Aktualności

Chór Komendy Stołecznej Policji

17.05.2024 • Daniel Niezdropa

Chór Komendy Stołecznej Policji to z jednej strony niezwykła wizytówka, coś bardzo oryginalnego związanego z Policją, choć niekoniecznie z codzienną służbą i pracą, a z drugiej strony to sposób na odreagowanie zawodowych trudów, może nawet wyrażenie siebie, spróbowanie swoich sił wokalnych i doskonalenie muzycznego warsztatu. Chór to też zespół, grupa śpiewaków, którzy – tak jak w policyjnej pracy – mogą na sobie zawsze polegać. Żeby jednak wszystko zagrało, potrzebny jest dyrygent, który gestami rąk wskazuje chórowi agogikę i dynamikę utworów. Stołeczną ekipą chórzystów od wielu lat kieruje Sylwia Krzywda-Motyczyńska, która dba o to, aby wykonania artystyczne miały jak najwyższy poziom. Jak każdy dyrygent musi też utrzymywać muzyczną dyscyplinę, jednak panująca w chórze rodzinna i przyjazna atmosfera to także przepis na zgrany zespół. „Przesłuchanie nie boli” – tymi słowami zapraszani są na muzyczne „testy” ci, którzy chcieliby dostać się do elitarnej grupy naszych stołecznych chórzystów.


Wieczornica Kolędowa „O Bożym Narodzeniu w niebieskim mundurze”. Noworoczny koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu Chóru Komendy
Stołecznej Policji z towarzyszeniem zespołu kameralnego „Corde Felici” ZPSM w Przemyślu, pod dyrekcją Sylwii Krzywdy-Motyczyńskiej. 28 stycznia 2024 roku.

Zdjęcie: asp. Joanna Golisz, KMP w Przemyślu.

KILKA SŁÓW O CHÓRZE

W przyszłym roku Chór Komendy Stołecznej Policji będzie obchodził swoje XX-lecie. To będzie już słuszny jubileusz, podsumowanie dwóch dekad wspaniałej pracy u podstaw i godnego reprezentowania Komendy Stołecznej Policji.

O jego dotychczasowej historii możemy dowiedzieć się z zakładki na stronie internetowej KSP, a także z pojedynczych publikacji branżowej prasy, która przedstawiała dotychczas chórzystów oraz ich osiągnięcia. Nasi policyjni śpiewacy są szczególną i jedyną taką stołeczną reprezentacją, która w piękny sposób buduje dobry wizerunek Policji poprzez występy nie tylko dla środowiska policyjnego, ale również dla szerszego grona odbiorców. Pokazują w ten sposób, że Policja to instytucja pełna różnorodności, ciekawych zainteresowań, nie zawsze bezpośrednio związanych z wykonywaniem codziennych obowiązków służbowych.

Dlatego też jako redakcja postanowiliśmy przybliżyć naszym czytelnikom policyjnych chórzystów i pokazać, jaki ogrom pracy trzeba włożyć, żeby efekt tego można było zobaczyć i usłyszeć na ich występie czy koncercie. Dyrygent, który czuwa nad chórem, zajmuje się doborem repertuaru oraz ciągłym podnoszeniem kwalifikacji naszych śpiewaków, aby ich wykonania były zawsze perfekcyjne.

Powiedzmy to szczerze, że nie byłoby chóru, gdyby nie zaangażowanie jego pomysłodawczyni, opiekunów, mecenasów, komendantów stołecznych Policji, ale też samych chórzystów, bo to właśnie oni dzięki swoim głosom i chęci oddania się muzycznej pasji – sprawiają, że chór wciąż istnieje.

Z prowadzącą chór Sylwią Krzywdą-Motyczyńską porozmawiamy o jego historii i śpiewakach, aby pokazać, jak rozwinął się przez ostatnie dwie dekady. To będzie bardzo ciekawa muzyczna podróż…

ROZMAWIAMY Z PANIĄ DYRYGENT

W przedstawionej w Internecie krótkiej historii chóru – możemy przeczytać o pewnej skromnej dziewczynie, absolwentce Akademii Muzycznej, która postanowiła stworzyć chór w Komendzie Stołecznej Policji. Proszę powiedzieć – jak do tego doszło? Czy to był spontaniczny pomysł młodej artystki, czy też może wspólna inwencja, efekt rozmów dotyczących zawiązania takiej inicjatywy? Jak została Pani dyrygentem i czy to jest jedyna posiadana umiejętność muzyczna? Może gra na instrumentach muzycznych?

Szkołę muzyczną skończyłam w klasie skrzypiec. 12 lat gry na tym instrumencie pozwoliło mi uzyskać dyplom zawodowego skrzypka. W szkole, tak jak i przez całe studia, grałam też na fortepianie – przez cały cykl szkolenia zawodowego był to mój drugi instrument. Studia dyrygenckie ukończyłam na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (obecnie jest to Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina), a podyplomowe studia ukończyłam na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy z dziedziny pokrewnej śpiewowi solowemu, czyli emisji głosu. Dlatego można powiedzieć, że te cztery umiejętności są moimi głównymi profesjami. Jako dyrygent pracuję z różnymi zespołami, nie tylko z Chórem KSP, bo obecnie prowadzę dwa takie zespoły, a także podejmuję współpracę projektową, na przykład ostatnio z Państwowym Zespołem Ludowym Pieśni i Tańca „Mazowsze”.

