Aktualności

Ratuje przed zapomnieniem

07.09.2020 • Sylwia Miklaszewska

Samochody zabytkowe dla jednych są pasją i spełnieniem marzeń z dzieciństwa, a dla innych doskonałym sposobem na inwestowanie pieniędzy. Bez wątpienia popularność klasyków stale wzrasta. O nietypowej pasji rozmawiałam z sierż. Michałem Idzikowskim. Funkcjonariuszem Zespołu Patrolowo- Interwencyjnego Komisariatu Policji w Czosnowie. W służbie od 3 lat. Prywatnie miłośnik motoryzacji.

Zdjęcie wykonano podczas „Zlotu Fiata 126P”, widać na nim dużo małych fiatów w różnych kolorach. Samochody zaparkowane są obok siebie w kilku rzędach.
Michał, skąd się wzięło Twoje zamiłowanie do motoryzacji?

Można powiedzieć, że zamiłowanie do motoryzacji zaszczepił we mnie dziadek. To on uczył mnie jeździć samochodem i od niego wszystko się zaczęło. Na początku zdobywałem wiedzę i doświadczenie naprawiając moje motorki, ich konstrukcja była dość prosta i solidna. Raz zepsułem, a innym razem naprawiłem, ale już wtedy pasja zaczynała we mnie kiełkować.

Swój pierwszy motocykl otrzymałem w wieku 8 lat. Mam go do tej pory, jest po pełnej renowacji. Na początku miałem Jawę 50, kolejno WSK 125 M06 i CZ 250, a po zrobieniu karty motorowerowej jeździłem skuterami m.in. Yamahą Aerox. Po czasie przesiadłem się na motocykl  sportowy, jednak cały czas czułem niedosyt. Wówczas przypomniałem sobie o moich starych sprzętach, które stały w zakamarkach garażowych i postanowiłem nadać im drugie życie.

Na zdjęciu jeden z motorów w kolorze pomarańczowym z kolekcji Michała.

Ile miałeś wtedy lat?

Około dziewiętnaście. Wyciągnąłem moją Yawę z garażu i rozpocząłem nad nią pracę. Tak zaczęła się moja zabawa z rekonstrukcją, która trwa do dziś. Najpierw to były motory, potem przerzuciłem się na samochody.

Jakie zatem było Twoje pierwsze stare auto?

Fiat 126P. Pierwszego malucha kupiłem w 2015 roku. Objeździłem nim znaczną część Polski, śpiąc pod namiotem. Nie było to dość komfortowe, dlatego kupiłem przyczepę namiotową Polsport GK1210 z 1985 roku, przeznaczoną do malucha. To sprzęt polskiej konstrukcji, wyprodukowano go niewiele, a jeszcze mniej egzemplarzy się zachowało. Jest to w pełni zautomatyzowany sprzęt –  podnosząc klapę w ciągu kilku sekund rozkłada się namiot. Po czasie stwierdziłem, że zakupiony przeze mnie maluch jest zbyt młody, bo z 1993 roku (czyli mój równolatek). Zacząłem więc rozglądać się za jakimś leciwym sprzętem. I tak wypatrzyłem pod jednym ze sklepów pięknego Fiata 126P. Podszedłem do właściciela, zapytałem, czy auto jest na sprzedaż, ponegocjowaliśmy i kupiłem malucha z 1985 roku od pierwszego właściciela, oryginalnie zarejestrowanego w Nowym Dworze Mazowieckim.

Zdjęcie wykonano na drodze, widać na nim Michała, który kierując swoim pomarańczowym fiatem, macha w kierunku fotografa.

Motory, samochody, czy coś jeszcze znajduje się w kręgu Twoich zainteresowań?

Moją uwagę przyciągnęły też stare rowery. Zacząłem je rekonstruować. Zapewne zapytasz, czemu akurat rowery? Zbieram je, ponieważ mało ludzi interesuje się wiekowymi jednośladami, a to naprawdę ciekawe zajęcie. Można znaleźć prawdziwe perełki, np. w garażu mam polski rower na osprzęcie Shimano, tj. Romet Czajka, prawdopodobnie 1978 roku. Innym szczególnym moim nabytkiem jest Romet Duet, rower tandem. To rzadki okaz, który pod koniec ubiegłego wieku, nie cieszył się zainteresowaniem. Teraz nie ma osoby, która nie obejrzałaby się za nim. Wszystkie moje sprzęty pochodzą z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Czy te egzemplarze po renowacji zyskują na cenie?

Ja szukam okazji, a czasem okazje same wpadają mi w ręce. Pomaga mi w tym to, że mieszkam i pracuję na terenach wiejskich, terenach Kampinosu, gdzie zdarza mi się wypatrzeć perełki, które dla właścicieli są często zbędnym złomem. Po renowacji cena rynkowa takiego roweru jest wielokrotnie wyższa. Jeżeli ktoś traktowałby to zarobkowo, to faktycznie jest to opłacalne.

