Aktualności

Dzielnicowa i Strażak Ochotnik

14.08.2025 • Daniel Niezdropa

O tym, jak silne są kobiety policjantki, świadczy przykład naszej funkcjonariuszki, która potrafi połączyć służbę w Policji ze służbą w Ochotniczej Straży Pożarnej. I w jednym i w drugim przypadku dbając o życie, zdrowie i mienie mieszkańców tej samej miejscowości. W policyjnej służbie stoi na straży prawa, zapobiega jego łamaniu i edukuje. Jako druhna OSP bez chwili wahania rusza do akcji, kiedy tylko zostaje podniesiony alarm, pojawia się pożar, trzeba udzielić pomocy na miejscu zdarzenia drogowego, pomóc ludziom lub zwierzętom. Ta kobieta to gladiator o dziewczęcej sylwetce – silna nie tylko fizycznie, ale też psychicznie, zdolna podołać trudnym zawodowym zadaniom realizowanym każdego dnia przez policjantów i strażaków.


Zdjęcie: Marek Szałajski

Sierżant sztabowy Beata Kisiel jest dzielnicową w Sulejówku i należy do tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej. Jak sobie radzi z trudami codziennej służby, raz strażaka, a raz policjanta? Czy niesienie pomocy innym ma we krwi od dziecka? Poznajmy bliżej naszą dzielną policjantkę, bo męstwo i odwaga to ważna cecha tych dwóch zawodów.


Zdjęcie: Mateusz Karwowski-Szymkowski

Policjantka czy strażak, co było pierwsze? Chcielibyśmy poznać historię odważnej funkcjonariuszki oraz druhny OSP, której niestraszne „uliczne zło i przemoc”, a także ogień, bo trzeba być bardzo silnym, żeby walczyć i z jednymi, i z drugim? I czy ma się to we krwi, odwagę i chęć pomagania ludziom? Nie tylko zresztą, bo strażacy podczas swoich wezwań i akcji ratują też zwierzęta.

Pierwszą była moja ukochana Straż Pożarna, ponieważ od 12 lat jestem ochotnikiem w OSP, a dopiero 7 lat policjantką. Od początku służę w prewencji, a od 2025 roku pełnię odpowiedzialną funkcję dzielnicowej w moim rodzinnym i ukochanym Sulejówku. Czy trzeba być silnym w tych dwóch zawodach? To zależy, osobiście uważam, że tak, ale myślę, że najważniejsza jest odporność psychiczna, a dopiero później tężyzna fizyczna. Czy to w Straży Pożarnej, czy też w Policji – trzeba udzielać wsparcia osobom poszkodowanym w wypadkach i pożarach. Skutki tych zdarzeń bywają naprawdę różne i zdarza się, że kończą się tragicznie. Dlatego ważną cechą jest zachowanie tzw. zimnej krwi. W służbie swoje prywatne rozterki oraz problemy trzeba zostawić w szatni. Nawet największy twardziel w mundurze uroni łzę i to pokazuje, że zarówno policjanci, jak i strażacy mają w sobie wiele wrażliwości. Sama pamiętam jedną z akcji realizowanych przez OSP, gdzie słowa lekarza słyszę do dzisiaj cyt. „przerywamy reanimację, pacjent nie żyje”. Można opanować ciało, lecz uczuć i serca nie, dlatego
nie wstydzę się łez, które wtedy spływały mi po policzkach. Zresztą nie tylko wtedy. Jesteśmy tylko ludźmi i nie wstydźmy się swoich uczuć.


Zdjęcie: Mateusz Karwowski-Szymkowski

Czy ma się to we krwi? Trudno jest to jednoznacznie określić. Wszystko zależy od tego, jak się kształtujemy, w jakich środowiskach przebywamy. Trzeba chcieć pomagać. Na pewno trzeba mieć w sobie wiele odwagi, żeby zdecydować się zostać nie tylko policjantem, ale i strażakiem. Bo te zawody są obciążone wieloma ryzykami. Trzeba mieć świadomość tego, jakich odpowiedzialnych zadań będziemy się podejmować. Mnie Strażą Pożarną „zaraził” w pozytywnym znaczeniu kolega ochotnik z OSP w Okuniewie. Poszłam za jego namową i stawiłam się w swojej jednostce na pierwszej zbiórce młodzieżowej drużyny pożarniczej. Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego, coś co sprawiło, że zabiło mi mocniej serce. Kiedy druh Jakub oprowadzał nas po jednostce, nagle zawyła syrena. Pamiętam tamto zgłoszenie, które dotyczyło wypadku drogowego na krajowej dwójce. To ten dźwięk syreny strażackiej sprawił, że moje serce zabiło mocniej. To było jak impuls, coś czego wcześniej nie doświadczyłam. Wtedy miałam w głowie dziesiątki myśli związanych z moją przyszłością w OSP. Może to śmieszne, ale tak jakbym poczuła szczególne powołanie do tego, aby jako strażak nieść pomoc innym. Oprócz ludzi ratujemy również zwierzęta, jak koty na drzewach czy ptaki, które zaczepią się gdzieś na drutach czy siatkach, a także psy, które wpadną do studni. Kiedy palą się budynki gospodarskie, to pomagamy też wyprowadzać zwierzęta, kury, konie, krowy.


