Aktualności

Aby być dobrym dzielnicowym, trzeba przede wszystkim słuchać

15.09.2023 • Magdalena Gąsowska

Zgłoszenie kandydatury dzielnicowego do konkursu „Policjant, który mi pomógł” organizowanego przez Biuro Prewencji Komendy Głównej Policji, to jeden z najlepszych dowodów na to, że swoje obowiązki wykonuje z zaangażowaniem, aktywnie udzielając wsparcia i codziennie niosąc pomoc mieszkańcom. Tak było również w przypadku sierż. sztab. Wioletty Domagały, która w 2021 roku została laureatką tego konkursu, a obecnie pełni służbę jako profilaktyk społeczny w Komendzie Powiatowej Policji w Piasecznie. Jak sama mówi: lubi być blisko ludzi, ich spraw i potrzeb.


Zdjęcie: Magdalena Gąsowska, KPP w Piasecznie

Jednym z najczęściej zadawanych dzieciom pytań przez dorosłych jest – „kim chciałabyś/chciałbyś zostać jak będziesz duży?”. Odpowiedzi na nie jest co niemiara i zazwyczaj są dość skrajne. Spośród często wymienianych zawodów pojawiają się takie jak: strażak, nauczycielka, lekarz i właśnie policjant, ale nie brakuje również kierowców wyścigowych, piłkarzy, kosmonautów, modelek, czy piosenkarek oraz aktorów. Wioletto powiedz nam, jaki był twój wybór?

Kim chciałam zostać w przyszłości? Było to tak dawno temu, że nie pamiętam (śmiech). A już tak zupełnie poważnie – jak każde dziecko w dzieciństwie miałam głowę pełną marzeń. Zaskakujące będzie jednak dla wielu to, że jako mała dziewczynka wcale nie marzyłam o zostaniu modelką czy pisarką. Będąc przedszkolakiem, z pasją i podziwem patrzyłam na strażaków i policjantów, zastanawiając się jakie uczucie towarzyszy im podczas jazdy radiowozem czy też wozem strażackim...

Lata mijają i nadchodzi moment podjęcia decyzji – wstąpię do Policji. To był trudny wybór? Konsultowałaś go z rodziną, przyjaciółkami?

Myśl o wstąpieniu do Policji towarzyszyła mi przez wiele lat, ale że wiązała się z wieloma wyrzeczeniami i zmianami w moim życiu, przez długi czas była odkładana i odwlekana w czasie, natomiast kiedy wreszcie się zdecydowałam – był to świadomy wybór, w którym wspierał mnie mój mąż. To on zawsze powtarzał mi, że trzeba podążać za marzeniami, że trzeba się realizować, bo kiedyś nadejdzie czas, gdy będzie już za późno, kiedy będę żałowała, że się nie zdecydowałam. I w końcu decyzja zapadła – rozpoczęła się procedura rekrutacyjna, zostałam przyjęta i zasilam policyjne szeregi swoją osobą.

Przyjęło się mówić, że w wielu sprawach najtrudniejsze są pierwsze chwile, dni. Jak było w przypadku początków Twojej służby? Kurs podstawowy weryfikował wyobrażenia o niej?

Wstępując do Policji wiedziałam, że jest to formacja zhierarchizowana, w której dyscyplina, nauka i sprawność fizyczna zawsze będą ważnym elementem mojej pracy, a pobyt na kursie podstawowym nie będzie miał dla mnie jako kobiety żadnej „taryfy ulgowej”. Ba, ja nawet nie chciałam mieć łatwiej, ponieważ miałam świadomość, że w życiu i codziennej służbie będę musiała być równa mężczyznom. Nigdy nie chciałam żeby mój partner w trakcie interwencji musiał się martwić, że ma obok siebie kobietę, która nie będzie zdolna mu pomóc. Wiem jednak, że pobyt w szkole policyjnej dla wielu osób był szokiem i dlatego z tego zrezygnowali. We mnie wątpliwości nie było nigdy, chociaż i ja miałam gorsze chwile, ale nie były one związane z tym, że jest ciężko i że dużo wymagają. Mnie bardziej doskwierał brak rodziny i wieczory, które spędzałam – czytając kodeksy, a nie książki z bajkami. To uświadomiło mi, że spełniam swoje marzenia, ale służba w Policji ma swoje blaski i cienie, a te cienie wymagają ode mnie dużo poświęcenia.

Kiedy dowiedziałaś się, że będziesz dzielnicową? Pamiętasz swoje pierwsze wyjście w rejon?

