Aktualności

LEVEL III - Racuch zaliczył kolejny poziom szkolenia na trupiej farmie

29.01.2025 • Kamil Malicki

FACTS K9 – ADVANCED CRIMINAL INVESTIGATIONS COURSE,czyli zaawansowany kurs pracy zespołów K9 w śledztwach kryminalnych, realizowany przez Katedrę Antropologii Uniwersytetu Teksańskiego na „trupiej farmie”.


Zdjęcia: Archwum prywatne Kamila Malickiego

Od 5 do 8 października z moim psem służbowym o imieniu Racuch – kategorii do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich – ukończyliśmy trzeci poziom szkolenia realizowanego w San Markos w USA, które odbywało się na tak zwanej „trupiej farmie”.

Twórcą jedynego na świecie programu szkolenia dla psów służbowych z wykorzystaniem ludzkich ciał jest dr Ben Aleksander, który na bazie Katedry Antropologii Uniwersytetu Teksańskiego stworzył trzy poziomy kursów dla psów służbowych zajmujących się wyszukiwaniem zapachu zwłok ludzkich. Doktor Ben Aleksander w swojej wieloletniej praktyce pracy z psami zauważył, że szkolenie tych zwierząt z wykorzystaniem materiałów syntetycznych bądź pojedynczych tkanek lub ocieklin ze zwłok jest niewystarczające.


Zdjęcia: Archwum prywatne Kamila Malickiego

W myśl zasady „jak trenujesz, tak reagujesz”, nieuczciwe jest wymaganie od psa odnajdywania czegoś, do czego nie został dostatecznie przygotowany. Kursy zostały zaprojektowane z myślą o zespołach K9, uprzednio wyszkolonych do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich i mają stworzyć możliwość zapoznania psa z pracą na ciałach ludzkich w różnych warunkach.

JAK WYGLĄDA SZKOLENIE W USA?

Pierwszym aspektem, który rzuca się w oczy, jest praktyczne podejście do szkolenia. USA to kraj bardzo bogaty, który na szkolenie służb państwowych, w tym psów służbowych, wydaje bardzo dużo pieniędzy. Zdecydowanie budżety służb USA są nieporównywalnie większe od naszych, ale tym, co podkreślają Amerykanie na każdym kroku, jest fakt, że jeśli wydają pieniądze na dane szkolenie, to ma ono być maksymalnie nastawione na trening umiejętności praktycznych. Pieniądze mają być wydane mądrze, aby wyszkolony funkcjonariusz czy pies służbowy był jak najlepiej przygotowany do realnych działań.


Zdjęcia: Archwum prywatne Kamila Malickiego

Jako przykład podam informację, że przed naszym szkoleniem na farmie odbywał się kurs dla funkcjonariuszy Straży Pożarnej prowadzących śledztwa popożarowe. W ramach tego szkolenia uczestnicy mieli do dyspozycji dziesięć świeżych ciał ludzkich, które poddawane były wpływom ognia i różnych substancji wywołujących poparzenia. Ciała płonęły w samochodach i w domach o różnej konstrukcji, a kursanci mogli na żywo obserwować wszystkie zachodzące przemiany. Oczywiście, ciała po spaleniu posłużyły dalszym ćwiczeniom, tworząc miejsce symulujące pożar z dużą ilością ofiar. Trzeba powiedzieć wprost - takiego treningu nie da się porównać z żadnym innym przeprowadzonym z wykorzystaniem materiałów graficznych czy nawet wirtualnej rzeczywistości.

Kolejnym aspektem jest weryfikacja popełnionych błędów lub nieudanych ćwiczeń. Pierwszą ciekawą rzeczą w tej kwestii jest to, że przed rozpoczęciem każdego zadania instruktorzy wymagali przedstawienia kilku wersji rozwiązania problemu na wypadek, gdyby coś poszło niezgodnie z planem. Drugą jest to, że jeśli pies nie wykona ćwiczenia, nie ma odruchu obwiniania zwierzaka czy przewodnika, tylko dokonuje się analizy sytuacji.


Zdjęcia: Archwum prywatne Kamila Malickiego

Należy zadać sobie pytanie: ile razy pies ćwiczył podobne założenia? – obserwując pracę innych zwierząt przy tym samym scenariuszu. Pies to nie magiczna istota, tylko żywy organizm podlegający prawom natury i może pomylić się, albo potrzebować więcej powtórzeń danego ćwiczenia. Takie podejście, bez negatywnej oceny, zachęca przewodników do szczerości i sprzyja powstawaniu pomysłów na ewaluacje zagadnień i scenariuszy.

PRZEBIEG SZKOLENIA

Szkolenie rozpoczęło się od przedstawienia scenariusza ćwiczeń. Zespoły HRD K9 (czyli zespoły z psami do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich) zostały zadysponowane do poszukiwań zaginionego młodego mężczyzny, gdzie istniało uzasadnione podejrzenie, iż mógł zostać zamordowany przez żonę, a jego zwłoki ukryto.

Pierwszy dzień szkolenia polegał na przeszukaniu posesji, domu i pomieszczeń gospodarczych, gdzie mieszkał zaginiony mężczyzna, w celu odnalezienia śladów kryminalistycznych świadczących o popełnionej zbrodni.