Organizuję także warsztaty z emisji głosu, podkreślam nie tylko dla wokalistów, ale dla ludzi, którzy zawodowo pracują głosem, czyli dla lektorów, nauczycieli, speakerów itp. Skrzypce już niezwykle rzadko biorę do ręki, właściwie są to już tylko okazje, które mogę policzyć na palcach jednej ręki. Za to przy fortepianie zasiadam bardzo często, z uwagi na to, że jest to najbardziej poręczny instrument, który służy mi do pracy z chórami.

Czy posiadane umiejętności i zdobyte kwalifikacje ewoluują, czy w dalszym ciągu ten własny rozwój muzyczny postępuje?

Tak, mogę powiedzieć, że kształtuję moją wiedzę pod takie przedsięwzięcia bądź inicjatywy, w które się akurat angażuję. W ogóle zawód muzyka jest zajęciem wymagającym poznawania i stałego pogłębiania swojej wiedzy i umiejętności, na przykład poprzez nowy repertuar. Wiele ludzi myśli, że znajomość nut jest wystarczająca do wykonania każdego utworu. Niestety, nowy utwór niesie ze sobą mnogość możliwości interpretacji, a i samo rozczytanie sprawia nam nieraz sporo kłopotu, przykładem są tu utwory muzyki współczesnej, których notacja znacząco odbiega od tej standardowej. Jak tylko czas pozwoli, mam w planach otworzenie przewodu doktorskiego na UMFC z połączenia dziedzin emisji głosu i dyrygentury chóralnej.

Czyli śpiewa Pani?

Tak, śpiewam zawodowo, to jest właściwie mój drugi zawód, zaraz po dyrygenturze. Najczęściej zapraszana jestem do udziału w koncertach z grupą muzyków, których sama dobieram. Zdarza się, że zespoły zapraszają mnie jako głos mający urozmaicić ich występ. Moje hobby to operetka – uwielbiam ją śpiewać, ten styl muzyczny sprawia mi największą radość. Parokrotnie zdarzyło mi się zresztą śpiewać dla publiczności z naszego resortu, w tym także z Orkiestrą Reprezentacyjną Policji.

Czy wykonuje Pani własne utwory muzyczne, autorskie kompozycje?

Nie – w kompozytora się absolutnie nie bawię, nie mam do tego cierpliwości, ale kiedy jest absolutna konieczność, piszę aranżacje dla moich zespołów. Tu akurat zawsze coś trzeba opracować, przygotować na cztery głosy, zmienić, poprawić. Nie komponuję jednak własnych utworów. Choć nie powiem, ale zdarzyło mi się napisać autorską muzykę do tekstów literackich. Zlecenie pochodziło od autorki wierszy i ku mojemu zdziwieniu była to dla mnie bardzo sympatyczna i satysfakcjonująca przygoda. Jednak, mimo wszystko, bardziej komfortowo czuję się w roli odtwórcy niż twórcy.

Rozumiem, że te umiejętności są wręcz niezbędne w branży muzycznej?

Dyrygenci to są tacy ludzie od wszystkiego i faktycznie w moim przypadku to się sprawdza. Podobnie jak w Policji, jeżeli coś się nie da, to u nas się na pewno da (śmiech). Dyrygent to taki człowiek od zadań specjalnych. Robię wszystkiego po trochu i z tej mojej wiedzy muzycznej, którą rozwijam i zdobywam właściwie od 7 roku życia – korzystam. Nie sprecyzuję też, czy to jest wyłącznie wynik pracy np. z ostatnich pięciu lat, czy też tych „nastu”, albo jeszcze dłużej. To trwa już wiele, wiele lat. Jak czytam mój życiorys, to mam wrażenie, że już dość długo żyję (śmiech). A tak poważnie, to pracuję muzycznie już prawie 20 lat, ponieważ Chór KSP był moim pierwszym chórem i to razem z nim obchodzę swoje kolejne jubileusze pracy.

Wróćmy zatem do genezy, jak powstał chór i skąd wziął się pomysł na jego stworzenie w Komendzie Stołecznej Policji?

Prawdziwy początek miał jeszcze w Przemyślu – moim rodzinnym mieście. Pochodzę z rodziny mundurowej, mój tata był oficerem Policji. Podświadomie zawsze wiedziałem, że z tą formacją w pewien sposób się zwiążę, jednak nie wiedziałam, będąc młodą dziewczyną, jaki to będzie rodzaj zależności, współpracy czy też pracy. Nie zastanawiałam się nad tym, czy będę chciała nosić mundur i nigdy nie podjęłam takiej próby. Znałam pracę policyjną od tej drugiej strony, czyli od strony rodziny. Mój tato pracował w pionie kryminalnym, więc przez wiele lat obserwowałam,
co znaczy praca w Policji.

To był naprawdę przypadek. Jak dziś pamiętam, usiadłam przy komputerze i zaczęłam przeglądać strony internetowe. Zobaczyłam, że w Poznaniu i Białymstoku działają dwa chóry policyjne. Wtedy były w Polsce tylko dwa, później też powstał chór w Olsztynie. I tak zrodził się pomysł, który postanowiłam wdrożyć. To było zaraz po ukończeniu studiów. Od myśli przeszłam do czynów, choć od razu powiem, że mój tato był do tego pomysłu nastawiony bardzo sceptycznie, ale skrzydeł mi nie podcinał.

