Profilaktyk, sportowiec, góralka i przede wszystkim policjantka
30.10.2025 • Daniel Niezdropa
Kobiety policjantki każdego dnia wzbogacają policyjną formację, stojąc na straży bezpieczeństwa i porządku prawnego. Nie brakuje im charyzmy, nie brakuje siły i odwagi. Są mądre, przygotowane do realizacji najbardziej złożonych zadań w prewencji, ruchu drogowym, logistyce i pionie kryminalnym, a także w innych rodzajach służby. Mają też pasje i zainteresowania. To właśnie im poświęciliśmy ostatnie wydanie specjalne Stołecznego Magazynu Policyjnego. Jedną z nich jest młodszy aspirant Dominika Putyra z Sekcji Profilaktyki Społecznej Wydziału Ruchu Drogowego KSP. Jak postrzega Policję Kobiecą, czym zajmuje się w służbie, jak została policjantką? O tym wszystkim opowiedziała naszej redakcji.

Zdjęcie: Marek Szałajski
Kilka słów o policjantkach z Sekcji Profilaktyki Społecznej WRD KSP
Edukowanie i uświadamianie, ale też praktyczna nauka, jak przestrzegając przepisów ruchu drogowego dbać o bezpieczeństwo na drodze, jest od wielu lat domeną stołecznej drogówki. Od 2008 roku w jej strukturach funkcjonuje Sekcja Profilaktyki Społecznej. W ramach tej sekcji, ale również w kompetencji wydziałów ruchu drogowego komend powiatowych garnizonu stołecznego, są realizowane zadania edukacyjne, w których uczestniczą policjantki oraz policjanci na co dzień pełniący służbę na drodze, bądź tacy – jak w przypadku profilaktycznej sekcji stołecznej drogówki, mający wcześniejsze doświadczenie z tzw. pracy w terenie. Edukacja i profilaktyka mają olbrzymie znaczenie dla bezpieczeństwa. Już u najmłodszych warto wykształcić odpowiednie modele właściwego zachowania się w ruchu drogowym, aby najpierw jako jego niechronieni uczestnicy, a później kierowcy mieli świadomość tego, że od ich zachowania będzie zależało bezpieczeństwo innych.

Zdjęcie: Marek Szałajski
Edukatorzy z drogówki to zarówno policjanci, jak i policjantki, chociaż dziewczyny zdecydowanie tutaj przodują. Kobiety doskonale sprawdzają się w tej roli, są świetnymi profilaktykami, prowadzą lekcje, warsztaty, szkolenia i egzaminy na kartę rowerową. Na zajęciach z dziećmi oraz młodzieżą to ciepłe, serdeczne i wyrozumiałe nauczycielki, a w służbie na drodze stanowcze i konsekwentne policjantki, które skutecznie egzekwują przestrzeganie prawa. Bez nich służba ruchu drogowego nie byłaby taka sama. Zresztą już pierwsza powojenna milicjantka w warszawskiej Kompanii Ruchu Drogowego Leokadia Krajewska, czyli słynna „Lodzia” pokazała, że drogówka nie jest tylko dla mężczyzn. W jej ślady poszły później kolejne pokolenia kobiet policjantek.
„Spełniać się na różnych płaszczyznach i czerpać radość z wykonywanego zawodu”
Młodszy aspirant Dominika Putyra pełni służbę w Sekcji Profilaktyki Społecznej Wydziału Ruchu Drogowego, zresztą od samego początku w drogówce, rozpoczynając swoją przygodę z WRD jako jedna z dwóch sióstr bliźniaczek, które patrolowały warszawskie arterie i ulice. Ich służbowe drogi się jednak rozeszły. Siostra Gabriela jest dzisiaj dydaktykiem i dowódcą kompanii w Ośrodku Szkolenia Policji, a Dominika zdobywa kolejne szlify, teraz jako profilaktyk. Dzięki doświadczeniu, które nabyła w tzw. służbie zewnętrznej, może teraz wykorzystywać swoją wiedzę i przekazywać ją dzieciom oraz młodzieży. Jak postrzega swoja profilaktyczną misję, jak to jest być kobietą w drogówce? O te oraz inne aspekty jej zawodowego życia będziemy się pytać. A także o to, jakie ma pozasłużbowe pasje oraz zainteresowania?

