Aktualności

Wspinaczka - moja pasja

13.09.2021 • Monika Nawrat

Wspinaczka – to nie tylko wypad w góry, podziwianie wspaniałych malowniczych krajobrazów, lecz duży wkład siły fizycznej, wymagający ponadprzeciętnej sprawności. Policjant Wydziału Konwojowego KSP, instruktor wspinaczki sportowej (po drogach ubezpieczonych i nieubezpieczonych) sierż. sztab. Mariusz Szopa opowie nam o tym, jak zaczęła się jego przygoda.


Foto: Archiwum prywatne Mariusza Szopy

Od kiedy zaczęła się Twoja przygoda ze wspinaczką?

Marzenia o wspinaczce pojawiły się już w dzieciństwie. Tak naprawdę nie miałem takich możliwości. Dopiero jak wyprowadziłem się od rodziców, w wieku około 18-20 lat, zacząłem realizować swoją pasję sportową. Jestem absolwentem wychowania fizycznego w Warszawie. To był dobry czas na skupieniu się nie tylko na nauce, ale również na pogłębianiu wiedzy o tej dyscyplinie sportu.


Foto: Archiwum prywatne Mariusza Szopy

Udało Ci się kogoś przekonać do wspinaczki?

Oczywiście, wspinaczka to przede wszystkim sport towarzyski, gdzie powinien być partner. Fajnie jest pojechać na trening z większa ekipą. Mam swoją stałą paczkę na wyjazdy w Polsce i za granicę. Moim dużym sukcesem jest to, że udało mi się zarazić pasją swoich najbliższych, rodzinę. Podczas wyjazdów za granicę zabieram swoich rodziców, którzy mnie wspierają i pomagają przy opiece nad dziećmi. Wtedy bez problemu mogę doskonalić swoje umiejętności. Celowo staram się wybierać takie miejsca, aby w pobliżu był dostęp do morza, żeby moja rodzina również cieszyła się z wyjazdu. Moja żona Ewa, również policjantka, wspina się razem ze mną. Jestem z niej naprawdę dumny. Niedaleko domu wybudowałem sobie sam ściankę wspinaczkową i tam uczę wspinania swoje dzieci. Organizuje dla nich tzw. małpi gaj. W miejscach nachwytów układam owoce, cukierki, aby dzieci jeszcze chętniej pokonywały swoje trudności. W weekendy staramy się przyjeżdżać na ściankę do Warszawy. Jesienią chcielibyśmy wyjechać na prawdziwe skały. Jednak natura, dotyk i zapach skały, przepaść, ten klimat robi swoje.

Dwunastogodzinny system pracy, jak godzisz treningi ze służbą?

Myślę, że wszystko da się sensownie poukładać. Wyrozumiałość, rodziny i żony jest dla mnie szczególna. Pamiętam czas, kiedy mieliśmy jedno dziecko, to poświęcałem sto procent „siebie” na treningi i wyjazdy w skały. Naprawdę dużo trenowałem. Teraz trochę ograniczyłem swoje cele i realizacje, bo pojawiła się kolejna dwójka dzieci i chcę poświęcić rodzinie więcej czasu. Pewnego dnia, wpadłem na pomysł zbudowania sobie własnej ścianki niedaleko domu, aby zminimalizować dojazdy na ściankę do Warszawy. Był to bardzo dobry pomysł, mimo obowiązków rodzinnych, mam czas na ćwiczenie swoich umiejętności. Masz swoje ulubione miejsca wspinaczkowe? Głównie trenuję w Arenie Wspinaczkowej MAKAK – jest to największy obiekt wspinaczkowy w Polsce. Wszystkim polecam te ścianki, rozgrywane są tam również zawody na różnych poziomach umiejętności. Nie trzeba mieszkać w górach, żeby rozpocząć przygodę ze wspinaniem. Polecam oczywiście wyjechać w skały do Polski lub za granicę. Nieprzeciętny klimat, wiatr we włosach, widok, mają swój urok. W kraju proponuję wyjazd do Jury Krakowsko-Częstochowskiej lub w Rudawy Janowickie za Wrocławiem. Każde z tych miejsc jest inne. Różnią się charakterem skał, rysami czy pęknięciami. W momencie gdy wybieramy różne miejsca, liczyć powinniśmy się z tym, że każde skały będą wymagały od nas innych umiejętności, technik wspinania się. Tatry również są doskonałym miejscem do treningu, jednak moim zdaniem jest to miejsce dla bardziej zaawansowanych miłośników wspinaczki, ze względu na większe niebezpieczeństwo. Za granicą wspinałem się w Hiszpanii, na Sycylii, Sardynii, Grecji oraz Czechach. Najbardziej polecam Grecję - Leonidio. Przylatuję do Aten, wynajmuję samochód i tam już rozpoczynam swoją rajską przygodę.

