"Motyl" - gość specjalny
15.03.2022 • Ewa Kacprzyk
Człowiek sił specjalnych. Wojownik z pasją i historią, którego nie trzeba przedstawiać miłośnikom spec jednostek. Były Operator 1 Pułku Specjalnego Komandosów (obecnie Jednostka Wojskowa Komandosów w Lublińcu) i Oddziału Bojowego Jednostki Wojskowej GROM, gdzie odpowiadał za wyszkolenie w zakresie walki wręcz. Wielokrotny uczestnik misji zagranicznych. Weteran wojny w Afganistanie i Iraku. Kawaler Orderu Krzyża Wojskowego - najwyższego odznaczenia wojskowego nadawanego za czyny bojowe w czasie pokoju połączone z wyjątkową ofiarnością i odwagą w czasie działań bojowych przeciwko aktom terroryzmu. Sportowiec. Z Arkadiuszem „Motylem” Dembińskim, spotykamy się w miejscach, które w „służbie - po służbie” pozwalają na czerpanie z jego umiejętności oraz specyficznych cech charakteru.
Foto: Adrian Bachórz
Arku, po zakończeniu swojej wojskowej drogi w JW 2305, nie próżnujesz i swoim wszechstronnym wyszkoleniem, niestandardową wiedzą oraz nietypowymi doświadczeniami dzielisz się z tymi, którzy chcą rozwijać swoje umiejętności i doskonalić tak w walkach wręcz, technikach interwencji, jak i wyszkoleniu strzeleckim czy bardziej zaangażowanej taktyce specjalnej, ukierunkowanej na przygotowanie ludzi i zespołów do działań w warunkach kryzysowych i zagrażających życiu.
Jesteś także zdobywcą Pucharu Świata w Kickboxingu, wielokrotnym medalistą Mistrzostw Europy i Polski, a od pewnego czasu Twoją życiową przestrzeń wypełniają zawody IPSC/IDPA (sportowe strzelanie dynamiczne), w których znakomicie sobie radzisz. Ale zanim o twojej sportowej walce, słów kilka o tej na polu bitwy.
Foto: Adrian Bachórz
Jesteś weteranem misji w Afganistanie oraz Iraku, gdzie podczas wykonywania zadania bojowego zostałeś poważnie ranny, poświęcając swoje zdrowie. Niemal straciłeś życie. Jak pamiętasz to wydarzenie?
Pamiętam prawie wszystko, oprócz wyglądu twarzy agresora terrorysty. Od początku było wiadomo, że będzie to trudna „robota”. Przymierzało się do tej operacji kilka innych jednostek specjalnych. Trafiło na nas. Wywiad zebrał wszystkie informacje i przygotowałdla nas pakiet. Po bardzo szczegółowym zaplanowaniu operacji, czekaliśmy w gotowości bojowej. Ciągle zmieniały się terminy. Dobrze przygotowani przeciwnicy byli bardzo ostrożni oraz czujni. Nie będę wchodził w szczegóły, ale to nie byli Afgańczycy, ale terroryści, którzy otworzyli tam filię. Naszym celem były ich małe fabryki „aidików” i coś w rodzaju centrum szkolenia, gdzie szkolili się jak podkładać ładunki, obsługiwać sprzęt, udzielać sobie pomocy medycznej. Temat był trudny, bo nie można było wykonać tej operacji w nocy. Na kołach nie bardzo dało się to zrobić, bo wtedy mieliby nas jak na dłoni. Trzeba było podejść „śmigłami”. A wiadomo, że „śmigła” są głośne. To też dawało im przewagę. Wiedzieliśmy, że nas usłyszą, więc podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna wchodziła na obiekt, a druga miała wyłapywać uciekinierów. Ja byłem w tej drugiej. Było tak, jak przewidzieliśmy. Gdy tylko terroryści próbowali uciec, zaczęliśmy realizację naszej części