Zdjęcie: Marek Szałajski
Dominiko, jak zaczęła się Twoja przygoda z Policją?
Moja przygoda z Policją zaczęła się w szkole średniej, gdzie uczęszczałam do liceum o profilu policyjnym. Miałam zajęcia z policjantami, które polegały na teoretycznym oraz praktycznym przekazywaniu przez nich wiedzy, nie tylko pod kątem przepisów prawa, ale również własnego doświadczenia. Dodam, że byli to policjanci z długim stażem pracy. Miałam również możliwość uczestniczenia w obozach, gdzie zajęcia również prowadzili funkcjonariusze Policji. Opierały się przede wszystkim na aktywności fizycznej, uczyłam się tam m.in. różnych chwytów obezwładniania napastników, miałam też pierwszy kontakt ze środkami przymusu bezpośredniego. To był niezły wycisk fizyczny (śmiech).
Jak wyglądała Twoja dotychczasowa służba w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji? Czym się dokładnie zajmowałaś i co robisz teraz?
Przez 7 lat pełniłam służbę w patrolu zmotoryzowanym, głównie w stolicy. Były to przede wszystkim służby z mężczyznami, bo ich mimo wszystko w stołecznym WRD jest więcej. Zdarzyło mi się nawet mieć w tym samym czasie służby, co moja siostra bliźniaczka Gabriela. I wtedy kierowcom, nawet tym trzeźwym dwoiło się w oczach (śmiech).

Zdjęcie: Marek Szałajski
Byłam w tym czasie dysponowana do zdarzeń drogowych, kolizji i wypadków oraz realizowania zadań związanych z prowadzeniem kontroli kierowców, oraz pozostałych uczestników ruchu drogowego. Wykonywałam standardowe zadania mające egzekwować przestrzeganie przepisów prawa, sprawdzałam uprawnienia, stan techniczny pojazdów, a także stan trzeźwości kierowców. Robiłam to samo, co robi każdy policjant i policjantka drogówki, a przy okazji ujawniało się osoby na sądowych zakazach, kierujące pod wpływem alkoholu i narkotyków, a także osoby poszukiwane przez Policję i wymiar sprawiedliwości. Brałam również udział w zabezpieczaniu ważnych wydarzeń na terenie Warszawy, meczów, koncertów, przemarszów, imprez masowych oraz protestów i zgromadzeń.

Zdjęcie: Marek Szałajski
Dla mnie ta służba, choć pełniona w różnych warunkach, zawsze dawała mi olbrzymią satysfakcję. Było słońce, był upał, był deszcz i mróz, i śnieg w oczy sypał, kiedy trzeba było ręcznie kierować ruchem na skrzyżowaniu. Ja to jednak bardzo lubiłam, bo od początku uważałam, że drogówka to jest moje miejsce w Policji.
Dodam, że wielką satysfakcję przynosiła mi możliwość pomagania potrzebującym, czy to ciężarnej, która zaraz mogła urodzić, czy choremu, który musiał pilnie dotrzeć do szpitala. Takie pilotaże zapadają głęboko w pamięci i sercu. Nie mówiąc już o tym, że nawet przeprowadzenie staruszki po pasach było dla mnie czymś bardzo ważnym, a jej uśmiech najlepszą nagrodą za dobrą służbę. W drogówce wielką frajdę dawały też pilotaże osób pełniących kluczowe funkcje w państwie, delegacji międzynarodowych czy osób objętych szczególną ochroną. To bardzo podnosiło prestiż tej służby.

Zdjęcie: Marek Szałajski
Czy spełniasz się jako policyjny profilaktyk? Co w swojej obecnej profesji lubisz najbardziej? Masz jakieś pomysły na edukację młodych ludzi?
Owszem i to bardzo, a chyba dlatego, że lubię dzieci. Przekazywanie im wiedzy na temat przepisów ruchu drogowego to fajne doświadczenie. Podczas prowadzonych zajęć chętnie opowiadają sytuacje, jakie spotykają ich na drodze i prowadzą aktywny udział w rozmowie.
Najbardziej lubię nagrywać profilaktyczne filmy z moim kolegą Mariuszem. Musimy się zawsze starać, żeby wyszło nie tylko profesjonalnie, ale też ciekawie i kreatywnie. Prowadzimy wspólnie media społecznościowe warszawskiej „drogówki”, na których zamieszczamy m.in. filmy o przepisach ruchu drogowego, które sami tworzymy. Dobrze czuję się przed kamerą i sprawia mi to dużą przyjemność. Jest to właśnie jeden ze sposobów na edukację nie tylko dzieci czy młodzieży, ale również osób pełnoletnich oraz kierowców. Taka forma przekazu dzisiaj wydaje się najbardziej trafiać do naszych odbiorców.
Czy kobiety są potrzebne w drogówce? W jakich dziedzinach tej służby radzą sobie najlepiej?
Kobiety potrzebne są tak samo w drogówce, jak w każdym innym policyjnym wydziale. W służbie radzimy sobie równie dobrze, jak mężczyźni. W naszym wydziale są policjantki, które pełnią służbę na motocyklach, co nie jest łatwym zadaniem, a niejeden mężczyzna by temu nie sprostał. Czasami wykazujemy się większą odwagą i stanowczością. Ciężko powiedzieć – czy w czymś radzimy sobie najlepiej? W patrolu na drodze zawsze dopełniamy się z załogantem, dlatego jest zachowana taka równowaga w relacji policjant i policjantka. Mężczyźnie np. będzie łatwiej obezwładnić napastnika, a kobieta wykaże się większą empatią i zrozumieniem.

