Aktualności

Technik kryminalistyki - Archeologiem w Maroku

15.12.2022 • Daniel Niezdropa

Czy archeolog może być technikiem kryminalistyki, a może technik archeologiem? Jak byśmy nie patrzyli na tę szczególną inwersję, to za każdym razem odpowiemy sobie tak samo – TAK. Jeden i drugi z równą dokładnością będzie eksplorował miejsce badań, poszukując w nim wszelkich zmian i śladów. Archeolog – śladów i pozostałości mających identyfikować miejsca, osoby i historyczne wydarzenia, a technik zmian wskazujących na sposób popełnienia przestępstwa bądź też mających związek ze zdarzeniem, nie tylko kryminalnym, lecz również wypadkiem drogowym lub katastrofą. Czy można odnaleźć się jednocześnie w archeologii oraz kryminalistyce? Być jak Indiana Jones i Sherlock Holmes? Tak, a najlepszym na to przykładem jest aspirant sztabowy KAROL BARTCZAK z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku. Na co dzień pracuje jako technik kryminalistyki, jednak w czasie wolnym od służby zamienia specjalistyczne walizki na zestaw narzędzi archeologa. Ostatnia naukowa wyprawa, w której wziął udział, to wielki sukces polskich archeologów, którzy odkryli w Maroku pozostałości wieży obserwacyjnej, stanowiącej część systemu obronnego afrykańskiej prowincji dawnego Cesarstwa Rzymskiego.


Foto: Oględziny z udziałem archeologa w miejscu ujawnienia zwłok przy drodze ekspresowej S17
(Archiwum prywatne Karola Bartczaka)

TECHNIKA KRYMINALISTYCZNA – ARCHEOLOGIA

Któż z nas nie oglądał filmów przygodowych i podróżniczych, których tematyką było odkrywanie kultur i zabytków, nie tylko tych widocznych gołym okiem, zachowanych przez czas, odrestaurowanych, ale również tych, do których trzeba było dopiero dotrzeć, aby ujrzały światło dzienne. Wśród wielu książkowych i filmowych wątków pojawiały się zwykle obrazki i epizody pokazujące żmudną pracę archeologów, badaczy przeszłości, którzy przy pomocy łopat, pędzli oraz innych narzędzi odkrywali ukryte niekiedy głęboko w ziemi pozostałości po budowlach, ludziach oraz inne przedmioty, dzięki którym można było dowiedzieć się, jak rozwijała się nasza cywilizacja, a nawet z jakich technologii korzystano. Dzięki archeologii można odtworzyć to, co nie zostało dotychczas zapisane, a nawet to, czego nie udało się zachować. Ziemia skrywa wiele tajemnic, a żeby je odkryć – trzeba zajrzeć do środka, odkopać, podnieść, oczyścić, poddać badaniom, analizie. Archeolog to badacz, naukowiec, lecz innego rodzaju. Jego laboratorium to często natura, obcowanie z przyrodą i eksploracja. Pracę archeologa można przyrównać do pracy, jaką wykonuje technik kryminalistyki. I jeden i drugi muszą wykazać się spostrzegawczością, dokładnością, starannością w zabezpieczaniu odkrytych śladów oraz przedmiotów. W tych profesjach nie można pozwolić sobie na fuszerkę. Utrata ważnego dowodu, to niekiedy brak możliwości rekonstrukcji historycznego wydarzenia, czy w przypadku sprawy kryminalnej – możliwości udowodnienia sprawcy winy czy też poznania prawdy. Zawód policyjnego technika i archeologa może też być pasją. Są tak zbliżone do siebie, że gdyby zamienić rolami archeologa z technikiem, to można by śmiało powiedzieć, że każdy z nich poradziłby sobie w nowej roli. Chociaż różni ich specjalistyczna wiedza, bo inaczej odkrywa i bada się historyczne zabytki, a inaczej poszukuje śladów kryminalistycznych. Jednak coś co ich łączy – to umysł analityczny, bo i technik i archeolog muszą wiedzieć, na co zwracać uwagę.


