Poradniki

Atak agresywnego psa. Jak się bronić?

11.09.2021 • Karina Pohoska

Pies to niewątpliwe jeden z najwierniejszych przyjaciół człowieka. Wiele z tych zwierząt pozostawiło w historii swój trwały ślad. Niestety dość często słyszymy o atakach agresywnych czworonogów. Co zrobić w takiej sytuacji? Jak się zachować?

Posiadanie psa to nie jest zabawa. To odpowiedzialność z całym pakietem atrakcji, których dostarcza nam pupil. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że decyduję się na jego posiadanie i na tym kończy się cały mój wkład. O ile nie planujecie mieć hodowli, to wiedza podstawowa wystarczy, aby być świadomym właścicielem czworonoga. Niestety wiedza to jedno, a umiejętność wykorzystania jej w praktyce, to drugie. Nikomu nie życzę sytuacji kryzysowych, ale takie, poza sielanką, też niestety się zdarzają, dlatego warto być na nie przygotowanym.


 

ATAK PSIEGO AGRESORA

Zacznę od tego, że do napisania artykułu skłoniła mnie sytuacja sprzed kilkunastu dni. Jak co rano poszłam na spacer dobrze znaną mi trasą. Na moim osiedlu mieszkam ponad 30 lat i zawsze czułam się bezpiecznie spacerując ze swoimi pupilami. W tamtym momencie coś „wisiało w powietrzu”, może dlatego, że poprzedniego dnia napotkany na tej samej trasie pies, wykazywał ogromną agresję w stosunku do mnie i mojego yorka, który zresztą, jak zwykle, był na smyczy. Gdy zauważyłam czarno-białego psa przemykającego między samochodami, szybko schyliłam się po swojego pupila, osłaniając go, a w szczególności jego szyję, bo to jest zwykle główny cel ataku. Udało mi się zakryć mojego pupila, jak tyko mogłam, robiąc ze swoich pleców tzw. „żółwia”. Wtedy poczułam pierwsze ugryzienie, jednak dzięki przybranej pozycji, agresor nie był w stanie wgryźć się głębiej, gdyż była zbyt napięta. Kolejnego ataku dopuścił się od mojej lewej strony. Niestety zanim się zorientowałam, zdążył złapać mnie za rękę, nad łokciem, próbując rozszarpać, ale wtedy ją zgięłam, najmocniej, jak tylko mogłam, robiąc energiczny ruch do tyłu, z nadzieją, że trafię łokciem w czuły, psi nos. Nie pamiętam czy trafiłam, szok był zbyt duży, ale na pewno uchroniłam się przed rozlewem krwi i zakładaniem szwów. Napastnik nie dawał za wygraną, za wszelką cenę chciał dopaść mojego psa, a ja byłam już gotowa wrzucić go na dach pobliskiego samochodu, co w tamtym momencie wydawało mi się słuszną decyzją, gdyż nie miałam pola manewru, aby uciec, co zresztą byłoby niewskazane. Na szczęście wtedy właścicielka psa zdołała złapać go za obrożę i odciągnąć od nas. Jej skrajna nieodpowiedzialność, brak kagańca i zapiętej smyczy, mogły doprowadzić do dwóch tragedii – do śmierci mojego psa i do pogryzienia mnie dotkliwie, aż do krwi. Na szczęście dla mnie, skończyło się to tylko ogromnymi siniakami, ale gdyby wtedy, zamiast mnie, szło dziecko lub osoba starsza? No właśnie...

Kolejna historia jest również na faktach i również poczułam to na własnej skórze. Ale wtedy miałam 4 latka,a agresorem okazał się pies domowy, kundelek, z którym się wychowywałam i który nigdy nie wykazywał agresji w stosunku do nikogo. Niestety nie obyło się bez szwów oraz uśpienia psa, choć był „przyjacielem rodziny”. Skoro zrobił to raz, było duże prawdopodobieństwo, że zrobi to kolejny raz. Nie można było na to pozwolić, wiedząc, że w drodze jest kolejne dziecko. Długo nie rozumiałam, dlaczego tak się stało, że mój ukochany pies zachował się agresywnie, dlaczego nikt mnie nie obronił i że dorośli podjęli taką, a nie inną decyzję w kwestii jego losu. Dziś, będąc świadomym właścicielem czworonoga, wiem co było nie tak w moim zachowaniu, czego wtedy nie powinnam robić, a co było obowiązkiem dorosłych. Nieświadome niczego dziecko, łatwo może sprowokować psa, nawet takiego „do rany przyłóż”. I tutaj właśnie potrzebna jest wiedza i odpowiedzialność „starszych i mądrzejszych”.