Pamiętam to jak dzisiaj, bo o tym, że zmieniam swoje stanowisko i będę dzielnicową, dowiedziałam się podczas… pierwszego dnia swojego urlopu. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie, ale też bardzo się cieszyłam. Wiedziałam, że dzięki temu będę mogła się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności. Najgorsze chyba co może się zdarzyć, to zatrzymać się w miejscu i nie uczyć niczego nowego. Było to dla mnie nowe wyzwanie, jednak wcześniej przez kilka lat pełniłam już służbę patrolową na tym terenie, więc można powiedzieć, że miałam łatwiej – znałam teren, znałam już trochę problemy, które zgłaszają mieszkańcy, wiedziałam – co im najbardziej dokucza. Od tego dnia problemy mieszkańców, stały się poniekąd moimi „problemami” i zrozumiałam, że wspólnie
z nimi chcę te problemy rozwiązywać.

Czy udało się poznać lepiej „swoich” mieszkańców?

Tak, jak już powiedziałam wcześniej – stając się dzielnicową, zawsze myślałam o problemach swoich mieszkańców jako o moich problemach. Traktowałam to wszystko bardzo osobiście, natomiast z perspektywy czasu uważam, że właśnie to podejście pozwoliło mi przybliżyć się do lokalnej społeczności. Często wśród policjantów mówi się, że dzielnicowy to taki lokalny psycholog, doradca, przyjaciel, czasami też dobra dusza, która zawsze wysłucha.

Dla wielu osób dzielnicowy to policjant „od wszystkiego” i życie pokazuje, że rzeczywiście zakres spraw, z jakimi zgłaszają się do niego ludzie, jest niezmiernie szeroki. Które z nich najbardziej utkwiły Ci w pamięci. Które były najtrudniejsze, które pamiętasz jako najciekawsze i dające powód do satysfakcji z dobrze wykonanej roboty?

O tak, coś w tym jest, że dzielnicowy to jest policjant niemal „od wszystkiego”, a najlepszym dowodem na to są problemy zgłaszane przez mieszkańców. Często okazuje się, że nie są one wcale związane z łamaniem prawa, aby rozwiązać jakiś kłopot wystarczy po prostu zwykła, ludzka rozmowa.

Zdarzają się też sytuacje bardzo trudne, w których decyzja, jaką musi podjąć dzielnicowy, będzie mieć wpływ na dalszy los nie tylko osoby, wobec której podejmujemy interwencję, ale też jej bliskich.

Zaczynając pracę jako dzielnicowa, bardzo szybko przyszło mi zmierzyć się z sytuacją, gdzie była przemoc domowa. Dla mnie to było wielkie wyzwanie, bo tym razem moja rola nie kończyła się wraz z końcem interwencji, teraz musiałam podjąć dalsze działania, które w efekcie miały przerwać spiralę przemocy domowej. Nadzieja, jaką pokładała we mnie pokrzywdzona kobieta, motywowała mnie jeszcze bardziej do pracy, bo wiedziałam, że sama nie poradzi sobie ze swoim problemem. Dziś wiem, że wysiłek jaki włożyłam, by odmienić zły los ofiary przemocy, nie był daremny. Kobieta, która kiedyś bała się wyjść z własnego domu, dziś jest zupełnie inną i silniejszą osobą. Patrząc, jak odmienił się jej los – wiem, że zawsze warto pomagać innym, choć często bywa to długa i trudna praca.


„Jak co roku rozpoczynamy centralne obchody Święta Policji od jakże ważnego elementu – spotkania z laureatami konkursu „Policjant, który mi pomógł”, którzy są wielkimi ambasadorami naszej formacji.”
– gen. insp. Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji. Warszawa, 20 lipca 2021 roku.

„Dzięki jej staraniom moje życie nabrało sensu. Zobaczyłam, że nie jestem sama. Zyskałam nową jakość życia (…)”. Tak w liście do ogólnopolskiego konkursu „Policjant, który mi pomógł” w 2021 roku napisała o mieszkanka Twojego rejonu. To chyba ogromne wyróżnienie zostać laureatką takiego konkursu? Czy czujesz się doceniona?