Foto: Wykopaliska archeologiczne w Maroku (Archiwum prywatne Karola Bartczaka)


Foto: Wykopaliska archeologiczne w Maroku (Archiwum prywatne Karola Bartczaka)

O archeologicznej pasji, chcąc odkryć przed naszymi czytelnikami tajniki tego arcyciekawego zajęcia, porozmawiamy z aspirantem sztabowym Karolem Bartczakiem, archeologiem z wykształcenia, który od ponad 10 lat jest technikiem kryminalistyki w Komendzie Powiatowej Policji w Otwocku. Zna się doskonale na tym co robi w służbie, ale kiedy zachodzi potrzeba, to wspomaga naukowców i badaczy, a dokładnie archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego. W ramach ekspedycji archeologicznej uczestniczył ostatnio w ważnych badaniach w Maroku na kontynencie afrykańskim. Sukcesem prac prowadzonych w kooperacji z marokańskimi archeologami było odnalezienie namacalnych śladów i dowodów potwierdzających, że w czasach rzymskich na granicy afrykańskiej prowincji istniał zorganizowany system obrony, opierający się na układzie wież obserwacyjnych, dzięki którym można było kontrolować przepływ ludności, ale też z wyprzedzeniem dostrzegać wszelkie zmiany w obrębie granicy, świadczące np. o ewentualnej bądź planowanej napaści bądź naruszeniu granic.

Karolu jesteś doświadczonym technikiem kryminalistyki, ile już lat zajmujesz się tą policyjną dziedziną? Co lubisz, bądź co absorbuje Cię najbardziej w pracy? Jak zwykli ludzie postrzegają Twoje zawodowe zajęcie?

Technikiem kryminalistyki jestem już prawie od jedenastu lat i cały ten czas spędziłem w otwockim zespole. Najbardziej w tej pracy podoba mi się brak nudy. Zadania technika na miejscu zdarzenia, choć czasem nieprzyjemne, są niezwykle ciekawe. Trochę jak w telewizyjnym teleturnieju, w którym znasz odpowiedź, a sztuką jest właściwe postawienie pytania. Na miejscu oględzin jest podobnie, mamy skutek, a staramy się ustalić przyczyny i przebieg zdarzenia, no i oczywiście ustalić sprawców. Technik idąc na służbę, nigdy nie wie, czym się będzie w jej trakcie zajmował. Nie ma tu monotonii, to właśnie jest w tym najlepsze. Natomiast najbardziej denerwującymi sytuacjami są te, gdy pokrzywdzeni oceniają moją pracę poprzez pryzmat wiedzy zaczerpniętej z filmów i programów tv. Obecnie każdy jest „specjalistą” z zakresu kryminalistyki. Nie wiedzieć czemu, pokrzywdzeni zawsze największy szok przeżywają, gdy wyciągam igłę z nitką i zaczynam obszywać folie daktyloskopijne. Widocznie tego wątku w filmie zabrakło (śmiech).

Jesteś z wykształcenia archeologiem? Skąd wziął się pomysł na te studia, czy może stąd, że chciałeś zająć się tym zawodowo?A może wynika to z jakiejś pozasłużbowej pasji? Czy interesujesz się historią, jeżeli tak, to jaki okres w dziejach uważasz za najciekawszy? Czym różni się archeologia, odkrywanie przeszłości, od tego co zostało już spisane?

Zawsze miałem dość szerokie zainteresowania i archeologia nie była moim pierwszym, ani nawet drugim wyborem. Studia rozpocząłem na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego i choć sama geologia bardzo mnie interesowała, poległem na matematyce i chemii. Niezrażony niepowodzeniami aplikowałem na Wydział Historyczny oraz do Instytutu Archeologii. Ostatecznie to właśnie na archeologii ukończyłem studia pierwszego stopnia. Już wtedy zaobserwowałem, że „życie” naukowca to nie jest droga usłana różami. Od zawsze jednak ciągnęło mnie do munduru, dlatego postanowiłem spróbować szczęścia w armii. I tak trafiłem do podchorążówki (Szkoła Podchorążych Rezerwy). Tam też kolega namówił mnie do wstąpienia w szeregi Policji. Już w trakcie służby podjąłem i ukończyłem studia drugiego stopnia. Od dziecka historia znajdowała się w centrum moich zainteresowań i prościej jest mi wymienić, jakich okresów czy zagadnień nie lubię, niż odwrotnie. Nie przepadam za historią najnowszą i tematami związanymi z partiami oraz ich programami. Archeologia ma jednak pewną przewagę nad historią już napisaną. Czym innym jest czytanie o bitwach Rzymian z Germanami, a czymś zupełnie innym eksploracja grobu popielnicowego (dotyczy pochówku, w którym w glinianym naczyniu znajdują się spalone szczątki ludzkie), gdzie w obstawie popielnicy odnajdziemy elementy uzbrojenia tychże Germanów. Uczucia spełnienia i satysfakcji, jakiego doświadcza się - trzymając na przykład w rękach umbo od tarczy (środkowa część tarczy, wykonana często z żelaza, mająca za zadanie wzmacniać jej konstrukcję), które przeleżało w ziemi prawie dwa tysiące lat, nie da się porównać z niczym innym.

