„My American Dream”, czyli jak zostałem szeryfem
08.02.2022 • Daniel Niezdropa
Maciej Stebel, Deputy Sheriff w Biurze Szeryfa Hrabstwa Douglas w stanie Nevada, to funkcjonariusz, z którym mieliśmy okazję współpracować przy artykule o policyjnym krążowniku szos - Fordzie Crown Victoria. Dzięki niemu mogliśmy pokazać odchodzącą powoli do lamusa prawdziwą legendę wśród radiowozów. Maciej Stebel jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych, jest ambasadorem polskiej firmy Helikon-Tex, a przede wszystkim policjantem, który kocha swoją robotę, podkreślając w wielu wypowiedziach i filmach, że policjant powinien ciągle rozwijać się i doskonalić. Odważnie podejmuje się komentowania różnych, nawet trudnych policyjnych interwencji z naszej ojczyzny, zestawiając omawiane sytuacje z amerykańskimi realiami. Stara się być w tym wszystkim bardzo obiektywny. Ma w sobie wiele taktu i szacunku dla każdej policyjnej roboty, bez względu na to, czy jest wykonywana w Ameryce czy w Polsce. Z Maćkiem ukazało się już wiele wywiadów i rozmów online. Jednak ten z założenia miał być całkowicie inny niż wszystkie wcześniejsze, bo prowadzony w policyjnym duchu. Służba w amerykańskiej Policji jest bardzo interesująca także dla polskich funkcjonariuszy. Warto sprawdzić, czy spełnił się amerykański sen polskiego szeryfa.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Maciej Stebel jest osobą nietuzinkową, to człowiek orkiestra, wydaje się skromny, choć to nie typ celebryty, jednak swoją aktywnością w mediach społecznościowych pokazuje w barwny sposób policyjną pasję, dzieląc się wspomnieniami oraz relacjami z prywatnych wyjazdów, udowadniając jak ciekawe może być życie w Ameryce. Jego świat jest jednak uporządkowany, wiele mówi o znaczeniu rodziny, żonie, córkach oraz o tym jak ważna jest akceptacja bliskich dla zawodu, który wykonuje. W amerykańskich realiach, szczególnie w stanie Nevada, gdzie jest powszechny dostęp do broni, służba w Policji nie jest łatwa, a często bywa niebezpieczna. Szeryfowie służbę patrolową wykonują w pojedynkę, dlatego dobrze wyszkolony i przygotowany na wszystkie ewentualności funkcjonariusz, to skuteczna osłona i ochrona nie tylko dla niego samego, ale też wsparcie dla kolegów. Maciek do wyszkolenia przywiązuje niesamowitą wagę. Podobnie jak do bycia dobrym policjantem. Powiedzmy sobie szczerze, mentalność Amerykanów może jest inna niż Europejczyków, ale co ujmuje i jest godne naśladowania, to solidarność zawodowa. Tej możemy niejednokrotnie pozazdrościć naszym kolegom zza oceanu. Cele i zadania są praktycznie te same i niezmienne na cały świecie, to walka z przestępczością, która przecież łączy wszystkie policje. Maciek jest prawdziwym ideowcem i rozumie fakt, że od jego służby zależy bezpieczeństwo obywateli.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Wszyscy dotychczasowi rozmówcy Maćka byli spoza „firmy”, czyli Policji. Owszem byli bardzo ciekawi jego losów, służby, tego jak odnalazł się w nowej ojczyźnie. Brakowało im jednak znajomości wewnętrznej specyfiki formacji, policyjnego doświadczenia, umiejętności postrzegania realiów tego niełatwego zawodu. My oprócz zwykłej ciekawości, wynikającej z chęci poznania, jak Polak został szeryfem w USA, patrzymy na wszystko przez pryzmat własnych doświadczeń związanych ze służbą w polskiej Policji. Dostrzegamy w Maćku i w jego relacjach coś bardzo ważnego oraz istotnego, co jest i powinno być stałym elementem policyjnego zawodu - ideę i etos służby. Dlatego bardzo ucieszyło nas, kiedy Maciek zgodził się na wywiad i szczerą rozmowę. Sprawdźmy, czy spełnił się jego amerykański sen i czy jego droga do perfekcji wciąż trwa.