zadania. Zajmujący swoją pozycję snajperzy rozpoczęli ostrzeliwanie uciekających ze śmigłowców i celując im „pod nogi” usiłowali zmusić do poddania. Przekaz był wystarczająco zrozumiały. Grupą zajęły się siły afgańskie. Niestety jeden nie zrozumiał i dalej uciekał na motocyklu. Miał na plecach spory arsenał. Pod naciskiem interwencji snajperów - wywrócił się, ale nie miał ochoty się poddać. Puścił w naszym kierunku serię i ukrył się w najbliższym gospodarstwie. No to po niego poszliśmy. Sprawdziliśmy cały obiekt i okazało się, że oprócz mieszkańców nikogo nie ma. Security podało wtedy, że widzi kogoś poza budynkami mieszkalnymi w ogrodzie. Szybko znaleźliśmy nasz cel i zaczęła się wymiana ognia. Gdy zmienialiśmy stanowisko ogniowe, dostaliśmy drugi kontakt. Takie sytuacje trwają ułamki sekund. Dostałem. Miałem szczęście, bo pocisk trafił mnie, gdy byłem w ruchu i „kroiłem” teren. Przeszedł pod kątem, a pozostałe 2 kule dostałem w radio i płytę boczną. Wyłączyło mi nogę i przewróciłem się. Koledzy położyli ogień, żeby mnie zasłonić. Gdy ekipa jest zgrana i dobrze wytrenowana, to od razu ustawia się tak, żeby zrobić czystą linię do strzału. W czasie akcji dostał jeszcze jeden kolega. Obu nam płyty uratowały życie. Nie opisuje oczywiście w 100% całej operacji, naszych zachowań, reakcji, działania. To wydarzenie zmieniło wiele rzeczy w moim życiu. Po pierwsze podejście do codzienności oraz innych spraw. Nigdy przed tym nie myślałem, że mogę zginąć, mimo że miałem kilka wypadków. Raz przejechaliśmy po minie i wtedy inny samochód z konwoju wyleciał w powietrze. Kolejnym razem nie otworzył mi się spadochron podczas ćwiczeń. Niestety nie wszyscy moi koledzy są dziś wśród żywych.
Ryzykowałeś swój los, los swoich najbliższych. Wszystko to dla zwiększenia poczucia bezpieczeństwa polskich obywateli. Czy po takim doświadczeniu jest jeszcze miejsce na humor?
To co wyróżniało nas od innych jednostek to profesjonalizm, niestandardowe podejście do zadania, praca w grupie, przyjaźń, silna motywacja, wsparcie innych. Nieraz po robocie (będąc w campie) żartowaliśmy sobie z różnych sytuacji, które miały miejsce. Taki nasz sposób na stres, PTSD. Myślę, że mieliśmy wiele sposobów radzenia sobie z stresem, między innymi poprzez sport, treningi, wsparcie kolegów. Pamiętam, jak po postrzale lekarz powiedział mi, że nie będę mógł chodzić i pielęgniarka wywiozła mnie na wózku na kolejne badania. Na korytarzu, po kilku metrach poprosiłem, aby zawróciła. Zapytałem się lekarza czy wie, jak mam na drugie imię. Moje drugie imię to Lucky. (tłum. z ang. mający szczęście).
Potem jeden z lekarzy powiedział mi, że najlepszym sposobem na rehabilitację to będzie powrót do treningów, więc zacząłem trenować. Już w szpitalu. Koledzy z pracy przynieśli mi trochę sprzętu do treningu. Trenowałem po kilka godzin dziennie, potem jeszcze dodatkowo rehabilitacja. Tak zacząłem wracać do żywych. Ja miałem wtedy taką głowę, że mogłem wszystko. I to chcę podkreślić. Jak bardzo ważna jest psychika. We wszystkim co robisz. Z tym się nie rodzisz, ale możesz to wypracować. Żeby się nie poddawać bez walki.