Zdjęcie: Mateusz Karwowski-Szymkowski

W moim przypadku dopiero po tym, jak zostałam strażakiem, powiedzmy strażaczką ochotniczką, to dowiedziałam się, że mój nieżyjący już dziadek był naczelnikiem naszej OSP w latach 80. To była dla mnie wielka nobilitacja, że mogłam kontynuować rodzinne tradycje. Wierzę też, że mój przodek czuwa nade mną i myślę, że gdyby żył, to byłby ze mnie dumny.

Jak to jest być dzielnicową? Czy bycie kobietą pomaga w tej sferze policyjnych działań? Jeżeli tak, to kiedy, w jakich sytuacjach najczęściej?

Być dzielnicowym czy dzielnicową to być z ludźmi i dla ludzi, coś jak bycie strażakiem. I tutaj też niejeden konflikt i spór trzeba jak ogień – po prostu zagasić, zażegnać, aby nie dopuścić do eskalacji zagrożenia, zaognienia konfliktu. Jako dzielnicowa wiem, że jestem potrzebna tym kobietom, które są objęte procedurą niebieskiej karty, jak i mężczyznom, którzy nie zawsze są z tej drugiej strony, ponieważ jest pewien odsetek ofiar przemocy, który stanowią również oni, może niewielki, ale jednak. Wydaje mi się, że bycie kobietą pomaga w tym, aby pokazać mężczyznom, co czuje ich drugą połowa, jak to może odbierać jako kobieta, która z reguły jest wrażliwsza i bardziej emocjonalna.


Zdjęcie: Marek Szałajski

Jak oceniasz służbę kobiet w Policji? Czy mają trudniej, a może łatwiej? W czym różnią się od swoich kolegów policjantów? Czy dają sobie tak samo radę ze wszystkim?

Służba kobieta czasami może nie jest łatwa, jednak nie uważam, aby któraś z nas nie nadawała się do służb mundurowych. Skoro już wybrały taką ścieżkę zawodową, to znaczy, że są silnymi oraz niezależnymi kobietami, które potrafią się w mundurze odnaleźć. Czym różnimy się od mężczyzn policjantów? Na pewno nie mamy tyle siły fizycznej, jak nasi koledzy i nie dorównamy im niestety z racji naszych biologicznych cech. Jednak stoję na stanowisku, że nie w mięśniach tylko siła, bo my kobiety potrafimy być silniejsze emocjonalnie.

Teraz o zawodzie, bardziej roli strażaka ochotnika? Czy nie koliduje ze służbą w Policji? Czym dokładnie zajmujesz się w OSP, czy jesteś wyspecjalizowana w konkretnej dziedzinie, może kierujesz wozem ratowniczo-gaśniczym? Czy pamiętasz jakieś trudne akcje? Czy jest coś, co zapadło Ci w pamięci?

Służba w Policji, niestety z racji ilości godzin, koliduje mi z moją pasją, lecz ja nie użalam się i nie marudzę, szczególnie gdy czasu na wszystko brakuje. Wystarczy, że zawyje syrena i zapominam o zmęczeniu. Pędzę wtedy, ile sił, aby zdążyć na ratunek. W OSP jestem obecnie dowódcą sekcji i mam nadzieję, że już na stulecie naszej jednostki we wrześniu tego roku zostanę pomocnikiem dowódcy plutonu. Mam Odznakę „Strażak Wzorowy”, a także Odznakę „Za Wysługę Lat”, którą można otrzymać po 10 latach działalności w OSP. Ukończyłam też kilka szkoleń. Są to: kurs podstawowy na strażaka ochotnika, kurs techniczny, kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, a także kurs dowódców. Nie posiadam niestety prawa jazdy kategorii C i D, aby jeździć wozem strażackim, ale kto wie, może kiedyś na akcję i wozem ratowniczo-gaśniczym pojadę (śmiech). Dla przykładu podam, że w naszym OSP są trzy druhny z uprawnieniami na takie pojazdy, w tym jedna jest tzw. kierowcą dyżurnym.