ZACZYNAMY…
Maćku, przygotowanie do wywiadu z Tobą zajęło trochę czasu, jednak przed rozmową chcieliśmy obejrzeć Twoje filmy, posłuchać wypowiedzi, zobaczyć prezentacje policyjnego wyposażenia oraz wyjazdy i offroad’y. Powstał dzięki temu obraz ciekawej osobowości, pełnej pasji, ale też człowieka, który nie ustaje w realizacji swoich planów i marzeń, także w kwestii rozwoju zawodowego. Tak ukształtowała się teza naszej rozmowy. Czytając wywiad z Maćkiem sami odpowiecie sobie na pytanie - czy jest ona prawdziwa?
POLSKI SZERYF W AMERYCE
Od przeszło 20 lat mieszkasz w Ameryce. Powiedz, jak to wszystko się zaczęło? Znamy program Work&Travel. Wiele osób wyjeżdżało do Stanów, korzystając z tej możliwości. Od razu jednak policjantem nie zostałeś. Powiedz nam o swoich początkach i o tym co ujęło Cię w USA?
Miałem to szczęście, że za pierwszym razem trafiłem do Ameryki tzw. „zaściankowej”. Kumpel, z którym przyjechałem, był tu wcześniej kilka razy i zaprowadził mnie do małego górskiego miasteczka na granicy Kalifornii i Nevady. Piękne jezioro położone ponad 2000 m n.p.m., góry, cudowne widoki, to wszystko sprawiło, że zakochałem się w tym miejscu. Myślę, że gdybym za pierwszym razem trafił do jednego z dużych amerykańskich miast, to w USA bym nie został. Duże miasta to niestety brud, korki, przestępczość, wyścig szczurów, czyli te rzeczy, które kompletnie do mnie nie przemawiają. Przez pierwsze dziesięć lat w Ameryce pracowałem w kasynach. Udało mi się dość szybko awansować, dlatego dobrze i swobodnie czułem się w tej roli. Ale praca w kasynie to nie był szczyt moich możliwości, nie było to zajęcie marzeń, stąd potrzeba poszukiwania czegoś nowego i zmiana dotychczasowego zawodu na służbę w mundurze.
Czy masz mundurowe tradycje rodzinne? Pewne cechy wynosi się ze środowiska macierzystego, czasami pomagają dobre wzorce, wartości. Czy był ktoś taki w Twoim życiu? A może interesowałeś się policyjną tematyką, czytałeś książki, oglądałeś filmy, seriale „Kojak”, „Columbo”?
Tak, mam tradycje mundurowe. Mój tato ukończył szkołę wojskową w Polsce i przez pewien czas był żołnierzem. Były to jednak inne czasy i z powodu tzw. poglądów politycznych został zmuszony do zmiany pracy. Ja od zawsze miałem ciągoty do munduru. Harcerstwo, kolekcjonowanie militariów i tego typu sprawy. Moje wstąpienie do służb mundurowych nie było żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy mnie znają.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Powiedz, w którym momencie zdecydowałeś się zostać policjantem, jak wyglądała rekrutacja do służby, czy przygotowywałeś się dużo wcześniej?