Napisałam pismo do Komendanta Stołecznego Policji, będąc przeświadczona o tym, że w Warszawie nie będą chcieli być gorsi od innych komend wojewódzkich, gdzie takie chóry już istniały i zgodzą się na moją propozycję. I się nie pomyliłam. To był 2005 rok. Chciałam z jednej strony znaleźć pracę zgodną z ukończonym kierunkiem studiów, z drugiej połączyć idee wyniesione z domu rodzinnego i tradycje mundurowe.

To właśnie mundur był tym czynnikiem, który zainicjował reakcję łańcuchową, której efektem było powstanie Chóru Komendy Stołecznej Policji.

Wracając jeszcze do wspomnianego pisma – po pół roku odezwał się do mnie Gabinet Komendanta Stołecznego Policji z pytaniem zasadniczym – „jak ja to widzę?”. Powiedziałam, że chciałabym zebrać ludzi, aby to był rodzaj odskoczni od służby, że ci ludzie potrzebują odreagowania. Policja nigdy nie miała łatwego „pijaru” (public relations), a ja chciałam pokazać, że policjant nie musi być postrzegany jako tylko bezduszna maszyna do wymierzania kar, ale jako ten, który też jest człowiekiem, ma rodzinę, pasje i uczucia.

Wyczuwam tu wewnętrzną potrzebę prowadzenia misji na rzecz poprawy wizerunku policjanta? I do tego wielki szacunek do munduru.

Absolutnie tak, wyrosłam w domu, w którym było wiele mundurów (różne służby), ale także przywiązanie do tradycji i symboli oraz szeroko pojęty patriotyzm. Wiedziałam, że policjanci nie mają łatwo, ciąży na nich duża presja społeczna, a do tego te historyczne stereotypy policjanta, które ciągle pokutują w głowach wielu starszych osób i są kolejnym kamyczkiem w ogródku niepochlebnych opinii na temat formacji. Czułam, że chcę zrobić coś dobrego dla tego środowiska. Pomysł na stworzenie chóru był takim właśnie moim małym wkładem, cegiełką w budowanie dobrego wizerunku Policji, formacji pełnej zwykłych/niezwykłych ludzi. Argumentacja poskutkowała, bo w efekcie usłyszałam: „niech Pani próbuje”.

I zaczęło się. Był listopad 2005 roku, kiedy otrzymałam oficjalną odpowiedź. Niemalże od razu dostałam też pierwsze zlecenie. W grudniu 2005 roku miało miejsce otwarcie nowej siedziby Komendy Powiatowej Policji w Starych Babicach i zaraz po tej uroczystości odbywało się spotkanie opłatkowe, które miał uświetnić występ chóru, który zresztą dopiero co się zawiązywał. To miał być nasz debiut i trzeba się było do niego, nie tylko szybko, ale też dobrze przygotować. Zebrałam wtedy bodajże 12 osób i przez 3 tygodnie nauczyliśmy się śpiewać kilku kolęd, które wykonaliśmy w jednogłosie. Do grona pierwszych stołecznych śpiewaków dołączyli ludzie z OPP, KSP i jednostek podległych.

Jak wyglądały początki chóru, rekrutowanie śpiewaków? Jak udało się zebrać grupę tak szybko, czy trzeba było jeździć osobiście do jednostek zapraszać, zachęcać do wstąpienia do chóru?

Za rozdzielnikiem wysłano pismo do jednostek – tym zajął się Gabinet KSP. Ja wzięłam na siebie ciężar chodzenia po wszystkich jednostkach. Pukałam do każdych drzwi, do każdych bez wyjątku. Reakcje były różne. Z jednych drzwi wychodziłam pełna nadziei i radości, z drugich ze łzami w oczach.

Pamiętam też wyjazd do OPP, kiedy stanęłam na placu przed całą rzeszą młodych policjantów (miałam wrażenie, że były ich tam setki), a mój niepewny głos rozległ się w głośnikach - „dzień dobry, bo ja chciałam…, bo ja zakładam chór…”. Po placu rozległ się kpiący szmer. Teraz to wspomnienie wywołuje uśmiech na mojej twarzy, ale wtedy nie było mi aż tak wesoło. Nie wszystko starałam się brać do serca, a kąśliwe uwagi kwitowałam uśmiechem. W końcu znalazło się te 12 osób i tak zaczęła się historia stołecznych śpiewaków. Z czasem chór się rozrósł do 35 osób, ale był też moment, że było tylko 10 chórzystów. To wszystko zależało od tego, jak toczyły się losy członków chóru, czy w służbie, czy w pracy. Do tego dochodziły różne sprawy rodzinne, które sprawiały, że ktoś rezygnował.

A co było, jak ktoś poszedł na emeryturę, albo był już na emeryturze?

Nawet teraz mamy w składzie policjantów w stanie spoczynku. Jest ich nawet całkiem sporo. Niektórzy z nich dopiero na emeryturze rozpoczęli swoją przygodę z chórem, a są też tacy, którzy pracowali ze mną – będąc w służbie, a teraz już na emeryturze śpiewają dalej. Powiem szczerze, mnie to osobiście bardzo cieszy. To potwierdza, że ten mundur niekoniecznie jest zapominany, bo jak widać – wracają i dalej go zakładają, może już nie do służby, ale do występów. Bo to przecież też trochę jak służba.