Foto: Arkadiusz Dembiński
W prowadzonej przez Ciebie firmie szkoleniowej „Arek Motyl Dembiński” specjalizujesz się w zajęciach dla grup zorganizowanych, klientów indywidualnych oraz służb mundurowych. Realizujesz się między innymi jako: instruktor wyszkolenia strzeleckiego, ekspert krav maga, combat 56, mma (mixed martial arts). Co napędza Cię do działania?
Prowadzę różne szkolenia i dla różnego rodzaju klientów. Przede wszystkim skupiam się na szkoleniach różnego rodzaju służb, w drugiej kolejności na osobach z cywila. Prowadzę sekcję krav maga, przygotowuję ludzi do bezpiecznego posługiwania się bronią. Dodatkowo prowadzę sekcję strzelecką IPSC/IDPA, jednocześnie sam startując w zawodach. Praca z ludźmi, sport i starty, dają mi dużego kopa do pracy i motywują do dalszych postępów w sportach strzeleckich. To wszystko daje mi poczucie misji i samostanowienia. W chwili obecnej przygotowuję kompleksowe ćwiczenia dla różnych formacji, dodatkowo zająłem się nauką klasy mundurowej (liceum o profilu mundurowym). W swojej działalności staram się przekazywać różne doświadczenia związane z moją służbą.
Foto: Arkadiusz Dembiński
Wszystkich chętnych zapraszamy na zajęcia z krav maga i muay thai, które aktualnie prowadzisz w Olimpik Park w podwarszawskich Markach. Ujmujesz na nich tym, że nie odpuszczasz. Zdarzało się, że na prowadzonych przez Ciebie treningach kilka razy „umierałam na macie”, ale w rezultacie to niejednokrotnie„ratowało” mi życie i dawało poczucie mocy, której nie wypracowałabym nigdzie indziej. Korzyści płynące z tego rodzaju pracy nad sobą, własnymi słabościami i przekraczaniem własnych granic, fizycznych i umysłowych, nie pozostawiają wątpliwości. Jest „krew i pot”, ale i ogromna satysfakcja. Przyjemność i ta wewnętrzna pewność siebie, że to przecież my decydujemy na ile nas stać. To pewnego rodzaju siła napędowa pozwalająca na stabilną codzienność. A co może wnieść do służby?
Staram się podzielić wiedzą i doświadczeniem z innymi formacjami z całej Polski. W chwili obecnej zagrożenia, jakie występują, są dość nietypowe i zmieniają się z dnia na dzień. Zmienia się ich charakter. Śledzę statystyki różnych ataków i zachowań i widzę, że z roku na rok mamy coraz więcej ataków na ludzi. Te same sytuacje mogą spotkać policjantów w służbie. Jak na przykład atak agresora, który rzucił w funkcjonariusza siekierą. Tylko dobra reakcja zapobiegła śmierci. W tamtym momencie o jego życiu zadecydowało (taktyczne) ustawienie się do drzwi. Takie reakcje są do wypracowania. Każdego dnia jesteście narażeni na stres i sytuacje, które mogą zmienić wasze życie. Dlatego tak ważny jest trening i umiejętności, które mogą uratować nie tylko życie innych ludzi, ale i własne. Zatem moja maksyma to: trenuj tak jakbyś walczył. Nabywaj umiejętności, które dadzą szansę na przeżycie w sytuacji zagrożenia, która w każdej chwili może się wydarzyć. Nie masz wpływu na to czy się wydarzy, ale masz wpływ na swoją reakcję. Dobrym przykładem może być tu też trening TCCC (Tactical Combat Casualty Care) - ratownictwo taktyczne, zawierający zakładanie opaski uciskowej. To bardzo ważny element w sytuacji postrzału albo różnego rodzaju ran ciętych. Przez wiele lat techniki i sprzęt ewoluowały, zostały zmienione lepszymi rozwiązaniami. Na całym świecie w pierwszej kolejności - sprzęt i techniki, które wykorzystuje wojsko, są po kilku latach wprowadzane do innych formacji. Dlatego tak ważne jest współdziałanie wszystkich formacji, dzielenie się swoją wiedzą. Dodatkowo musimy