Po spełnieniu określonych wymagań i uzyskaniu „żółtych” tablic dla naszego pojazdu, możemy liczyć na sporo korzyści, m.in.:

  • zwolnienie z obowiązku zachowania ciągłości ubezpieczenia OC – gdy pojazd jest nieużytkowany (np. w remoncie) można bez negatywnych konsekwencji wypowiedzieć polisę OC,
  • możliwość zakupu krótkoterminowej polisy OC – możemy wykupić ubezpieczenie tylko na okres, gdy faktycznie jeździmy naszym klasykiem, bez konieczności płacenia pełnej składki za rok (minimalny okres obowiązywania polisy to 30 dni),
  • bezterminowe badanie techniczne – o ile pojazd zabytkowy nie jest wykorzystywany do przewozu osób, to badanie techniczne na stacji kontroli pojazdów przechodzi tylko raz, w ramach procedury uzyskania „żółtych” tablic,
  • dodatkowe zniżki na ubezpieczenie – niektórzy ubezpieczyciele oferują specjalne rabaty na OC dla pojazdów zabytkowych,
  • możliwość zachowania oryginalnych sygnałów świetlnych i dźwiękowych – w przypadku radiowozów, karetek, wozów straży pożarnej.
A Ty zarabiasz na swojej pasji?

Ja, nie. Traktuje to stricte hobbystycznie. Jest to też swoista próba ocalenia tych pięknych, starych aut przed zapomnieniem i zniszczeniem. Bardzo się przywiązuję do swoich eksponatów. Po wielu godzinach pracy włożonej w ich renowację, zaangażowaniu i poświęceniu, po prostu nie potrafię się z nimi rozstać. Oczywiście mam wiele propozycji, aby sprzedać niektóre z moich okazów czy też odrestaurować czyjeś pojazdy, ale nie korzystam z nich. Jednym z powodów jest czas, a raczej jego brak. To zajęcie bardzo czasochłonne, a ja na co dzień pełnię służbę w Policji i nie mógłbym się w pełni poświęcić ani jednej, ani drugiej pracy.

Właściwie nie zapytałam, jakie posiadasz perełki sztuki motoryzacyjnej w swojej kolekcji?

W tym momencie mam dwa pełne garaże, plus trochę rzeczy na strychu. Najważniejsze moje motocykle to: Jawa 50 Mustang, dwubiegowy Komar 50, WSK 125M06, WFM, 125 Simson Duo – bardzo rzadki sprzęt, trójkołowy motorower dla inwalidów, który kupiłem przez przypadek w Płońsku. Zbieram głównie unikatowe rzeczy, do nich zaliczyć mogę również przyczepę kempingową Niewiadów N126 z 1985 roku – jedyna w swoim rodzaju, zaprojektowana tylko pod malucha. Natomiast z kolekcji aut, na razie, najcenniejsze są dwa modele Fiata: 126P z 1985 roku i 1993roku.

Na zdjęciu widać Michała, który rozkłada przyczepę kempingową Niewiadów N126 podpiętą do pomarańczowego Fiata 126P.Zdjęcie wykonano w plenerze. Widać na nim pomarańczowego Fiata 126P z rozłożoną przyczepą kempingową Niewiadów N126 w kolorze niebiesko-biało-zielonym z pomarańczowymi elementami.

Na czym polega taka renowacja? Czy części są łatwo dostępne?

Jeśli chodzi o chińskie części to jest ich sporo na rynku. Gorzej jest z częściami z tzw. epoki. Nie jest łatwo je dostać. Ja staram się bazować na oryginalnych elementach. Z zewnątrz pojazd jest najpierw piaskowany, a następnie malowany proszkowo. Mniejsze elementy są piaskowane i malowane pistoletem. Wszelkie części, nawet najmniejsze śrubki dzielę na podzespoły, aby zachować wszystko w jak najlepszym porządku. Inaczej trudno byłoby mi dopasować je do właściwego miejsca. To bardzo pracochłonny proces. Poza tym, teraz już nie kupimy śrub takich, jakie były montowane w starych sprzętach. Dlatego trzeba je wyciągać ostrożnie, aby nie uszkodzić.

Czy miłośnicy motoryzacji zrzeszają się np. w klubach?

W Płońsku mamy taki nieoficjalny klub, który liczy kilka osób – posiadaczy „maluchów”. Na wiosnę, w lato często wyjeżdżamy w Polskę, uczestniczymy w zlotach i zgrupowaniach np. Ogólnopolskim Zlocie Fiata 126P w Giżycku czy w Łodzi. Co rok odbywają się one w innym miejscu, a zjeżdżają się na nie całe rodziny z dziećmi.

Na zdjęciu jeden z motorów w kolorze czarnym z kolekcji Michała.
Taka podróż zapewne trwa bardzo długo?