Z uwagi na specyficzne uwarunkowania prawne obowiązujące w USA, przeszukanie rozpoczęło się od budynków gospodarczych i okolic domu, gdyż należy najpierw odnaleźć ślady na zewnątrz, aby uzyskać zgodę na przeszukanie domu mieszkalnego.


Zdjęcia: Archwum prywatne Kamila Malickiego

Do znalezienia na zewnątrz były próbki: odprysk żebra ludzkiego powstały w wyniku ćwiartowania zwłok, ręcznik, którym wycierano łańcuch piły służącej do pocięcia zwłok, tłuszcz ludzki powstały w wyniku palenia kończyny w dużym grillu oraz młotek, którym rozbijano czaszkę ludzką. Dookoła umieszczono próbki zwodnicze w postaci kości miejscowych zwierząt, mięsa świń oraz próbki rozpraszające – w postaci jedzenia i psich zabawek.

Racuch poradził sobie bez problemu z kawałkiem żebra, ścierką i młotkiem. Największe trudności sprawił mu grill z tłuszczem ludzkim, który był wkoło obłożony rozproszeniami. Ze wszystkich rozproszeń najbardziej interesujące były kości kojotów, których zapachu nie znał. Po uzyskaniu dowodów pozwalających na przeszukanie wnętrza domu, przeniesiono tam dalsze działania. W domu do znalezienia był kawałek spalonego ciała ludzkiego, łańcuch od piły, którą poćwiartowano zwłoki, śrubokręt, którym zadawano rany kłute oraz mop, którym zmyto podłogę w miejscu ćwiartowania zwłok. Znajdowanie śladów nie było łatwe, ale ostatecznie Racuchowi udało się odnaleźć i oznaczyć w sposób prawidłowy wszystkie przedmioty.


Zdjęcia: Archwum prywatne Kamila Malickiego

Trudnością, która się pojawiła w trakcie, był system klimatyzacji i wentylacji. San Markos w Teksasie to miejsce, w którym temperatury w porze letniej wynoszą do 50 stopni Celsjusza. Taka temperatura praktycznie uniemożliwia życie bez klimatyzacji. W przeszukiwanym domu nawiewy klimatyzacji były wbudowane w ściany i powietrze wywiewało z całej powierzchni takiej ściany. Taka sytuacja stanowiła spore utrudnienie dla Racucha, gdyż zapach próbek był roznoszony w wielu miejscach i powodował duże zainteresowanie tam, gdzie fizycznie próbek nie było. Instruktorzy poinformowali nas, że w ich procedurach przeszukania domów na wstępie jest zwyczaj wyłączania nawiewów. U nas takie sytuacje właściwie nie występują, a systemy klimatyzacji są zbyt małe, aby powodować takie efekty. Było to bardzo cenne doświadczenie, które zakończyło pierwszy dzień ćwiczeń.

Dzień drugi zakładał poszukiwanie ciała zaginionego. Pierwszym ćwiczeniem było sprawdzenie spalonych wraków samochodów i znalezienie tego, w którym przewożone były zwłoki. Następnym krokiem było przeszukanie zamkniętych domków letniskowych i odnalezienie ukrytego spalonego ciała człowieka. Z tymi zadaniami Racuch poradził sobie bardzo dobrze i został oceniony jako pies posiadający idealny balans pomiędzy posłuszeństwem a samodzielnością działania.

Kolejnym ćwiczeniem było poszukiwanie kości ludzkich umieszczonych pośród kości zwierząt. Za prawidłowe wskazanie pies miał otrzymać bardzo dużą nagrodę. U Racucha analiza kości zajęła dłuższą chwilę. Widać było, że zapachy kości miejscowych zwierząt były dla niego nowością i musiał każdą dokładnie sprawdzić, zanim wybrał kości ludzkie. W nagrodę dostał specjalną piłkę, w której były paski suszonego łososia.

Na koniec każdy pies mógł zapoznać się z ludzkimi szczątkami o charakterze archeologicznym datowanymi na około 500 lat. Okazało się, że każdy pies podchodził do przedmiotowych szczątek z zainteresowaniem. W USA są psy specjalnie szkolone do poszukiwania szczątków archeologicznych.

W szkoleniu wzięło udział 9 zespołów z USA i 1 z Polski. Tym samym w historii wszystkich szkoleń prowadzonych na „trupiej farmie” byliśmy pierwszym i jedynym zespołem spoza Ameryki Północnej, który ukończył szkolenie.

ĆWICZENIA INDYWIDUALNE

Dzięki utrzymywaniu stałego kontaktu z kolegami z USA mieliśmy możliwość przez dwa dni dodatkowo ćwiczyć na farmie. Pierwszego dnia zaplanowano dla nas pracę na zwłokach zakopanych. Do odnalezienia były trzy groby około 3-letnie i jeden 5-letni. Dużą trudnością był fakt, że stacje z grobami znajdowały się w pobliżu głównych stanowisk badawczych, gdzie na powierzchni ziemi leży duża ilość zwłok ludzkich w różnych stanach rozkładu. Moim zadaniem było takie pokierowanie pracą Racucha, aby zrezygnował z podążania do dużego źródła zapachu na rzecz lokalizacji mikroźródła zapachu wydobywającego się spod ziemi. Po odnalezieniu pierwszego grobu, którego lokalizacja i oznaczenia zajęła dłuższą chwilę, pozostałe groby zostały znalezione już dość sprawnie. Widać było po tym pierwszym odnalezieniu, że Racuch zrozumiał, czego się od niego w tej chwili oczekuje.