Praca technika kryminalistyki oraz archeologa jest bardzo do siebie zbliżona? Jakie ty sam widzisz w nich zbieżności, a jakie różnice? Czy jedna umiejętność może skutecznie wspomóc drugą?

Bardzo ciekawe pytanie. Po chwili zastanowienia muszę przyznać, że w pewnych aspektach są bardzo zbliżone. Przy czym same wykopaliska najbardziej odpowiadają czynności oględzin. Wbicie pierwszej łopaty poprzedzają długotrwałe badania, tzw. kwerenda źródłowa. Archeolog wiele godzin spędza w bibliotekach i archiwach, starając się zgromadzić możliwie pełne informacje na temat stanu badań, konotacji chronologicznych i geograficznych. Posiadłszy już tę wiedzę, po wytypowaniu miejsca, może przystąpić do dalszych badań w terenie. Nie oznacza to jeszcze wykopalisk, ponieważ na początku dokonuje się badań powierzchniowych. W obecnych czasach często przeprowadzana jest prospekcja za pomocą urządzeń bezinwazyjnych (np. badania georadarem). Wykonywana jest też dokumentacja z powietrza przy użyciu dronów. W tym aspekcie archeologia ma przewagę nad kryminalistyką, gdyż z uwagi na charakter zdarzeń, czynności na miejscu zdarzenia kryminalnego muszą być podjęte bezzwłocznie z ograniczoną ilością informacji wstępnych. Same wykopaliska są bardzo zbliżone do oględzin. Zdejmujemy kolejne warstwy ziemi, odsłaniając sekrety stanowiska, a rzeczą kluczową jest dokumentacja zarówno opisowa, fotograficzna, jak i rysunkowa. Co więcej, znalezione artefakty możemy porównać do śladów kryminalistycznych, które zabezpieczone na miejscu, poddawane będą dalszym badaniom w warunkach laboratoryjnych. Różnicą jest to, że archeolog już w czasie trwania prac, stawia pierwsze, choćby wstępne wnioski. Nad wynikami prac polowych pochylą się z kolei liczni specjaliści: antropolodzy, archeolodzy środowiska, specjaliści od metali, ceramiki czy szkła. Ślady kryminalistyczne również są opracowywane przez ekspertów z wielu dziedzin. Podstawowa różnica jest taka, że wyniki badań archeologicznych trafiają do prowadzącego badania i to on je interpretuje. Natomiast wyniki ekspertyz kryminalistycznych trafiają pod ocenę sądu. W obydwu dziedzinach bardzo ważny jest też kontekst. W archeologii sam zabytek ma mniejszą wartość niż informacje pozwalające na powiązanie go z konkretnym stanowiskiem czy warstwą chronologiczną. W kryminalistyce jest podobnie, usytuowanie śladu ma często kardynalne znaczenie dla odtworzenia przebiegu zdarzenia, a także dla udowodnienia winy podejrzanemu. Uważam, że zarówno umiejętności, jak i wiedza archeologiczna, są przydatne w pracy technika, jak i odwrotnie. I tam i tu, kluczowa jest jednak spostrzegawczość. Bez tego właśnie, nie da się być ani dobrym technikiem, ani archeologiem.

Czy w pracy na miejscu zdarzenia udało się Tobie kiedykolwiek łączyć zawodowe umiejętności z Twoją archeologiczną pasją? Może służbowo pracowałeś z jakimś biegłym archeologiem, a może uczestniczyłeś w zdarzeniu, które miało swój archeologiczny aspekt?