trenować nasze ciało poprzez ćwiczenia siłowe, wytrzymałościowo-siłowe. Budujemy wówczas różne cechy motoryczne. To również przekłada się na odporność psychiczną i stres. Nie każdy rodzi się wojownikiem, nie każdy ma mocną konstrukcję psychiczną, ale radzenie sobie w stresie można wypracować. Prowadzone przeze mnie treningi skupiają się na rzeczywistych sytuacjach i najskuteczniejszych kontratakach, łącznie z obronami unieszkodliwiającymi agresora. Ten system bazuje na podstawowych odruchach obronnych człowieka. Składa się z szeregu technik, w skład których wchodzą pchnięcia, dźwignie, uderzenia i kopnięcia w okolice gardła, oczu, potylicy czy w strefę krocza. System oczywiście cały czas ewoluuje, a także przejmuje skuteczne rozwiązania z innych systemów obronnych. Podkreślę, że krav maga nie jest sportem. Z założenia służy samoobronie, dlatego nie może w niej być współzawodnictwa, zaś trening służy wyłącznie zastosowaniom praktycznym w realnej walce, której głównym celem jest pozbawienie napastnika zdolności do dalszej agresji. Pokusiłbym się o takie stwierdzenie, że krav maga jest hybrydowym systemem, który ma za zadanie wyuczyć u adeptów zdecydowaną postawę podczas konfliktu. Obrona i atak odbywa się z pozycji, w której aktualnie się znajdujemy i przy podjęciu jak najmniejszego ryzyka. Główna myśl krav magi brzmi jednoznacznie: „Jeżeli Twoje życie lub zdrowie jest zagrożone, masz prawo do jego obrony, bez względu na środki”, co jest wspólnym mianownikiem z określoną prawnie instytucją obrony koniecznej czy z uprawnieniami
nadanymi funkcjonariuszom Policji do zastosowania siły fizycznej w postaci technik obrony i ataku, w przypadku bezpośredniego zamachu, na życie lub zdrowie policjanta lub innej osoby.
Foto: Arkadiusz Dembiński
A w sytuacji ataku nożownika?
Ja zawsze wszystkim powtarzam, nie ma obrony przed nożem. Pierwsza zasada to ucieczka, druga zasada to już walka. Jeżeli chodzi o sytuację ataku nożownika, to musimy rozpatrywać to w kilku punktach.Czy lepiej obserwować napastnika z bezpiecznej odległości i powiadomić służby o sytuacji jaka ma miejsce? Czy jesteśmy bezpieczni? Czy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia? Czy mam jakiś przedmiot, który może mi posłużyć do obrony (zwiększenia dystansu)? Bezpieczny dystans to odległość około 1 metra. Mamy wtedy czas na reakcję agresora. Każdy centymetr może zwiększyć szanse na przeżycie i dobrą obronę. Wszystko oczywiście zależy od stopnia naszego wytrenowania, od tego czy jesteśmy przygotowani do takiej sytuacji (np. czy trenowaliśmy na sali treningowej podobną obronę przed atakiem nożem). Każdy atak jest inny. Większość z nich ma podobny kierunek. Jeżeli nie musisz się bronić - to uciekaj. Jeżeli jesteś z bliskimi osobami, to musisz zrobić wszystko, żeby było bezpiecznie. Możemy mówić do agresora, oddać mu przedmioty, których żąda lub negocjować. Ostatnia linia obrony to jest atak, gdzie muszę się bronić i zrobić wszystko, żeby obezwładnić agresora. Jeżeli chodzi o system krav maga, to nie zawsze obrona kończy się dźwigniami na kończyny. W obronie przed nożem wykonujemy obronę symultaniczną, czyli uderzamy i blokujemy ręką w tej samej chwili. Uderzenie jest jednym z ważniejszych elementów, ponieważ może spowodować knockout i przerwanie kolejnego ataku agresora. W realnej sytuacji ciężko jest obezwładnić napastnika osobom, które nie trenują sztuk walk. Jako instruktor znam kilka osób, które obroniły się z różnego rodzaju ataku nożem. Od szantaży po atak z góry.