Mundur zawsze łączył pokolenia i ci chórzyści, którzy w nim służyli, jak widać, chętnie do niego powrócili, a młodzi, patrzą i uczą się, jak można nosić ten mundur z honorem, że to nie jest zwykły strój. Powiem wprost, chór to jest rodzina i każdy, kto śpiewał w chórze, będzie wiedział jak bardzo łączy scena, emocje, wspólne wyjazdy, warsztaty. Sama praca na próbach też bardzo scala. Jest zawsze czas na wszystko i jesteśmy w stanie pogodzić ciężką pracę z chwilą uśmiechu, a niekiedy żartu. Nie tworzyłam nigdy murów, za którymi byłam ukryta – jako dyrygent. Wręcz przeciwnie jest naprawdę przyjaźnie i rodzinnie, i czasami mam wrażenie, że oni mnie po prostu lubią (śmiech). Choć o to może trzeba by zapytać samych chórzystów. Nie powiem – jestem dokładna, czasem złośliwa, denerwuję się absolutnie o wszystko, bywam zołzą, ale do tej pory jeszcze żaden z moich policjantów (bo tak zwykłam o nich mówić) nie zastosował względem mnie ŚPB – i to poczytuje sobie za mój osobisty sukces (śmiech).

Rozumiem, że dla tych ludzi i tak wielkim poświęceniem jest udział w każdej próbie czy występie. Często wiąże się to z problemami w pracy, zamianami służb, a nie każdy przełożony ma możliwość wyrażenia na to zgody, szczególnie przy tak wielkich brakach kadrowych w Policji. Dodatkowo każdy z moich chórzystów ma życie prywatne, rodzinę, a pogodzenie tego nie zawsze jest łatwym zadaniem. To przecież nie jest zawodowa działalność. Jednak, jako dyrygent staram się, aby to, co robimy – miało wymiar profesjonalny. Staram się wnikliwie przyglądać i słuchać głosów, również tych, które tłumaczą się z nieobecności na próbie. Wszystko zależy od tego, do czego dążymy. Jeśli dwa tygodnie przed konkursem mam problem, żeby zebrać cały skład, to bywa, że wkradają się nerwy i wtedy staram się apelować i przypominać chórzystom o tym, aby swoje zobowiązania wynikające z uczestnictwa w chórze, starali się wypełniać, niemalże jak policyjną rotę. Takie przygotowania to ciężka praca. Dlatego zawsze tłumaczę, że utrata nawet jednego głosu, to dla mnie jak utrata struny z instrumentu, na którym gram.

Rozumiem, że osoba, która zdecydowałaby się zostać członkiem chóru, musi sobie zadać pytanie – czy dam radę? Czy tylko tyle? Czy są też jakieś inne aspekty, kwestie ważne dla istnienia chóru, aby chórzyści brali systematyczny udział w próbach, bardzo ważnych zresztą? Może potrzebna jest jakaś pomoc, zrozumienie?

Żeby trafić do naszego grona, przede wszystkim trzeba przejść przesłuchanie. Bardzo dbam o poziom chóru. To jest świetny zespół, ale który też bardzo trudno pozbierać na próbach. Niekiedy słyszę tylko: służba, służba i służba. I to jest w tym wszystkim trudne. Słyszę też czasami, że służby nie można przełożyć, zamienić. Z jednej strony denerwuję się, z drugiej rozumiem, ale muszę dbać o to, żeby skład był jak najbardziej pełny. To jest moja praca. Stąd serdeczny apel do przełożonych – układając grafiki służb, spójrzcie proszę Państwo przychylniej na moich/waszych ludzi, aby w miarę możliwości dać im szansę uczestniczenia w próbach. To, co robią, śpiewając w chórze, to wspaniała robota wizerunkowa i pokazanie zupełnie innej twarzy Polskiej Policji. W pewnym sensie oni pracują na dwa etaty.

Wiele zawdzięczacie Waszej ciężkiej pracy, połączeniu sumienności, wytrwałości i wrażliwości. To świadczy o sile, istnieniu zespołu i jego wspaniałych sukcesach. Czy chór zawsze miał wielu przyjaciół i mógł liczyć na pomoc i wsparcie? Czy śpiewanie w chórze jeszcze czegoś uczy? A może to praca nie tylko grupowa, ale też kształtowanie własnego charakteru?

Tak naprawdę nic byśmy nie zrobili, gdyby nie wsparcie szefów stołecznego garnizonu i wielu innych osób, które z chórem przez te lata współpracowały i zapewniały mu ciągłość funkcjonowania. Chór to doskonałe narzędzie promocji i myślę, że warto z niego korzystać. W chórze nie ma też hierarchii, pomimo tego, że mam tutaj ludzi z różnymi stopniami, na różnych stanowiskach, to podczas prób i występów wszyscy pracujemy w jednym celu – na rzecz formacji.

Wiem, zdarza się, że ludzie narzekają na Policję, ale paradoksem jest fakt, że to do drzwi tej instytucji pukają i proszą o pomoc i wsparcie, gdy dzieje się coś złego. Dlatego wrażliwość i empatia w Policji jest cechą niezwykle cenną i nie należy postrzegać jej posiadaczy jako ludzi słabych. Policjant, który przyjeżdża np. na interwencję, choć musi zapanować nad trudną sytuacją i być stanowczym, musi też w tym wszystkim dostrzegać drugiego człowieka. Muzyka to nie jest tylko uwrażliwienie na dźwięki. Chórzyści oprócz tego, że śpiewają, uczą się też działać w grupie, uczą się też samych siebie, swoich własnych reakcji oraz panowania nad stresem. W każdym razie – to nie jest tylko praca grupowa, to jest praca każdego pojedynczego człowieka, to jest również zdobywanie wiedzy o muzyce, o stylach, o epokach, o danym kompozytorze, czyli szeroko pojętej wiedzy o kulturze i o miejscach, w których koncertujemy.