Pamiętam pewną, dość zabawną historię z czasów, gdy jeszcze pracowałem w ogniwie patrolowym. Dyżurny wysłał nas na interwencję, w związku z odnalezieniem ludzkiej czaszki na prywatnej posesji. Pamiętam, że miała odpiłowane sklepienie mózgoczaszki, a wtedy nie wiedziałem jeszcze, że takie cięcie przeprowadza się na sekcji zwłok. Wywołałem drogą radiową dyżurnego i przekazałem mu informację: „słuchaj czaszka bez żuchwy, z odpiłowanym sklepieniem, chyba kobieta, gdzieś między 30 a 40 rokiem życia”. Skończyłem, a z drugiej strony cisza. Po chwili dyżurny zduszonym głosem polecił nam czekać na przybycie grupy dochodzeniowej. Pamiętam jak przyjechali, a rozbawiony dochodzeniowiec zapytał: „który to as już płeć i wiek rozpoznał?”. Ja mu na to: „co do wieku mogę się mylić, ale płeć rozpoznałem po wielkości czaszki, kształcie oczodołów i wielkości wyrostka sutkowatego, a przybliżony wiek na podstawie obliteracji szwów czaszkowych”. Dziwnie się na mnie popatrzył, ale śmiać się przestał. Natomiast dyżurny długo mi po tym dokuczał. Zdarza się czasem, że zabezpieczamy kości zwierząt, jako domniemane szczątki ludzkie. Posiadając wiedzę archeologiczną bywa, że jestem w stanie je od razu rozpoznać, ale to nie ja jestem biegłym. To zadanie biegłego, aby zidentyfikować i dokładnie zbadać szczątki, a później potwierdzić to ekspertyzą i opinią. Jako technik realizuję czynności wyłącznie w ramach swoich kompetencji. Raz też zdarzyło mi się działać wspólnie z archeologiem. W czasie budowy trasy S17 natrafiono na szkielet. Archeolog nadzorujący prace budowlane, w porozumieniu z konserwatorem zabytków – uznali, że jest to sprawa dla prokuratury. Wysłano mnie na miejsce, gdzie dokonaliśmy oględzin. Przy szczątkach ujawniliśmy przedwojenny grzebień. Odnalezione tam pozostałości obuwia również wskazywały na ten okres. W mojej ocenie, nie była to sprawa dla nas, ale czynności wykonałem bez narzekania. Nie powiem, było to ciekawe doświadczenie.

Z jakich urządzeń i narzędzi korzysta na co dzień archeolog, jakie są najważniejsze atrybuty pracy na stanowisku archeologicznym w terenie?

W archeologii, podobnie jak we wszystkich dziedzinach nauki, następuje w ostatnich latach rozrost instrumentarium badawczego. Nie mówię tu nawet o możliwościach badań laboratoryjnych, ale o codziennej pracy na wykopie. Obecnie na wykopaliskach używa się bardzo precyzyjnych urządzeń mierniczych m.in. tachimetrów laserowych czy urządzeń opartych na technologii RTK (precyzyjne pomiary przy użyciu nawigacji satelitarnej), wykorzystującej pozycjonowanie GPS. Jeszcze kilkanaście lat temu, aby obejrzeć stanowisko z lotu ptaka, zamawiano zdjęcia lotnicze, czy też wykorzystywano do dokumentacji fotografie wykonane przez paralotniarzy. Obecnie korzysta się z dronów, których użycie jest prostsze, a wyniki lepsze od uzyskiwanych uprzednio. Powszechna na wykopach jest obecnie fotografia cyfrowa. Gdy zaczynałem studia, archeolodzy pracowali jeszcze na aparatach analogowych, a fotografia cyfrowa dopiero zaczynała swoją karierę. Obecnie korzysta się również z modelowania 3D, dającego nowe możliwości interpretacji, zwłaszcza pozostałości architektonicznych. Oczywiście nadal podstawowym atrybutem archeologa jest: łopata, kilof i szpachelka. W tym aspekcie trudno oczekiwać przełomu. Co do popularnych detektorów metali, używane są one pomocniczo. Głównie w celu sprawdzania hałdy, czy nie przeoczono jakiegoś drobnego zabytku. Co do mnie, to obsługiwałem niwelator, wykonywałem dokumentację fotograficzną, między innymi przy użyciu drona. Doskonale też radzę sobie z podstawowymi narzędziami archeologicznymi, o których już wspomniałem.


Foto: Wykopaliska archeologiczne w Maroku (Archiwum prywatne Karola Bartczaka)


Foto: Wykopaliska archeologiczne w Maroku (Archiwum prywatne Karola Bartczaka)

Opowiedz o swoich dotychczasowych wyjazdach archeologicznych, a także innych przedsięwzięciach związanych z archeologią? Jak do tego doszło, że stałeś się członkiem ekipy „zwycięzców”, tak ich nazwałem, bo przecież Wasze badania odniosły sukces? Czym zajmowałeś się na miejscu? Czy miałeś ściśle przydzielone zadania? Wiem, że stanowiska archeologiczne odwiedziły dzieci z polskiej szkoły działającej przy ambasadzie, archeolodzy przygotowali im nie lada atrakcje, zdradzisz nam szczegóły?