Kiedy mówimy o walce na ulicy, czyli radzeniu sobie z psychologicznymi aspektami rozwiązywania sytuacji kryzysowej, musimy pamiętać o tym, że podstawowym celem treningu jest wyuczenie przewidywania sytuacji zagrożeń, ich unikania, przytomności umysłu i działania w sytuacji, gdzie poziom adrenaliny może spowodować albo nagły przypływ energii (agresji) lub całkowicie sparaliżować. Wtedy pojawia się ściana i brak jakiejkolwiek reakcji na sytuację. Funkcjonariusz Policji powinien umieć radzić sobie tak z jedną, jak i z drugą sytuacją. Tu ucieczka, która jest pierwszą zasadą krav magi cywilnej, nie wchodzi w grę. Adrenalina może być naszym przyjacielem lub wrogiem. Dlatego warto sprawdzić się w różnych symulowanych sytuacjach, z którymi możemy się spotkać na ulicy.
Mamy oczywiście 2 wersje krav magi: cywilną oraz militarną. Różnicę stanowią przede wszystkim zakres technik oraz cel. W wersji cywilnej priorytetem będzie obrona przed zagrożeniem, w wersji wojskowej celem jest także unieszkodliwienie przeciwnika. W wersji sił specjalnych – również jego eliminacja. Militarna odmiana krav magi, której naucza się głównie wśród służb mundurowych, wykorzystuje dodatkowo broń jako element wyposażenia.
Wróćmy jeszcze do walki w stresie. Jak się na nią przygotować?
Do sytuacji stresowej, walki w stresie, przygotowujemy się na treningach wprowadzając różne dodatkowe bodźce. Poznajemy daną technikę. Uczymy się jak poprawnie ją wykonywać i jak już wszystko wiemy i umiemy - dodajemy kolejny element. Ta sama technika wykonywana jest na zmęczeniu oraz w zaskoczeniu, gdy nie wiemy, kiedy nastąpi atak itp.
Taki trening odwzorowuje to, co się dzieje w naszych mięśniach i mózgu w stresie, w trakcie realnej sytuacji. Uczy pracy z błędnikiem, kształtując pamięć mięśniową, w sytuacji, gdy poziom adrenaliny odcina nam mózg. Pamiętajmy, że konfrontacja z agresorem na ulicy zawsze będzie silnie stresującą sytuacją. Jestem zwolennikiem dynamicznego działania w ostateczności i stawiam przede wszystkim na prewencję. Ale jestem też świadomy sytuacji, kiedy jedyną obroną jest atak. Posiadam narzędzia i wiem jak je skutecznie zastosować. Tego nauczam moich adeptów. Zrozumienia stresu i tego co działa najlepiej w określonej sytuacji. Jak już wspomniałem, nie każdy ma mocną konstrukcję psychiczną, ale systematyczne wychodzenie ze swojej strefy komfortu na macie, przełoży się na działanie na ulicy.
Jesteś pionierem w prowadzeniu zajęć z wyszkolenia strzeleckiego w systemie PSA, który zdaje się początkuje nową erę dla strzelców, w myśl idei „nie ważne jakim strzelcem jesteś - ważne jakim się staniesz”. Muszę przyznać, że trening wyszkolenia strzeleckiego z Tobą, to za każdym razem nowe, inspirujące doświadczenie, które znajduje swoje odzwierciedlenie na tarczy, podczas cyklicznych zaliczeń ze strzelania w jednostce. Ale to nie tylko wynik na tarczy, a przede wszystkim świadomość statutu swojej broni, co przekłada się na bezpieczeństwo i procedurę podejmowanych czynności zawodowych, w których zawsze istnieje ryzyko jej wykorzystania czy użycia. Czym charakteryzuje się Twój trening i jak się do niego przygotować?