Pracując w kasynie, miałem okazję współpracować z miejscowym Biurem Szeryfa. Zawsze podobał mi się ich profesjonalizm i podejście do pracy. Potem przez jakiś czas bylem ochotnikiem w Straży Pożarnej, gdzie poznałem ludzi, którzy ze straży przenieśli się do Biura Szeryfa. Długie nocne, męskie rozmowy tylko potwierdziły moje wyobrażenia o pracy szeryfa. Do tego ciągoty do munduru, które miałem od dziecka i decyzja była prosta. Przygotowania do rekrutacji zajęły mi kilka miesięcy. Podania złożyłem do kilku departamentów i biur, a pierwsze oferty pracy dostałem ze stanowej drogówki tj. Nevada Highway Patrol i z mojego lokalnego Biura Szeryfa. Wybrałem to drugie, bo ten charakter służby bardziej mi pasował. To, że byłem dobrze przygotowany, potwierdził jeden z funkcjonariuszy drogówki, którego spotkałem około pół roku po rozpoczęciu pracy. Spotkaliśmy się w robocie, a on powiedział mi, że mnie dobrze pamięta, bo podczas rozmowy kwalifikacyjnej byłem najlepiej przygotowanym kandydatem, który udzielił najlepszych odpowiedzi. Sama rekrutacja składała się z kilku etapów: „sprawnościówki”, testu pisemnego z wiedzy ogólnej, rozmowy kwalifikacyjnej, badania na wykrywaczu kłamstw, a także badań lekarskich i psychologicznych. Do tego doszło dość dokładne sprawdzenie mojej przeszłości. Całość trwała ponad półtora roku. Z około 70 kandydatów, którzy stawili się na testy, przyjętych zostało jedynie dwóch, więc jak widać konkurencja była spora.
Jak wygląda codzienna służba szeryfa, czy są to tylko patrole, interwencje, czy też spotykasz się z mieszkańcami, rozmawiasz z nimi o bezpieczeństwie, np. w jakiejś świetlicy, sali na komendzie?
Pracuję w patrolu, dlatego głównie są to interwencje i patrolowanie okolicy. Spotkania z mieszkańcami prowadzi funkcjonariusz odpowiedzialny za kontakty z prasą i ogólne relacje ze społeczeństwem. Zwykli patrolowcy najczęściej nie mają czasu na takie aranżowane spotkania. Oczywiście mamy kontakt ze społeczeństwem i często zdarza nam się rozmawiać z ludźmi w przerwach między wezwaniami itp. Takie spontaniczne rozmowy to ważna część naszego dbania o dobre relacje i wizerunek policjanta.
Jak wygląda przestępczość w hrabstwie Douglas? Narkotyki, kradzieże samochodów, grupy przestępcze, czy może więcej „drobnicy”? Co przeważa na terenie, na którym pełnisz służbę?
Mam to szczęście, że służę w dość spokojnej okolicy. Większość wezwań to drobne sprawy, głośne imprezy, czasem jakieś awantury domowe. Jest też trochę narkotyków, ale nie są to jakieś częste realizacje, czy też ogromne ilości. Zdarzyło mi się jednak przechwycić transport ponad 30 kilogramów marihuany, czym ustanowiłem rekord naszego biura. Zdarzają się też oczywiście sytuacje niebezpieczne. W ciągu ostatnich kilku lat dwóch moich kolegów zostało postrzelonych, a kilku rannych w inny sposób podczas interwencji. Mimo względnego spokoju, trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo co się może przytrafić podczas służby.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Czy macie dużo szkoleń, strzelań, czy sami też organizujecie sobie czas, żeby się doskonalić, jak myślisz - czy to jest ważne dla służby?
Czy dużo? Nie wiem, pewnie można trenować więcej. Ale u nas nie jest z tym źle. Co najmniej raz w miesiącu mamy jakieś szkolenie teoretyczne dotyczące nowych przepisów, czy omawiające konkretne orzeczenia sądów. Do tego przynajmniej raz w miesiącu strzelamy. Strzelania są różne, od zwykłej statyki po dynamiczne strzelania nocne. Ja dodatkowo trenuję ze SWAT-em dwa razy w miesiącu. Oczywiście do tego dochodzą szkolenia, na które możemy się zapisać poza biurem, konferencje itp. Uczestnictwo w nich zależy jedynie od chęci danego funkcjonariusza. Ja staram się uczestniczyć w kilku takich konferencjach w roku. Chyba nie muszę podkreślać, jak ważne jest szkolenie w tej służbie. W USA, mając braki w wyszkoleniu, ryzykuję tym, że za mój ewentualny błąd z tego wynikający, odpowiadam nie tylko swoim zdrowiem, życiem, posadą czy wolnością, ale też własnym majątkiem.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Rzadko podejmujesz się komentowania trudnych interwencji, szczególnie tych z Polski. Na co, ze swojego punktu widzenia, zwróciłbyś uwagę w szkoleniu naszych policjantów? Może zaproponowałbyś kilka cennych, złotych rad, takich dobrych praktyk, których powinniśmy się trzymać?