W trakcie studiów archeologicznych, po każdym roku, w wakacje, studenci uczestniczą w miesięcznych praktykach wykopaliskowych. W taki sposób wziąłem udział w kilku ekspedycjach na terenie Polski, a także raz za granicą, a dokładnie w badaniach na Krymie. Na półwyspie krymskim, podobnie jak w Maroku, również poszukiwaliśmy pozostałości po rzymskim garnizonie. Odnosząc się do ostatnich badań w Maroku, muszę powiedzieć, że motorem sprawczym całej ekspedycji był i jest mój przyjaciel Maciej Czapski. Jest on doktorantem UW i wraz z prof. Aomarem Akerrazem z Narodowego Instytutu Archeologii i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego (INSAP) w Rabacie oraz dr hab. Radosławem Karasiewiczem-Szczypiorskim z Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej (CAŚ UW) wspólnie rozpoczęli projekt badawczy mający na celu odnalezienie pozostałości rzymskich wież obserwacyjnych w rejonie starożytnego Volubilis, największego miasta rzymskiej prowincji Mauretania Tingitana. Przygotowania do ekspedycji zajęły kilka lat i poprzedziły ją długotrwałe przeszukiwanie źródeł i badania powierzchniowe. W zeszłym roku Maciek zaczął kompletować niewielką ekipę, aby w trakcie krótkiej, dwutygodniowej kampanii przeprowadzić prace wykopaliskowe. Potrzebował osoby, która wykona dokumentację fotograficzną i jego wybór padł na mnie. Oczywiście, zgodziłem się i jako wolontariusz zostałem członkiem ekipy. W listopadzie 2021 odbył się pierwszy sezon wykopaliskowy, w trakcie którego uchwyciliśmy w wykopie część pozostałości architektonicznych, jednak potrzebny był kolejny sezon wykopaliskowy, żeby potwierdzić, że to, co znaleźliśmy, jest faktycznie rzymską wieżą obserwacyjną. W tym roku do dokumentowania naszych prac używaliśmy też drona, którego byłem operatorem. Uzyskanie odpowiednich pozwoleń nie było proste, należy pamiętać, że na terenie Maroka jest całkowity zakaz używania tych urządzeń. Poza wykopaliskami czynnie uczestniczyliśmy w organizacji wystaw i wykładów promujących osiągnięcia polskiej archeologii. W tym roku była to wystawa i wykład profesora Tomasza Waliszewskiego, dotyczące jego badań archeologicznych. Współpracowaliśmy też z Ambasadą RP w Rabacie. Dodam, że Pan Ambasador Krzysztof Karwowski wspierał nas w miarę swoich możliwości. W tym roku odwiedził nasze stanowisko wraz z uczniami polskiej szkoły działającej przy ambasadzie. Przygotowaliśmy dla nich mini-zabawę, mającą przybliżyć im radości i trudy pracy archeologa. To była zabawa w prawdziwych archeologów. Dzieciaki były zachwycone.

Archeologia nie jest twoim stałym zajęciem, ale pasją, która może kiedyś przerodzi się w kolejny zawód? Czy starasz się być na tzw. „archeologicznej fali”, żeby nie wypaść z obiegu? Czytasz książki, czasopisma, może jakąś konkretną literaturę, a może wyjeżdżasz na warsztaty, konferencje?

Woody Allen powiedział: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość”. Jest to bardzo celne stwierdzenie, pod którym chętnie się podpisuję. Nie wiem, czy chciałbym, żeby pasja stała się zawodem, czasem chyba lepiej mieć taki swój mały świat, gdzie można się odstresować i zapomnieć o codziennych problemach. Gdy w grę wchodzą pieniądze, nie ma mowy o beztrosce. Oczywiście, staram się śledzić na bieżąco osiągnięcia archeologów, czytam artykuły i książki związane z archeologią czy historią. Co do forów internetowych, to mniej je śledzę. Wypowiada się na nich zbyt wielu „badaczy”, co to wiedzą lepiej… szkoda nerwów (śmiech).

Czy masz mentorów w dziedzinie archeologii, badaczy, którzy Cię inspirowali? A może są to bohaterowie książek, filmów czy prawdziwi badacze i eksploratorzy historii?