Zatem muzyka daje dużo wiedzy i satysfakcji?

Zgadza się, ta najbardziej ulotna ze wszystkich sztuk otwiera drzwi do świata, jego poznawania i rozumienia. To nie tylko możliwość zwiedzania nowych miejsc, ale też poznania nowych ludzi, zawarcia ciekawych znajomości. W chórze często zawiązują się relacje na całe życie. Z naszego chóru zrodziło się parę związków małżeńskich i przyjaźnie, które trwają po dziś dzień.

Jak wygląda przesłuchanie do chóru?

Jak wygląda…? Otóż na pewno nie boli (śmiech) – choć w Policji słowo „przesłuchanie” zawsze będzie się kojarzyć jednoznacznie. To wielka niezręczność dla obydwu stron, kiedy cywil przesłuchuje policjanta (śmiech). Potencjalny kandydat/tka staje przy fortepianie. Zostaję z nim/nią sama, pytam o doświadczenie muzyczne. Proszę o wykonanie kilku ćwiczeń wokalnych, sprawdzam słuch i szeroko pojętą muzykalność, poczucie rytmu, naturalną wysokość w mowie, a także dźwięki przejściowe oraz ambitus skali, bo na podstawie tych informacji jestem w stanie określić, do jakiego rodzaju głosu przydzielić kandydata.

O początkach rekrutacji do chóru już wcześniej powiedzieliśmy, a jak wyglądało to później, kiedy chór już się zawiązał i zaczął bardzo profesjonalnie funkcjonować? Czy śpiewają w nim tylko policjanci i pracownicy Policji, a może są inne służby, a także ludzie spoza środowisk mundurowych?

O początkach już wspomniałam, to były wyjazdy, rozmowy, czasami indywidualne, zachęcanie, zapraszanie. Później przygotowywaliśmy już konkretne ogłoszenia o naborze, które zamieszczaliśmy na stronie internetowej, a także w social mediach, między innymi na Facebooku. To prawda – otworzyliśmy się też na inne służby państwowe, ale też na ludzi, którzy nie mieli związku z żadną formacją. Jeżeli chodzi o te osoby, byli to kandydaci z polecenia, za których na przykład poręczali moi chórzyści, mając świadomość tego, że do naszego zespołu nie mogą trafić ludzie przypadkowi. Od początku bowiem trzymałam się jednej ważnej zasady, że chór ma być wizytówką Komendy Stołecznej Policji, a ludzie, którzy do niego trafią – swoją postawą będą dawać wyłącznie dobry przykład. Nie mogłam zaryzykować, że trafi do niego ktoś nieodpowiedni.

Podkreślę tu, że chórzyści, bez względu na to, czy są funkcjonariuszami, czy też nie, to podczas występów zakładają mundury policyjne, a dzieje się tak na podstawie Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 13 maja 2004 roku w sprawie zakazu używania munduru policyjnego lub jego części, które to w § 2 ust. 4 pkt 1 określa, że: „zakaz używania munduru policyjnego nie dotyczy osób niebędących policjantami, które biorą udział w występach orkiestr policyjnych lub chórów policyjnych – w czasie ich występów”.

Możliwości wokalne i słuch muzyczny są ważne, ale muszą łączyć się bezpośrednio z dobrą opinią potencjalnego kandydata. Teoretycznie i praktycznie brzmi to, jak nabór do elitarnej jednostki… i trochę tak jest.

Rozumiem, że Wasza rekrutacja jest bardzo drobiazgowa? Dbacie też o swój własny wizerunek?

Bardzo wzięłam sobie to do serca, że chór ma być jak kryształ. To jest właśnie dbanie o wizerunek. Dlatego każdy kandydat na chórzystę i każdy późniejszy śpiewak ma pamiętać o tym, że swoją postawą buduje dobry wizerunek nie tylko stołecznej, ale całej Polskiej Policji.

Chór działa „pro bono”?

Zgadza się, chór istnieje i działa wyłącznie dla dobra publicznego.

Czy chór był i jest niezależny, czy też podlegał np. pod jakąś komórkę organizacyjną w Komendzie Stołecznej Policji? Kto zarządza chórem, czy ma prezesa, dyrektora?

Chór nie ma prezesa ani dyrektora, taka forma współpracy kompletnie nie sprawdziła mi się w tym zespole, ma za to dyrygenta i kierownika artystycznego, który stara się czuwać, aby niczym statek, płynął we właściwym kierunku i wspaniałych chórzystów, dzięki którym cały czas trwa. Nie jesteśmy żadnym stowarzyszeniem, działamy przy Komendzie Stołecznej Policji. Od początku istnienia opiekuje się nami Gabinet Komendanta Stołecznego Policji. Pozostajemy w stałym kontakcie z naczelnikami gabinetu, na których wsparcie i pomoc chór zawsze mógł liczyć. Podobnie jak na szefów stołecznego garnizonu, o czym wcześniej wspomniałam, którzy zawsze rozumieli potrzebę istnienia chóru, jako ważnego ogniwa policyjnej promocji. Nic byśmy nie zdziałali bez przychylności wszystkich komendantów stołecznej Policji, którzy przez ostatnie 20 lat dowodzili garnizonem. Zawsze mieli do nas zaufanie i odwdzięczali się przychylnością. Każda z tych zaangażowanych osób rozumiała potrzebę kontynuowania szczytnej idei istnienia chóru i podtrzymywania tej pięknej już dzisiaj tradycji.