Masz rację, staram się nie komentować interwencji. Wynika to z tego, że filmy często nie pokazują ich całego przebiegu, a stanowią wycinek z jakiegoś powodu „wygodny” dla autora nagrania. Do tego nie było mnie na miejscu, nie wiem co policjant wiedział, widział, czuł i myślał w danej chwili. Łatwo się komentuje nie znając wszystkich faktów, siedząc wygodnie przed komputerem. Co do szkoleń polskich policjantów - tu też nie wyrażam swojego zdania, bo nie wiem jak one wyglądają. Złota myśl? Trenować, ćwiczyć, szkolić się, bo nikt inny za nas tego nie zrobi.
Polskę i Amerykę dzieli nie tylko odległość. To inny sposób życia, może trochę mentalność, jednak środowisko policyjne powinna łączyć solidarność, pomaganie sobie, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba. Jak to wygląda w USA, czy ta słynna amerykańska solidarność zawodowa wśród policjantów faktycznie istnieje? To motyw widoczny w wielu amerykańskich produkcjach filmowych, przyjaźń w służbie i poza nią. Czy spotykacie się rodzinami na wspólnych piknikach, festynach, obchodzicie razem urodziny, rocznice?
Jasne! Większość moich obecnych dobrych kumpli to policjanci lub strażacy. Trzymamy się razem, żony się znają, dzieci się znają. Często razem imprezujemy, a nawet jeździmy na wspólne wyjazdy czy urlopy. Niestety jest to też trochę ostrze obosieczne, bo nawet w dni wolne rozmawiamy głównie o robocie (śmiech). Trzeba w tym fachu pamiętać, aby mieć też znajomych poza służbami.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Jak dzielisz czas służby z życiem rodzinnym, a do tego wzmożoną aktywnością w mediach społecznościowych? Powiedz, czy nie czujesz się czasami zmęczony zainteresowaniem mediów oraz innych osób, które chciałyby się spotkać, odwiedzić, porozmawiać? Jesteś do tego jednym z ambasadorów Helikon--Tex. Jak dajesz sobie z tym wszystkim radę? Może masz jakieś ciekawe sposoby na odreagowanie stresu, pasję sportową, może coś innego? Czy działalność w mediach podzielają przełożeni?Robisz przecież dobrą robotę dla policyjnego wizerunku.
Czasem jestem zmęczony tym wszystkim, ale z drugiej strony działalność w mediach społecznościowych to jeden ze sposobów na odstresowanie. Wymyślanie filmów czy wpisów pozwala mi być kreatywnym, myśleć, szukać nowych ciekawych tematów, technik. Pozwala też na naukę obsługi sprzętu czy programów do obróbki filmów i zdjęć. Są też inne pasje w moim życiu. Staram się dużo czasu spędzać na wyjazdach z rodziną, zbudowałem własnoręcznie jeepa, którym jeżdżę w terenie, sporo czasu spędzam na strzelnicy, poluję, zwiedzam. Jest tego trochę. Moi przełożeni wiedzą o mojej działalności. Mamy niepisaną umowę, ja nie mówię o wszystkim co ma związek z robotą, nie zdradzam tajemnic i sztuczek, a oni się nie czepiają. Mam bardzo wyrozumiałych przełożonych, zresztą część z nich to moi świetni kumple.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Powiedz, czym jest według Ciebie idea w służbie? Czy doświadczenie życiowe, empatia dla ludzkiej krzywdy i konsekwencja w ściganiu i zwalczania zła, pomagają. Czy to jest ważne, nie zostałeś przecież policjantem w wieku 20 lat?