W czasie studiów miałem możliwość spotkać wielu wybitnych archeologów, w większości byli to pasjonaci, którzy archeologii poświęcili i podporządkowali swoje życie. Ja nie byłem gotów na takie poświęcenie. Nieżyjący już profesor Tadeusz Sarnowski, świetny badacz i promotor mojej pracy magisterskiej (której nigdy u niego nie napisałem), zapytał mnie kiedyś: „Panie Karolu, ale pan chce napisać o tym pracę, czy zgłębić temat? Bo jeśli tylko zdobyć magistra, to proszę bardzo. Natomiast jeśli chce pan zgłębić ten temat, to boję się, że i życia panu nie starczy”. Patrząc na biografie niektórych archeologów, miał profesor rację. Z pewnością do grona moich inspiratorów należy dr Anna Gręzak, która po latach zagoniła mnie do pracy, czego efektem była praca magisterska pod jej kierunkiem. Nadal też staram się utrzymywać kontakty z ludźmi, których spotkałem na studiach, bądź na badaniach wykopaliskowych. Co do bohaterów książek czy wielkich badaczy, to nigdy mnie przesadnie nie inspirowali, ja nie jestem fantastą, twardo stąpam po ziemi, a oni wszyscy byli nieco oderwanymi od rzeczywistości awanturnikami. Wystarczy chociażby przeczytać biografię odkrywcy Troi Heinricha Schliemanna.

Gdybyś został zawodowym archeologiem, to czy byłby, a może jest taki przedmiot archeologicznego „pożądania”, który chciałbyś odnaleźć, odkryć? Arka, Święty Graal, Atlantyda, El Dorado…?

Nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiałem. Na pewno nic z wymienionych, nie wiem czy w ogóle jakikolwiek poważny archeolog poszukuje celów znanych nam wszystkim z popkultury. Rzymski obóz marszowy na terenie Polski, to byłoby coś racjonalnego i godnego uwagi.

Dziękuję za rozmowę

Technika kryminalistyczna jest w przypadku Karola, policyjnym zajęciem, które pozwala mu ciągle doskonalić i podtrzymywać umiejętności przydatne w pracy archeologa. Czego mu można życzyć? Chyba tylko wielkich odkryć i czerpania radości z archeologicznych wyjazdów. Może kiedyś usłyszymy, bądź przeczytamy o przełomowych odkryciu gdzieś na krańcach świata, w którym swój udział będzie miał archeolog Karol Bartczak.

WYPOWIEDŹ EKSPERTA

Każdego z nas bardzo interesowałoby to, jak prawdziwy, z krwi i kości archeolog widziałby osoby, które mogłyby rozwijać archeologiczną pasję. Dr hab. Radosław Karasiewicz-Szczypiorski z Uniwersytetu Warszawskiego był kierownikiem zespołu badaczy, którzy w październiku tego roku dokonali niezwykle ważnego odkrycia w Maroku. To wspólnie z nim oraz pozostałą archeologiczną ekipą Karol Bartczak pracował na miejscu wykopalisk, wykorzystując nie tylko zdobytą podczas studiów wiedzę, ale też umiejętności zawodowe technika kryminalistyki, wykonując między innymi dokumentację fotograficzną, szkice, w tym również rejestrując miejsca wykopalisk przy użyciu drona, a także dokonując pomiarów przy wykorzystaniu niwelatora. Chcieliśmy jednak, aby do postawionej do nas tezy odniósł się doświadczony archeolog, w kwestii wykorzystania umiejętności technika w pracach archeologicznych. Chcielibyśmy też usłyszeć kilka ciekawostek na temat badań, w których na przełomie ostatnich lat uczestniczyli archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego, czy dokonali ciekawych odkryć, dzięki którym poznano nieodkryte dotychczas tajemnice świata.


Na zdjęciu od lewej:
dr hab. Radosław Karasiewicz-Szczypiorski, mgr Karol Bartczak, mgr Maciej Czapski
(Archiwum prywatne Karola Bartczaka)

Panie Doktorze, dokonaliście przełomowego dla waszych badań odkrycia w Maroku. Czym jest obecne znalezisko? Badania archeologiczne wyglądają pięknie na obrazkach, ale żeby zacząć eksplorację, trzeba trafnie wytypować miejsce, uzyskać właściwe pozwolenia i ściśle współpracować, w tym przypadku ze stroną marokańską? Jak wyglądały przygotowania, kompletowanie ekipy, kierowanie badaniami?