Prędkość przelotowa malucha z przyczepą wynosi do 90 km/h, więc nie jest tak źle.

Czy Twoja pasja niesie ze sobą inne korzyści, poza umiejętnościami praktycznymi?

Z całą pewnością uczy cierpliwości i opanowania, ale też rzetelności i szacunku do pracy. Jeśli nie zachowasz wokół siebie porządku, nie zaplanujesz dobrze pracy, to trudno będzie poskładać maszynę. Poza tym trzeba być uważnym, bowiem śruby często się urywają i można pokaleczyć sobie ręce. To wszystko hartuje, ale efekt końcowy daje mnóstwo satysfakcji. Tego typu zajęcie działa na mnie antystresowo. W naszej

pracy bywa wiele trudnych sytuacji, a tu wyłączam się, relaksuje i nie przenoszę stresu z pracy do domu. Mogę oderwać się od rzeczywistości i wyciszyć. Każdy ma swój sposób, jedni biegają, a inni mają swoje śrubki.

Czy kojarzysz pozytywne sytuacje, zabawne anegdoty?

Bardzo lubię sytuacje, kiedy np. starsze osoby, widząc moje auta, zaczepiają mnie i zaczynają opowiadać swoje historie, wspominać. Widzę w oczach tych ludzi sentyment. Z zabawnych sytuacji przypominam sobie pierwszy wyjazd dopiero co zakupionym maluchem. Jeszcze wtedy nie zdążyłem się wdrożyć w specyfikę auta, zrobić własnego przeglądu. Wyjechałem pod namiot w odludny rejon Polski, żeby się zaszyć na łonie natury. Lało całą noc, a moje doświadczenie z maluchami było wtedy nikłe. Na drugi dzień nie było szans, aby odpalić auto. Wydostać się z wymarzonej głuszy udało mi się tylko dzięki... pomocy drogowej.

Czy myślałeś, aby do swojej kolekcji dołączyć stare, policyjne zabytki?

Generalnie w tym momencie jest to dość drogie zajęcie, a ten kierunek mnie nie interesuje.

Kiedy auto może być zabytkiem i co to oznacza?

  • Musi mieć co najmniej 25 lat, a od końca jego produkcji musi upłynąć 15 lat. Powinno być zachowane w oryginale lub całkowicie odrestaurowane.
  • Konieczne są również: zgoda Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz pozytywny dożywotni przegląd techniczny.
  • Po zapłaceniu kilkuset złotych za rejestrację zabytku w wydziale komunikacji wydawane są charakterystyczne tablice rejestracyjne o żółtym tle.
  • Właściciel musi dbać o samochód, ale z obowiązkami łączą się przywileje: płaci niższe ubezpieczenie i nie musi udawać się na przeglądy.
Czy są jakieś relikty przeszłości, które chciałbyś pozyskać?

Oczywiście, ale jest jeden problem. Aktualnie nie mam miejsca, by je magazynować. Chciałem dokupić sobie Fiata 125P, ale muszę poczekać, aż będę dysponował jakimś garażem. W tym momencie zająłem się produkcją, renowacją i przebudową motocykla Suzuki z lat siedemdziesiątych na Bobbera oryginalnie nazywanego „bob-job”. To taki amerykański styl. Cała rama jest zespawana od podstaw, wszystkie podzespoły, siedzenie, koła mają nawiązywać do stylu lat trzydziestych. A uprzedzając Twoje kolejne pytanie, robię to, ponieważ zakup takiego motocykla w stanie, który spełniałby moje oczekiwania wynosi nawet 20 tysięcy euro. Robiąc to samemu, sporo zaoszczędzę, a przy okazji mam sporo frajdy.

Czy mógłbyś wynająć swoje auta lub udostępnić je osobom trzecim, wypożyczyć na imprezy okolicznościowe, na przykład wesele? Zdarzały Ci się takie prośby?

Otrzymywałem tego typu prośby, ale nie chcę wynajmować moich aut. Obawiam się zdarzeń drogowych. Moje samochody są bezwypadkowe. Jeśli doszłoby do jakiegoś zdarzenia, stłuczki to maluch nadaje się praktycznie na złom.

Na zdjęciu widać pomarańczowego Fiata 126P z podpiętą przyczepą kempingową Niewiadów N126 z zamontowanym rowerem. Za kierownica siedzi Michał.

Kończąc nasze spotkanie, mam jeszcze jedno pytanie. Czy kolekcjonerstwo i renowacja starych aut to typowo męski świat?

Zdecydowanie nie. Nie masz pojęcia, ile kobiet zajmuje się naprawą oraz rekonstrukcją aut, ile z nich bierze udział w wyścigach. Skalę tego zjawiska najlepiej widać na zlotach. Kobiety przyjeżdżają na zjazdy, zgrupowania swoimi maluchami, często wymalowanymi na różowo i prezentują swoje świetne modele.