Po latach treningów i obserwacji wyciągnąłem wnioski - co można zrobić, żeby wykorzystać nie na 100%, ale na 200% możliwości studentów. Nie każdy może strzelać kilka razy w tygodniu po kilkaset sztuk amunicji, dlatego możemy wykorzystać trening bezstrzałowy, którego możliwości dają różnego rodzaju trenażery do strzelań. Rozmawiając wielokrotnie z różnymi funkcjonariuszami, słyszałem o ich problemach. Oczywiście trening jest zaplanowany i wykonuję ćwiczenia, które w późniejszym treningu przyniosą zamierzany efekt. Wiadomo, że huk i podrzut broni jest niezastąpiony, dlatego trzeba strzelać. Pewien chłopak ze SWAT (amerykańska jednostka specjalna Policji) powiedział mi, że on używa takiego przelicznika 2:1 lub 3:1. To oznacza, że dwa lub trzy treningi robi na sucho, a jeden strzelecki na strzelnicy i ten trening przynosił efekty.
Uczę treningu strzeleckiego od A do Z. Od przypomnienia warunków bezpieczeństwa, bezpiecznego posługiwania się bronią, właściwego doboru wyposażenia i omówienia jak pracuje dana broń, pracy na języku spustowym, chwytu broni, po konkretne praktyczne zadania do realizacji. Łączę je. Dla przykładu podam mój trening „fight and shooting”, który jest połączeniem umiejętności walki i strzelania w różnych sytuacjach zagrożenia życia. Uczę na nim, jak reagować i działać w stresie, gdy jest możliwość użycia broni oraz jak stworzyć sobie dogodną sytuację podczas walki wręcz do użycia broni. W czasie naszych zajęć wykorzystujemy wiele różnych technik i szkół. Uczę strzelania punktowego lub instynktownego – znanego również jako strzelania do celu w zwarciu, podczas walki w pomieszczeniach lub ograniczonej przestrzeni i skoncentrowanego na zagrożeniu. Zaszczepiam tym umiejętności bazowe i kształtuję odruchy oraz pamięć mięśniową. Wszystko to w połączeniu z technikami krav maga, które prawidłowo zastosowane, umożliwiają zdystansowanie się w stosunku do zagrożenia i poprawne, instynktowne użycie broni palnej lub innego środka przymusu bezpośredniego. Zajęcia te zawsze weryfikują przygotowanie strzeleckie w odniesieniu do niecodziennych, przebiegających w sposób gwałtowny - sytuacji.
Na jakich jednostkach broni pracujesz? Jaką broń polecasz funkcjonariuszom do treningu?
Każdy pracuje na broni jaką posiada. Jeśli osoba szkolona nie ma broni, w moim przypadku szkolenia odbywają się na pistoletach GLOCK 17, przeznaczonych do treningu oraz laserowym pistolecie GLOCK 17. Dosyć często jest wykorzystywany w USA do treningu w domu, na sali. Nie potrzebujemy żadnego pozwolenia, dodatkowo widzimy w czasie oddawania strzału, gdzie pada strzał. W tym celu cały mechanizm połączony jest z laserem umieszczonym w lufie, jest to tylko i wyłącznie pistolet przeznaczony do treningu, a swoją budową i wagą przypomina oryginał. Wykorzystuję też system trenażera laserowego od LaserSchot Polska, którego projektantem i wykonawcą jest były funkcjonariusz Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP o ps. „BACA”.
Twój ojciec i wuj nosili policyjny mundur. Czy przed założeniem zielonego, myślałeś o kontynuowaniu tradycji w niebieskim?
Kilku moich przodków nosiło mundur. Dziadek był wojskowym, a tata i wujek policjantami. Od zawsze interesowałem się Policją i wojskiem a pierwsze fascynacje tymi formacjami odkrywałem na rodzinnych piknikach właśnie w Policji, gdzie mogłem obcować z całym dostępnym tam sprzętem.
W imieniu policyjnej społeczności dziękujemy za Twoją służbę!