Ile takich chórów jest obecnie w Policji? Podobno takie policyjne chóry są w Poznaniu, Białymstoku i Olsztynie. Czy macie kontakt z innymi śpiewakami, dyrygentami? Czy organizowaliście może z nimi wspólne występy, warsztaty?

Już o tym wspominałam na początku, mówiąc o chórach działających w Policji. Wspólne koncerty śpiewaliśmy zarówno z chórem z Poznania, jak i z Białegostoku. Były czasy, że spotykaliśmy się, jednak w ostatnich latach nie podejmowaliśmy wspólnych projektów. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości nasze ścieżki się jeszcze zejdą. Zorganizowanie wspólnego koncertu pod kątem logistycznym niesie za sobą duże wyzwania dotyczące kosztów zakwaterowania, wyżywienia i transportu.

Może teraz jeszcze o samym chórze. Ilu liczy śpiewaków, kobiet i mężczyzn? Czy ten skład często się zmienia? Ile dotychczas osób zaliczyło występy w chórze? Czy to byli, są amatorzy, a może zawodowo wykształceni muzycy?

Różnie. Przez chór przeszła lekką ręką ponad setka śpiewaków, w tym także zawodowych muzyków. Obecnie w chórze mamy tylko 8 mężczyzn i około 15 kobiet. Liczba ta stale rotuje. To nigdy nie był wielki chór, nad czym zawsze ubolewałam, bo jednak inaczej śpiewa się w większej grupie. Przy takim małym składzie czasami wystarczy brak jednej lub dwóch osób, żeby skład nie nadawał się do śpiewania. Pamiętajmy, że te 23-24 osoby musimy podzielić na cztery głosy. Żeby moje oczekiwania zostały niemalże w pełni spełnione, docelową liczbą byłoby 40 śpiewaków. Marzy mi się 10 tenorów i 10 basów i ten spokój, że cokolwiek się wydarzy, to koncert będzie mógł się odbyć. Dziś nie zawsze mam ten komfort. Wielkim plusem tego zespołu jest to, że wszyscy dobrze śpiewają, a ja prowadząc przesłuchanie – poprzeczkę ustawiam na wysokości co najmniej umiejętności moich obecnych chórzystów. Dlatego zwracam uwagę np. na ukończoną szkołę podstawową muzyczną czy też kierunki okołomuzyczne, to zawsze dobrze rokuje, zresztą takich chórzystów mamy obecnie w naszym składzie. W chórze, co jeszcze raz podkreślę, mamy policjantów i pracowników Policji, przedstawicieli innych formacji mundurowych, a także śpiewaków spoza tzw. munduru.

Czy w chórze jest tylko wokal, czy też śpiewacie przy akompaniamencie instrumentów bądź bez nich, czyli a'cappella? Na ile głosów chór wykonuje utwory muzyczne i jakie rytmy, melodie, pieśni preferujecie?

Mamy repertuar wszelki, od klasyki, przez rozrywkę, operetkę, biesiadę, ludowiznę, pieśni patriotyczne, kościelne, w tym kolędy. Można powiedzieć, że jesteśmy w stanie wyśpiewać wszystko (niezręczne porównanie w Policji). Jednak aby zaśpiewać, trzeba najpierw taki utwór przygotować. Rozczytanie utworu czterogłosowego a’capella trwa w naszym chórze około 3 miesięcy, to bardzo długo. Powodem tego jest absencja na próbach, np. z powodu służb.

Zdarza nam się zapraszać profesjonalną orkiestrę do współpracy na przykład na koncerty kolęd. Bywa, że sami zbieramy środki finansowe, czasami wspiera nas Komendant Stołeczny Policji, policyjne związki zawodowe, a także fundacje działające przy Policji i dla Policji oraz stowarzyszenia związane z resortem.

Zabiegamy o to, staramy się, aby nasze występy były urozmaicane udziałem zawodowych muzyków. Czasami są to małe zespoły, ale bywa również, że powiększamy mały skład smyczkowy o instrumenty dęte i perkusję. Do takich wykonań potrzebne są aranżacje na konkretne składy, które z reguły pisze ja, bądź mój mąż. Czasami myślę, że on też pracuje na rzecz Policji. Dbamy o to, aby koncerty chóru były zawsze profesjonalne, choć wykonują je amatorzy.


Zdjęcie: asp. Joanna Golisz, KMP w Przemyślu.

Ile dotychczas zagraliście koncertów, jaki macie dorobek muzyczny, zaliczony udział w festiwalach lub innych artystycznych przedsięwzięciach? Jak często śpiewacie dla środowiska policyjnego?

Pomimo tego, że nasze próby są nie zawsze regularne, to chór KSP wszędzie gdzie tylko się pojawi – zdobywa najwyższe laury, złoto i uznanie. Zespół najczęściej koncertuje w ramach oprawy uroczystości resortowych, ale też dla mieszkańców Warszawy i okolic, biorąc udział w różnego rodzaju spotkaniach okolicznościowych, Mszach Świętych, koncertach, spektaklach, projektach słowno-muzycznych.