Niewątpliwie, znaleźć się wśród grona laureatów to ogromny zaszczyt. To wyróżnienie i docenienie mojej pracy. Uważam jednak, że tak samo jak pozostali zwycięzcy tego konkursu czujemy się przede wszystkim onieśmieleni. Naszej pracy i służby na rzecz mieszkańców nie wykonujemy dla chwały, staramy się jak najlepiej służyć ludziom, a jeżeli jesteśmy za to doceniani – to jest nam po prostu miło. Myślę, że każdy lubi być doceniony. Dla mnie w tej całej sytuacji najważniejsze jest to, że pomogłam bezbronnej kobiecie, która dzięki mnie zyskała nowe życie. To daje olbrzymi zastrzyk energii do dalszego działania.

Służba dzielnicowego to nie tylko obchód własnego rejonu. Co jeszcze wypełnia taki dzień?

Wywiady, ustalenia, rozpoznania, zbieranie informacji, ale też profilaktyka. Dobry dzielnicowy to też dobry profilaktyk. Zobacz – idę zrobić rozpoznanie, ponieważ doszło do oszustwa i siłą rzeczy realizuję też zadania profilaktyka społecznego, zbierając informacje na temat danego zdarzenia, informuję również o tym, co się wydarzyło innych mieszkańców, ostrzegam co zrobić, żeby nie paść ofiarą przestępstwa. Służba dzielnicowego ma więc wielowymiarowy aspekt.

Starzy i młodzi, zamknięci w sobie i bardzo ekspresyjni, mili i uprzejmi, ale również zdenerwowani i źli. Ilu ludzi tyle postaw i nastrojów. Dzielnicowy musi być także dobrym psychologiem – chociaż niekoniecznie z wykształcenia, żeby sprawnie poruszać się w tych wszystkich relacjach i kontaktach? Gdy wręczano ci statuetkę konkursu „Policjant, który mi pomógł”, obecny na uroczystości ks. arcybiskup Józef Guzdek powiedział: „Można patrzeć i nie widzieć, można słuchać i nie słyszeć. Widzi się i słyszy dalej i lepiej sercem. (...)To ważne, że macie siłę i odwagę dostrzec, usłyszeć i zareagować”.

Myślę, że trzeba przede wszystkim słuchać, aby być dobrym dzielnicowym. Słuchać tego, co chce nam przekazać rozmówca. Niejednokrotnie w trakcie takiej konwersacji można dowiedzieć się, że pomocy potrzebuje zupełnie kto inny, niż osoba, z którą rozmawiamy. Wiele rozmów nie jest łatwych, bo nie każdy rozmówca jest przyjaźnie do nas nastawiony, ale zawsze ważne jest by znaleźć tzw. ”złoty środek”, który sprawi że pomoc dotrze do właściwej osoby.

Każdy ma swoje problemy, a do dzielnicowych ludzie „przynoszą” jeszcze swoje. To trudna i odpowiedzialna służba. Jak radzisz sobie z taką presją?

Praca w policji, nie tylko na stanowisku dzielnicowego, ale też każdym innym, łączy się z wysłuchaniem problemów innych osób. Osobiście starałam się nie przynosić negatywnych emocji do domu, chociaż jest to trudne do osiągnięcia, bo nie da się tak po prostu wyjść z pracy i nie myśleć o tym, co się działo. Każdy ma inny sposób na odreagowanie stresu, w moim przypadku jest to bieganie i jazda na rowerze.

Ludzie postrzegają często Policję przez pryzmat kina akcji i kryminalnych seriali. Jeżeli myślą wówczas o tej pracy to często właśnie w charakterze „kryminalnych” i „tajniaków”. Myślałaś kiedykolwiek o tym, żeby służbę dzielnicowego zamienić na coś innego?

Dotychczas pełniłam służbę w referacie patrolowo-interwencyjnym oraz jako dzielnicowa. Obecnie jestem profilaktykiem społecznym w piaseczyńskiej komendzie i muszę przyznać, że bezpośredni kontakt ze społeczeństwem jest czymś, w czym czuję się najlepiej.

Co poza służbą pasjonuje dzielnicową Wiolę? W czym szukasz odskoczni od służbowych obowiązków?

Jak wspomniałam, moją pasją jest bieganie i jazda na rowerze. Podobnie jest w przypadku mojego męża, dlatego też w ten właśnie sposób możemy wspólnie, aktywnie spędzać czas. Chętnie bierzemy udział w akcjach charytatywnych, gdzie liczą się wybiegane bądź przejechane kilometry. Możemy wówczas robić to, co lubimy, a jednocześnie pomagać innym. To fajna rzecz.

Twoje plany na przyszłość to…

To zawsze trudne pytanie… Nie rezygnować z marzeń i ciągle się rozwijać, a czas pokaże, czy to się urzeczywistnić.

Dziękuję za rozmowę.