Zdjęcie: Marek Szałajski
A może jest jakaś część tej pracy, w której możecie jako kobiety być lepsze od kolegów policjantów?
Na pewno w papierkowej robocie (śmiech). Trochę może być to zabawne, ale chyba nie zdarzył mi się załogant, który by nie powiedział – napisz notatkę, bo wy kobiety ładniej piszecie. A tak już poważniej, to wydaje mi się, że właśnie w kontaktach z dziećmi, szczególnie w nieprzyjemnych sytuacjach na drodze, np. podczas zdarzeń drogowych, na policjantkę inaczej reagują.
Czy to prawda, że kobiety łagodzą obyczaje, a w służbie na drodze są w stanie okiełznać emocje najbardziej zdenerwowanych kontrolą drogową? Czy miałaś trudne sytuacje, interwencje, w których musiałaś zdecydowanie reagować, a może nawet obezwładnić jakiegoś „delikwenta”?
Coś w tym jest, że kobiety łagodzą obyczaje. Coraz więcej jest policjantek w służbie, ale jednak nadal mniej niż mężczyzn i podczas kontroli często kierujący byli zaskoczeni, gdy po zatrzymaniu zobaczyli kobietę. W większości przypadków były to kontrole, które przeprowadzałam w miłej atmosferze. Zdarzały się też takie, że kierujący wybuchali złością, byli zdenerwowani, czasami potrafili podnieść głos, ale jak wyłaniałam się zza pleców kolegi z patrolu, ton już był niższy i rozmowa przebiegała już spokojniej. Jednym słowem kobieta lekarstwem na męską złość (śmiech).

Zdjęcie: Marek Szałajski
Trudne interwencje były zdecydowanie z osobami pod wpływem alkoholu, bądź środków działających podobnie do niego. Były to zwykle osoby pobudzone, agresywne, które niechętnie „współpracowały” i wielokrotnie zdarzały się przypadki, że musiałam uważać, aby mnie nie zaatakowano. Kiedy trzeźwieli, a byli to przeważnie mężczyźni, to już było miło i nawet zabawnie, jak się zorientowali, że to była pani policjantka – tak wracając do tych wspomnianych obyczajów (śmiech).
Czym powinna się charakteryzować, jakie cechy mieć dobra policjantka ruchu drogowego?
Powinna wykazywać się odpornością na stres, gdyż służba na drodze wiąże się z wieloma sytuacjami stresowymi, agresywni kierowcy, wypadki drogowe – szczególnie te śmiertelne. Dlatego właśnie umiejętność zachowania tzw. zimnej krwi jest niezwykle ważna. Komunikatywność, asertywność, podzielność uwagi to też cechy, których takiej policjantce nie powinno brakować. Do tego znajomością przepisów ruchu drogowego, uczciwością, kulturą osobistą i etyką – powinna się wykazywać taka funkcjonariuszka.
A teraz trochę prywatnie, jakie masz pasje, zainteresowanie? Co lubisz robić w wolnym czasie, jak ładujesz życiowe akumulatory?
Moja największą pasją są zdecydowanie wędrówki górskie. Pochodzę z Bieszczad i chyba po prostu mam to we krwi.

Zdjęcie: Archiwum prywatne Dominiki Putyry
Sport był od małego dziecka nieodzownym elementem oraz istotną częścią mojego życia. Lubię biegać, jeździć na rowerze i trenować siłowo. W końcu jestem kobietą z gór (śmiech).

Zdjęcie: Archiwum prywatne Dominiki Putyry
Największym moim biegowym sukcesem był udział w Półmaratonie Komandosa – bieg w mundurze z plecakiem o wadze 10 kilogramów.

Zdjęcie: Archiwum prywatne Dominiki Putyry
Lubię też jazdę na motocyklu, jeszcze nie za kierownicą, ale kto wie, może już niebawem. Zimą natomiast uwielbiam jazdę na nartach, a latem pływać na desce typu SUP.

Zdjęcie: Archiwum prywatne Dominiki Putyry
Jak rozpoczęłam kurs podstawowy, to najciekawsze były dla mnie zajęcia na strzelnicy. Do tego szło mi całkiem nieźle i do tej pory staram się rozwijać tę umiejętność i w czasie wolnym od służby trenować strzelanie na strzelnicy.
Czy gdybyś cofnęła czas, to wybrałabyś Policję?
Czy wybrałabym ponownie służbę w Policji? Zdecydowanie tak, bo to formacja, w której można spełniać się na różnych płaszczyznach i czerpać radość z wykonywanego zawodu.
Dziękuję za rozmowę.
Tekst: Daniel Niezdropa
Zdjęcia: Marek Szałajski/Archiwum prywatne Dominiki Putyry (zgodnie z podpisami)