Chór KSP jest zdobywcą Nagrody Grand Prix w Eliminacjach Mazowieckich (Wesoła 2008) do Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie oraz wyróżnienia zdobytego na konkursie właściwym. Jest także zdobywcą pierwszej nagrody na XX Łódzkim Festiwalu Chóralnym Cantio Lodziensis oraz zdobywcą Pucharu Prezesa Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, a także laureatem II miejsca w Międzynarodowym Festiwalu Pieśni Religijnej i Patriotycznej w Otwocku „Sacrosong 2018” (wtedy przegraliśmy tylko z zawodowym zespołem) oraz zdobywcą srebrnego dyplomu w konkursie Cantat viWAT 2018. Jest też zdobywcą I-szej nagrody na konkursie Musica Patria w Poznaniu w 2023, a także I-szej nagrody na Międzynarodowym Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Kalwarii Pacławskiej w 2024 roku.

Chór KSP ma swoim koncie nagranie dwóch płyt oraz ścieżki dźwiękowej do spektaklu „Służba”. Chór wielokrotnie występował w telewizji (TVP1, TVP2, TVP4, Polsat, TVN) oraz każdego roku z okazji Święta Policji oprawia Mszę Świętą radiową, transmitowaną przez Program Pierwszy Polskiego Radia. W roku 2018 Chór KSP wziął udział w projekcie międzynarodowym Artistic Directors Development – Upskilling Project for Choral Educators, będąc jednym z trzech zespołów reprezentujących Polskę.

To jest fenomenalne, że pomimo tych wszystkich służbowych i rodzinnych obowiązków, zawodowej pracy, ci ludzie potrafią stanąć na wysokości zadania. Zawsze mogę na nich liczyć. Śpiew jest taką dziedziną, że nie nauczymy się go w tydzień. Zawsze mamy więcej prób przed planowanymi występami. To jest naprawdę fizyczna i ciężka praca. Sukces kosztuje niemało, ale satysfakcja jest później wielka. Lubię patrzeć na twarze moich chórzystów, kiedy czytane są wyniki konkursów, w których bierzemy udział. Ten okrzyk radości i euforia jest dla mnie najlepszą zapłatą za wszystkie ciężkie chwile, których przecież jak w każdej pracy z ludźmi nie brakuje.

Żeby być profesjonalnym i pracować nad wokalem, trzeba ćwiczyć. Proszę powiedzieć jak często i gdzie odbywają się próby chóru. Jak wygląda taka próba, jakie ćwiczenia wykonuje śpiewak chóru, aby utrzymać dobrą kondycję głosu?

Próby odbywają się dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki o godzinie 18.30 w Pałacu Mostowskich, a ich częstotliwość wzrasta przed każdym występem, niekiedy nawet 3-4 dni z rzędu.

Wpływ na głos może mieć wszystko. Stres i zmęczenie to czynniki, które nie sprzyjają kondycji głosu. Pokazuję moim chórzystom, jak prawidłowo pracować głosem, aby go nie przeciążać i nie nabawić się guzków czy innych dysfunkcji. Mogę powiedzieć, że jestem takim Aniołem Stróżem głosu, który dba o to, aby jego kondycja była zawsze dobra.

Mam świadomość tego, że ci ludzie – oprócz swoich talentów – oddają mi również swoje głosy, czyli też swoje zdrowie i rozumiem, jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa. Wiem i słyszę, kiedy muszę odpuścić, dać im odpocząć. Dbam o to, żeby mogli swoimi głosami bezpiecznie pracować przez wiele lat.

Czy oprócz prób, bierzecie udział w warsztatach muzycznych, czy zapraszacie osoby z zewnątrz, z którymi wspólnie ćwiczycie głosy, a może organizujecie warsztatowe wyjazdy? Czy śpiewali z Wami jacyś znani artyści?

Warsztaty zawsze prowadzę ja, jestem głównym szkoleniowcem. Uczestniczyliśmy (jako jeden z trzech polskich chórów reprezentujących Polskę) w międzynarodowym projekcie (o którym już wcześniej wspomniałam), w którym pracowali z nami dyrygenci z Francji, Włoch i Anglii. Odbiór był bardzo pozytywny, policyjny chór zyskał ogromne uznanie. To była dla nas olbrzymia nobilitacja i budujące słowa.

Jeżeli chodzi o udział muzyków i artystów, to utrzymujemy stały kontakt z zawodowym środowiskiem muzycznym, co dla moich chórzystów jest swego rodzaju prestiżem, że mogą na jednej scenie stanąć z zawodowcami, natomiast ja mam szansę pochwalić się z jak zdolnymi ludźmi mogę pracować na co dzień.

Czy można nauczyć się śpiewać, nigdy wcześniej nie śpiewając zawodowo? Co jest potrzebne, jakie cechy, zdolności, aby śpiewać w chórze? Czy same chęci wystarczą?

Nikt z moich chórzystów nie śpiewał zawodowo, jednak są potrzebne takie cechy i umiejętności, jak słuch i ogólne umuzykalnienie i to się albo ma, albo tego nie ma. Próba i przesłuchanie to częściowo weryfikują, a reszty dowiadujemy się w trakcie pracy.

Czy chór cały czas prowadzi nabór nowych śpiewaków? Kogo potrzebujecie najbardziej?