Drugi dodatkowy dzień spędziliśmy, pracując na zwłokach spalonych. Mogliśmy ćwiczyć na zwłokach całkowicie spalonych sprzed kilku dni, a także spalonych dużo wcześniej. Ostatnim ćwiczeniem była praca na polanie, gdzie znajdowało się 8 spalonych ciał. Przedmiotowa sytuacja była odtworzeniem sytuacji przykładowej zbrodni wojennej polegającej na masowym spaleniu wielu osób. Obserwowanie pracy Racucha w tak dużym stężeniu zapachu zwłok ludzkich pozostanie niezapomnianym doświadczeniem.

Na koniec mieliśmy okazję „sprzątnąć” po warsztatach, czyli spakować i odwieźć na swoje miejsce stałego przebywania zwłoki, które były wykorzystywane w czasie ćwiczeń. Stanowiło to naprawdę ciekawe doświadczenie.

W kursie i ćwiczeniach indywidualnych w charakterze obserwatorów wzięli udział: asp. Robert Pawliszko – kierownik ogniwa psów służbowych z KMP Wrocław oraz Michał Socha – Strażak OSP RW Nowy Dwór Mazowiecki.

CZY TO, CZEGO NAUCZYLIŚMY SIĘ NA KURSIE, WYKORZYSTAMY W SŁUŻBIE?

Doświadczenie, które zdobyliśmy z Racuchem podczas obu wizyt w USA, już wielokrotnie zaprocentowało w służbie. Dwa tygodnie po tegorocznej podróży odnaleźliśmy kolejne szczątki ludzkie, które stanowią nasze dziesiąte odnalezienie w ciągu ostatniego roku. To, co zobaczyliśmy na trzecim poziomie, czyli praca psów na miejscach zbrodni było dla nas nowością.

Osobiście widzę w takich szkoleniach duży potencjał, ale jednorazowy kontakt z takimi ćwiczeniami to za mało, aby mówić o nabyciu trwałych umiejętności. W obecnym systemie organizacji pracy psów do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich w Polsce – zwyczajowym jest umieszczenie psów tej kategorii w pionie prewencji, gdzie pies „zwłokowy” często jest tym drugim dodatkowym psem. Poza tym rozproszenie psów po każdym województwie sprawia, że ujednolicenie i rozwój taktyki oraz proces zaawansowanego szkolenia jest właściwie niemożliwy.

Trzeba jednak zaznaczyć, że duży problem powstaje w sytuacjach konieczności użycia większej ilości psów w jednym miejscu, gdyż każde z nich wymaga oddzielnego obiegu dokumentacji z konkretnym województwem. Nie wspomnę już o braku koordynacji urlopów w okresach wakacyjnych, kiedy może okazać się, że w Polsce żaden zespół nie jest w danym momencie dostępny.

Rozwiązaniem takiej sytuacji byłoby powołanie Centralnej Jednostki Poszukiwania Zwłok Ludzkich w formie sekcji, w której służyłoby od 5 do 8 przewodników psów służbowych. Każdy z nich posiadałby na stanie dwa psy kategorii do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich. Wszyscy byliby przeszkoleni z zakresu planistyki działań poszukiwawczych, używania urządzeń nawigacyjnych oraz profilowania zachowania osób zaginionych. Dodatkowo wśród przewodników powinny być osoby przeszkolone jako operatorzy dronów, stermotorzyści, operatorzy sonaru i innych specjalizacji przydatnych w poszukiwanych. Komórka ta powinna posiadać możliwości samodzielnego udzielenia wsparcia każdej jednostce terenowej w zakresie poszukiwania zwłok ludzkich. Dodatkowo, w ramach działań tej sekcji, należałoby uruchomić proces szkolenia psów z wykorzystaniem kończyn ludzkich, pochodzących z amputacji bądź zakupionych za granicą, jak również podjąć stałą współpracę z kolegami z USA. Z mojego doświadczenia wynika, że działanie takiej jednostki, a w szczególności fakt łatwego użycia większej ilości psów do jednej sprawy, zwiększyłoby skuteczność poszukiwania zwłok o minimum 30 procent. Dodatkowo jednostka stanowiłaby najlepiej zorganizowaną strukturę tego typu w Europie i mogłaby udzielać wsparcia innym krajom w ramach współpracy międzynarodowej.

Myślę, że w tej chwili Policja ma poważniejsze problemy niż zwiększenie skuteczności poszukiwań zwłok ludzkich, ale może za kilka lat, kiedy będziemy z Racuchem przebywać na policyjnej emeryturze, ktoś wróci do tego pomysłu. Szczerze w to wierzę.