W tym roku odkryliśmy fundamenty wieży obserwacyjnej. Można powiedzieć, że dwa tysiące lat temu był to odpowiednik radaru. Obserwatorzy na takim posterunku mieli za zadanie, jak najwcześniej zauważyć zbliżające się niebezpieczeństwo i zaalarmować najbliższy rzymski garnizon. W tym wypadku z naszej wieży el-Mellali do fortu Tocolosida było ok. 2 km. Fort zbudowano w miejscu, w którym był dostęp do wody. Taki wybór lokalizacji miał też minusy. Nie było stamtąd widać terenów na pograniczu, a przede wszystkim przedpola, na którym mógł ukrywać się wróg. Wykopaliska w Maroku, ale także w innych krajach, wymagają najpierw porozumienia z miejscowymi partnerami. Jeśli propozycja wspólnych badań spotyka się z zainteresowaniem, strony podpisują umowę o współpracy. Sama umowa to jednak za mało, po wytypowaniu miejsca (lub miejsc) przyszłych wykopalisk, trzeba uzyskać zezwolenie. Wszystkie te etapy przeszliśmy i w końcu w 2021 roku udało się wbić przysłowiową łopatę w ziemię. Pierwszy sezon nie rozczarował, ale nie przyniósł przełomowych odkryć. Dopiero w tym roku upewniliśmy się, że natrafiliśmy na pozostałości wieży rzymskiej, których szukaliśmy.

Oczywiście takie odkrycie, to suma szeregu podjętych decyzji i umiejętności grona współpracowników. Muszę podkreślić, że projekt marokański ma szczęście do dobrego, fachowego personelu. To mały zespół, złożony z absolwentów archeologii. Większość z nich aktualnie kontynuuję naukę na studiach doktoranckich. Szczególną rolę do spełnienia miał nasz Kierownik – Maciej Czapski. Kierowanie nie ograniczało się do wykopu. Wymagało utrzymywania dobrych relacji z miejscowymi archeologami, władzami lokalnymi, Ambasadą RP w Rabacie. Można powiedzieć, że archeolog za granicą to także dyplomata.

Dzisiejsza archeologia, w dobie wysokiego rozwoju technologicznego, zapewne potrzebuje nowoczesnych rozwiązań? Z jakimi najnowszymi technologiami, jako współczesny archeolog, pracował Pan, bądź jakie innowacje lub rozwiązania są dzisiaj wykorzystywane przez ludzi z branży? Jakimi technologiami wspomagaliście wykopaliska w Maroku?

W przypadku naszego projektu, korzystaliśmy w większości z rozwiązań już rozpowszechnionych, np. dokumentacja fotograficzna wykonana została z wykorzystaniem drona, z różnej wysokości i pod różnym kątem. Natomiast poszukiwania kolejnych wież obserwacyjnych były już przez nas prowadzone z wykorzystaniem cyfrowego modelu terenu, wykonanego na podstawie obrazów satelitarnych. Bazując na takim modelu, wykonywana jest tzw. analiza wzajemnej widoczności, tzn. jeśli znamy położenie fortu rzymskiego, to sprawdzamy co było z niego widać, a gdzie powstawały w systemie bezpieczeństwa „martwe pola”. Taka analiza pomaga wytypować miejsca, w których koniecznie trzeba było wybudować dodatkowe wieże obserwacyjne. Można dodać, że każda ekspedycja wykorzystuje nieco inny zestaw metod, urządzeń i programów komputerowych. Od kolegów wiem, że w ostatnich latach z dużym sukcesem wprowadza się do badań archeologicznych kamery termowizyjne i zdjęcia wykonane z wykorzystaniem innych długości fal niż światło widzialne okiem człowieka. Tych „niehumanistycznych” metod jest w archeologii coraz więcej.

Archeologia ma olbrzymie znaczenie dla historii, pozwala odkryć jej tajniki, dotrzeć do miejsc i wydarzeń, których ślad pozostaje ukryty głęboko w ziemi. Jest tyle niezbadanych miejsc i tajemnic. To praca nie do przerobienia. Czy ta dziedzina nauki potrzebuje wsparcia, lobby, dobrego PR-u, aby przebić się z pomysłem na badania, nie mówiąc już o ich finansowaniu?