Nabór prowadzimy cały czas, jest to kwestia otwarta. Brakuje nam męskich głosów, szczególnie dobrze śpiewających, tenorów i basów, ale zaznaczam takich, którzy będą chodzić na próby. Rozumiem problemy z dojazdami, służby itd. Tak sobie czasami myślę, że może przydałby się jakiś „artystyczny” dodatek finansowy jako zachęta dla tych, którzy śpiewają w chórze KSP. A gdyby jeszcze próby mogły się odbywać w ramach służby, osiągnęłabym z pewnością wyżynę moich pragnień (śmiech). Pamiętajmy, że ci ludzie dojeżdżają czasami dziesiątki kilometrów na próby, a bywa też, że z własnych środków wspólnie inwestujemy w oprawę muzyczną. Ze swojej strony chórzystów motywuję, jak tylko mogę, ale w tej naszej misji utrzymania już 20-letniej inicjatywy istnienia Chóru KSP, każde wsparcie i pomoc są i będą zawsze mile widziane. Wrócę jeszcze do opiekunów chóru, którzy przez te lata bardzo nam pomagali. Wszystkim naszym przyjaciołom, mecenasom bardzo i z całego serca dziękuję.

Na koniec kilka słów zachęty dla przyszłych śpiewaków, którzy chcieliby odkryć w sobie pasję śpiewania i czerpać z tego przyjemność. Do kogo mają się zgłosić, jeżeli zechcą pokazać, że jednak potrafią i przede wszystkim chcieliby śpiewać.

Kontakt przez Facebooka bezpośrednio do mnie. Można dzwonić, pisać, umawiać się na przesłuchanie i nie zrażać się, jeżeli np. nie przejdzie ktoś przesłuchania, tylko szukać dalej w innych pasjach artystycznych. Zawsze mówię prawdę i kandydat/tka może liczyć na szczerą opinię i podkreślam – przesłuchanie nie boli. Warto się sprawdzić i mieć świadomość tego, że jeżeli się uda, to dostaniecie się do naszej wspaniałej muzycznej rodziny – Chóru Komendy Stołecznej Policji.

Nie zawsze udane przesłuchanie oznacza przyjęcie do zespołu – można śpiewać przecież na różne sposoby. Inaczej śpiewa muzyk rockowy, a inaczej ktoś z charyzmą głosu rodem z zespołu heavy metalowego, a jeszcze inaczej pani czy pan z opery. My do chóru zdecydowanie potrzebujemy tych ostatnich.

Dziękuję za rozmowę.


Zdjęcie: Katarzyna Wasikowska

SYLWIA KRZYWDA-MOTYCZYŃSKA

Absolwentka Państwowej Szkoły Muzycznej im. Artura Malawskiego w Przemyślu, w klasie skrzypiec oraz Akademii Muzycznej imienia Fryderyka Chopina w Warszawie. Studia ukończyła w 2005 roku, uzyskując tytuł magistra sztuki w specjalności dyrygentura chóralna. Podczas studiów dyrygenckich kształciła swój głos pod okiem wybitnych pedagogów oraz solistów Opery Narodowej. Ukończyła także Podyplomowe Studia Emisji Głosu w Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy oraz przy Narodowym Centrum Kultury w Warszawie, które to studia ukończyła z wyróżnieniem. Jest również pomysłodawcą, założycielem, kierownikiem artystycznym i dyrygentem Chóru Komendy Stołecznej Policji, nieprzerwanie od prawie 20 lat.

Jednocześnie w latach 2007-2022 była dyrygentem Chóru „Sentito” z Wołomina. Współpracuje także jako solistka z zespołami orkiestrowymi oraz prowadzi warsztaty wokalne z chórami na terenie całego kraju. Przez ostatnie dwie dekady pracy jako chórmistrz z prowadzonymi chórami zdobyła szereg wyróżnień i nagród. Wspólnie z zespołem Komendy Stołecznej Policji nagrała dwie płyty oraz ścieżkę dźwiękową do spektaklu „Służba”. W 2018 roku wzięła udział w projekcie międzynarodowym Artistic Directors Development – Upskilling Project for Choral Educators, w którym to pracowała z chórami z Francji, Anglii i Włoch.

Ponadto od września 2010 roku rozpoczęła pracę jako pedagog i chórmistrz w Prywatnej Szkole Muzycznej im. Witolda Lutosławskiego w Wołominie, a w latach 2014-2017 prowadziła tam klasę śpiewu solowego. Jest laureatką nagrody za wyróżniające się wykonanie arii operetkowych w ramach konkursu i kursu wokalnego Letniej Akademii Śpiewu Gdańsk/Sopot 2012, a także pomysłodawcą i współzałożycielką „Małej Operetki”.

W roku 2016 i 2018 objęła stanowisko Kierownika Muzycznego Koncertów połączonych Chórów i Orkiestr powiatu wołomińskiego, w których udział wzięło każdorazowo ponad 200 wykonawców z powiatu. Od stycznia 2023 rozpoczęła projektową współpracę jako chórmistrz i pedagog zbiorowej emisji głosu z Państwowym Zespołem Ludowym Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Jednocześnie w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Form Twórczych „Fulltura” – od marca 2023 roku rozpoczęła przygotowania jako dyrygent i emisjonista do wykonania utworu Carmina Burana, Carla Orffa.

Prywatnie jest żoną i mamą.