Idea? Pięknych, wzniosłych haseł są tysiące, a dla mnie sprowadza się to do jednej rzeczy, aby „nie szkodzić innym i sobie”. To chyba taki fundament. Na tym można budować hasła typu „Pomagać i służyć”. Jak ja tą swoją ideę odbieram? Nie umiesz czegoś? Doucz się, aby nie szkodzić. Nie jesteś pewien czegoś? Poproś o pomoc mądrzejszych, bardziej doświadczonych, żebyś nie zaszkodził swoim działaniem. Nie pchaj się do zadań, na których się nie znasz.
Doświadczenie życiowe - dobre pytanie. Widzę to na co dzień w służbie. Często nawet samo posiadanie dzieci pomaga i to nie tylko w kontaktach z innymi dziećmi. Te same techniki „negocjacji”, jakie stosuję w domu, w stosunku do mojej czteroletniej córki, stosuję też na ulicy wobec pijanych, którzy pod wpływem alkoholu mentalnie zachowują się jak czterolatka. Niby śmieszny przykład, ale taka jest prawda. Takich sytuacji jest wiele. Tak, doświadczenie życiowe ma ogromne znaczenie w tej służbie.
Jakie masz plany zawodowe? Czy Your #JourneyToPerfection wciąż trwa?
W tej chwili jestem w miejscu, w którym mam jeszcze dużo do nauki i zrobienia. Nie chcę nawet próbować dostać się do detektywów, bo to zupełnie nie moja działka, za dużo siedzenia za biurkiem, za dużo papierów. Do pozycji sierżanta brakuje mi jeszcze kilku lat doświadczenia, zresztą do tego stanowiska też mnie jakoś nie ciągnie w tej chwili. Obecnie jestem na etapie inwestowania czasu w siebie i rodzinę. Jest też oczyścicie SWAT i chcę wejścia do Entry Team- u. Pracuję nad tym, ale też mi się nie pali.
Czy przyjeżdżasz do Polski, czy jednak wolne chwile odpoczynku spędzasz w USA?
W ciągu 20 lat byłem tylko raz, ale planujemy z rodziną kolejne wakacje w Polsce.
Czy utrzymujesz kontakty z Polonią?
Polonia w okolicy jest bardzo mała. Ja osobiście znam około 20 Polaków mieszkających w tym rejonie. Kontakt utrzymuję może z 5-6 osobami z tej grupy.
Jaki miałbyś przekaz dla polskich policjantów, w niełatwych dla chyba każdej Policji czasach? Praca nad dobrym wizerunkiem to nie tylko domena polskiej formacji, amerykanie są mistrzami w public relations? Jakie jest Twoje zdanie?
Najważniejszą rzeczą w służbie jest postawa „twarzą do obywatela”. Na wizerunek Policji pracują przede wszystkim sami policjanci. Oczywiście media i politycy w tym nie zawsze pomagają, ale nie należy dawać im powodów do pogarszania tego wizerunku. Nie każdą bitwę trzeba wygrać, czasem lepiej odpuścić dla własnego zdrowia fizycznego i psychicznego, dla wizerunku. Nie wszystko trzeba rozwiązywać krzykiem i siłą. Sztuka negocjacji, werbalne judo i myśląca głowa - to najważniejsze narzędzia komunikacji dobrego policjanta.
Foto: Archiwum prywatne Macieja Stebel
Mamy nadzieję, że z Maćkiem będziemy jeszcze mogli popracować wspólnie przy niejednym redakcyjnym projekcie. Doceniamy jego silny charakter, szczerość i szacunek dla zawodu i naszej ojczyzny.