Archeologia, od czasów takich produkcji filmowych, jak Indiana Jones czy Lara Croft, sprzedaje się bardzo dobrze. Oczywiście źle się dzieje, jeśli fascynaci i odkrywcy chcą być tacy, jak wymienieni bohaterowie popkultury, bo to przecież nie jest prawdziwy obraz archeologa i tego czym powinien się zajmować. Finanse, to zawsze jest bardzo ważne wyzwanie. Kierownik dużych projektów terenowych musi być nie tylko naukowcem i dyplomatą, o czym wspomniałem wcześniej, ale także menadżerem. Trzeba mieć plan, do jakich instytucji i osób prywatnych się zwracać i jak przekonać do wsparcia naszych pomysłów. Z pewnością trzeba mieć też dużo szczęścia, bo znam przykłady dobrych specjalistów, którzy wciąż borykają się z problemami finansowymi.

Jakie przedsięwzięcia archeologiczne, udane badania, interesujące odkrycia, mają na koncie badacze z Uniwersytetu Warszawskiego? Jakimi projektami badawczymi Pan kierował, z czym były związane te badania?

Początki polskich badań archeologicznych zagranicą w większości kojarzą się z prof. Kazimierzem Michałowskim. To dobre skojarzenie, ale większość moich badań jest od szeregu lat związana z południowym Kaukazem, a na tym terenie pierwszym polskim archeologiem był prof. Stefan Krukowski. Ponad sto lat temu badał on ślady osadnictwa z epoki kamienia w jaskiniach, w regionie Imeretii. Prace, w których uczestniczyłem bądź którymi kierowałem, to głównie projekty skoncentrowane na poszukiwaniach śladów po rzymskim wojsku na najdalszych krańcach Imperium Romanum i poza tymi granicami. Miałem okazję odkrywać rzymskie wieże obserwacyjne i rzymski fort na Krymie. W ostatnich latach, kierowany przeze mnie zespół polsko-gruziński odkrył dom dowódcy garnizonu w rzymskim forcie Apsaros (Gonio, Gruzja) na południe od Batumi. Szczególnym znaleziskiem w tym miejscu są mozaiki podłogowe, które świadczą o wysokiej randze oficera/urzędnika, dla którego zbudowano dom. Przypuszczamy że był to Flawiusz Arrian, namiestnik rzymskiej prowincji Kapadocja. Arrian jest znany m.in. jako autor jednej z zachowanych wersji dziejów wyprawy Aleksandra Wielkiego. Odkrywamy więc ślady wyjątkowego człowieka.

Czy dołączenie do składu waszej ekipy doświadczonego technika kryminalistyki, de facto archeologa z wykształcenia, spowodowało poszerzenie jej możliwości? Czy tacy fachowcy mogą być dobrymi archeologami?

Patrząc z perspektywy archeologa, mogę powiedzieć, że to archeolodzy od lat z sukcesami podejmują pracę w Policji na różnych stanowiskach. Mam wrażenie, że bardzo różnorodny warsztat, którym się posługujemy, świetnie sprawdza się w różnego typu dochodzeniach. Gdy wraca do nas ktoś, kto do archeologii wnosi doświadczenia technika kryminalistyki, to także wielka wartość dodana dla ekspedycji. Jestem zdania, że inny zbiór doświadczeń pozwala inaczej spojrzeć na temat badań. Dlatego praca w różnorodnych zespołach zwykle przynosi najlepsze efekty. Warto więc chyba, aby w przyszłości było więcej archeologów w Policji i więcej techników kryminalistyki na wykopaliskach.

Czy studia archeologiczne są dla każdego? Jak mógłby Pan scharakteryzować najlepszego kandydata na archeologa?

Nie są chyba dla każdego, ale moim zdaniem nie są też elitarne. Przede wszystkim przyszłego archeologa powinna wyróżniać ciekawość otaczającego świata i pasja do odkrywania tego, co jeszcze nieodkryte. Studia powinny do tego dodać konieczny zestaw umiejętności, zależny od wybranej specjalizacji. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie jest to kierunek dla tych, którzy chcą mieć dostatnie i „poukładane” życie. Prawdziwy archeolog dużo czasu spędza w terenie, a więc często jest z dala od bliskich. Rzadko też, za odkryciami, podróżami, poznawaniem świata, idzie satysfakcja finansowa. Wszystkim kandydatom na studia, szczególnie na poziomie doktoranckim, zawsze staram się otwierać oczy na te trudności.

Życzymy powodzenia w kolejnych projektach. Dziękuję za rozmowę