Zdjęcie: Mateusz Karwowski-Szymkowski

Praca z butlą z powietrzem, w masce, to dla mnie żadna nowość, to chleb powszedni w OSP. Nie zawsze idzie wszystko „z górki”, bo każde zdarzenie jest wbrew pozorom inne. Kiedyś gasiliśmy poddasze domu. I jak to z reguły ze mną bywa, wyrwałam się na „pierwszy ogień”. Weszliśmy z kolegą na tzw. kucaka na poddasze. Poruszając się stopniowo do samego centrum pożaru z prądownicą w pełnym umundurowaniu z butlą z tlenem, szliśmy zlokalizować, czyli ugasić pożar. Nagle jedna z moich nóg zapadła się pod drewnianym stropem i musiałam wtedy zachować spokój, bo wiedziałam, że nie przyjechałam tu ratować siebie, tylko ludzi oraz ich mienie. Na szczęście szybko uporałam się z problemem i nic więcej się tego dnia nie wydarzyło.

Czy strażak i policjant muszą mieć w sobie wiele wrażliwości?

Tak, już o tym wspomniałam, zarówno strażak, jak i policjant powinni mieć w sobie wrażliwość. Choć te zawody wymagają odwagi, siły fizycznej i zdecydowania, równie ważne są empatia i umiejętność zrozumienia emocji innych ludzi. W sytuacjach kryzysowych – takich jak pożary, wypadki, interwencje domowe – osoby poszkodowane potrzebują nie tylko pomocy technicznej, ale też wsparcia psychologicznego. Musimy jednak nauczyć się „dawkować” tę empatię, aby nie przesadzić w jedną lub drugą stronę. Być wrażliwym, ale chłodno oceniać każdą sytuację. Empatia wzmacnia też zaufanie społeczne, co bardzo pomaga w pracy dzielnicowej.


Zdjęcie: Marek Szałajski

Siły również, czy trzeba trenować kondycję, aby być sprawnym strażakiem i oczywiście policjantem?

Tak w straży trzeba mieć kondycję i często trzeba biegać po lesie, z wieloma tzw. odcinkami, aby dotrzeć do miejsca objętego pożarem. Później te odcinki rozwijać i gasić pożar czasami wiele godzin. Następnie zwijać te odcinki, aby na końcu je umyć i rozwiesić do suszenia. Może, jak to się czyta, to wydaje się to takie łatwe. Uwierz mi, że przy wysokiej temperaturze w całym umundurowaniu, czasami jeszcze z aparatem tlenowym, to już nie jest takie proste. W służbie policyjnej kondycja to również ważny aspekt, pozwala na bycie pewniejszym, a dodatkowe umiejętności np. sztuki walki czy samoobrona pozwalają na uniknięcie przykrych sytuacji oraz urazów. Podsumowując, polecam dbanie o kondycję każdemu policjantami i strażakowi.

Ważna jest też psychika, odporność na stres. W tym pomagają pasje, zainteresowania. Jak Ty odpoczywasz w czasie wolnym?

Moim sposobem na rozładowanie napięcia i stresu stała się siłownia, na której jestem od 2 do 4 razy w tygodniu. Oczywiście to nie jest jedyna forma relaksu. Lubię obejrzeć dobry film, lubię kolorować farbami obrazy, a także ostatnio – ku mojemu zdziwieniu – zaczęłam czytać książki (śmiech). Choć na relaks nie mam za dużo czasu, to włączam do tego pozytywne myślenie i moją życiową maksymę, a także motto i cel każdego strażaka: „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”. Zawsze też modlę się o to, aby było tyle samo wyjazdów co powrotów z akcji i abym mogła dalej działać i dalej pomagać.


Zdjęcie: Mateusz Karwowski-Szymkowski

Czy masz jakąś złotą radę, a może życzenia dla swoich koleżanek – policjantek?

Na pewno chciałabym, żeby żadna kobieta nigdy się nie poddawała mimo przeciwności losu i mimo tego, jak czasami jest trudno. Koleżanki, pamiętajcie, że służba w Policji może być ciekawa, a tym, co chcą pomagać innym – na pewno przyniesie wielką satysfakcję i spełnienie. Pomagać jest naprawdę warto. Sama coś o tym wiem.

Dziękuję za rozmowę.