Jak wykorzystywałeś swoje kursy specjalistyczne i sprzedawałeś swoje umiejętności?

Organizowałem czterokrotnie kursy z młodzieżą poniżej 18 lat. Były to wyjazdy w skały Jury Krakowsko – Częstochowskiej. Dzięki obozom, dzieci i młodzież zdobywała wiedzę i mogła doskonalić swoje umiejętności. Dzieci zaraz po śniadaniu, około 7-8 rano, pakowały swoje plecaki i wspólnie wyjeżdżaliśmy w skały. Wspinaliśmy się całymi dnami, aż do wieczora. Oprócz wysiłku fizycznego, zagwarantowałem im piękne widoki, spacery i wspólne rozmowy. Wycieczki z dzieciakami w skały dały mi wiele wewnętrznej satysfakcji i motywacji, aby dalej trwać w tej pasji.


Foto: Archiwum prywatne Mariusza Szopy

Czy w trakcie treningu wspinania miałeś jakieś niebezpieczne sytuacje, urazy lub kontuzje?

Niestety nie obeszło się bez nich. Chyba każdy sport amatorski lub zawodowy, niesie za sobą ryzyko kontuzji. Dwukrotnie robiłem półroczną przerwę, ze względu na uraz nadgarstka. Miałem go dwukrotnie operowanego z uwagi na przerośnięte tkanki, związane z przeciążeniem. Zdarzyło mi się również zawisnąć na wysokości około 10 metrów. Na szczęście miałem asekurację. Ściany są odchylone i można naprawdę poczuć się jak na „wahadle”. Staram się odpowiednio regenerować. Kiedy czuje zmęczenie to zasada jest prosta – nie wychodzę trenować. Dbam również o dietę, ograniczyłem spożywanie mięsa i czuje się mniej zmęczony na kolejnych mocnych jednostkach treningowych.


Foto: Archiwum prywatne Mariusza Szopy

Jaki sprzęt jest niezbędny do uprawiania tego sportu?

Liny, uprząż, haki, karabinki, ekspresy, kask ochronny i buty – to niezbędny sprzęt do wspinania się. Przede wszystkim należy zadbać o bezpieczeństwo własne oraz innych osób. Pomimo dość wysokich cen za buty specjalistyczne, nie wolno na nich oszczędzać. Buty są eksploatowane dość szybko, już po trzech miesiącach treningu powinno się je wymienić na nowe. Bierzesz udział w organizowanych zawodach wspinaczkowych? Brałem udział w zawodach, kariery zawodniczej już nie zrobię, bo jest niestety za późno, ale raz w roku organizowane są Mistrzostwa Polski we wspinaniu. Bouldering, wspinaczka z liną, wspinaczka na trudność oraz wspinaczka na czas. Na pewno gdybym mógł cofnąć czas, rozpocząłbym swoją przygodę dużo wcześniej, chociażby w wieku 10 lat. Ścięgna, ich adaptacja troczków jest wtedy rozwijająca. Poza tym osiągnięcia we wspinaniu określa się drogą ocen. Jeśli chodzi o wspinanie się na trudność, to jestem w połowie skali. Najtrudniejszą drogę 9C uzyskał Adam Ondra – najlepszy według mnie profesjonalista, czeski czterokrotny Mistrz Świata we wspinaczce sportowej. Ja aktualnie robię 7C.

Dziękuję za rozmowę.