JAK SIĘ BRONIĆ PRZED ATAKIEM PSA?

Niełatwo jest zachować zimną krew w obliczu zagrożenia życia, ale to właśnie jest ten moment, gdy powinniśmy zapanować nad emocjami i starać się nie dopuścić do tragedii. Tak też zrobiłam. Przede wszystkim nie wolno uciekać, wykonywać gwałtownych ruchów, okazywać strachu, podnosić głosu, patrzeć prosto w oczy, ani odwracać się tyłem. Jedną z najpopularniejszych pozycji obronnych, o której wspomina się w większości poradników, jest tzw. „żółw”. Polega on na tym, że trzeba przybrać taką pozycję, aby pośladki dotykały pięt, a głowa była maksymalnie zbliżona do kolan. Ręce powinny być splecione z tyłu głowy, tak aby chronić palce, a łokcie powinny szczelnie zasłaniać nam twarz i przede wszystkim szyję. Jednak po sytuacji, która mnie spotkała - nie uważam, że byłaby to dobra pozycja. Rozjuszony pies nie wie kiedy przestać, a widok tak skulonej ofiary jeszcze bardziej może go zachęcić do gryzienia. Natomiast stojąc, mamy większe pole manewru do choćby powolnego oddalania się od agresora czy do odparcia ataku nogami.

W moim przypadku w grę wchodziła jeszcze obrona mojego psa. Ułożenie się we wspomnianej wcześniej pozycji, jeszcze bardziej by prowokowało do gryzienia gdzie popadnie, aby tylko dobrać się do potencjalnego celu. Ja stojąc, czułam, że w każdej chwili mogę przegrać tę nierówną walkę. Kucając czy leżąc, na pewno już z góry byłabym na pozycji przegranej, a najgorsze jest to, że mogłabym stracić psa, bo łatwiej byłoby go wyszarpać z moich objęć. Proszę się nie sugerować moim zdaniem, bo każda sytuacja jest inna i wymaga innych metod obrony własnej. Po prostu zachowajcie zimną krew i róbcie to, co instynkt samozachowawczy Wam w danej chwili podpowiada. Naprawdę warto się podszkolić w tym zakresie. Nie zaszkodzi również obejrzeć filmików instruktażowych. Jeżeli sytuacja na to pozwala i tuż przed atakiem masz jeszcze czas, aby z torebki czy z kieszeni szybko wyjąć gaz pieprzowy – użyj go. Nie zapominaj jednak, że Twoja obrona musi być współmierna do ataku agresora tzn. jeśli pies przestanie być agresywny, Ty również zaprzestań traktowania go gazem. Nie wahaj się przed taką formą obrony własnej, bo według Art. 25. § 1. Kodeksu Karnego, nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.


Foto: Archiwum KPP Otwock

PRZEPISY, POLICJA, PROFILAKTYKA

Podejmowanie zdecydowanych działań, mających na celu wyegzekwowanie przestrzegania obowiązujących przepisów prawnych, dotyczących m.in. ochrony zwierząt, jest jednym z zadań Policji. Funkcjonariusze mają wręcz obowiązek pouczania, ostrzegania, nakładania grzywien w postaci mandatu karnego albo kierowania wniosków o ukaranie do sądów. Warto więc pamiętać, że w sytuacji, gdy zostaniemy zaatakowani przez agresywnego psa, mamy prawo zgłosić ten fakt na Policję i uzyskać profesjonalną pomoc. Z dniem 10 kwietnia br. weszło w życie rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 18 marca 2021 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń. Wynika z niego, że niektóre kary zostały zaostrzone, a wśród nich znalazły się również zmienione wysokości grzywien, które mogą ponieść nieodpowiedzialni właściciele czworonogów. Nowe przepisy stanowią o tym, że za niezachowanie środków ostrożności opiekun może dostać mandat w wysokości od 50 do 250 zł lub nawet 500 zł, jeśli zostanie zagrożone życie lub zdrowie drugiego człowieka. Zatem jeśli pies nie zareagował na przywołanie, choć powinien, a co za tym idzie zaatakował nas, można powiedzieć, że właściciel nie spełnił warunku, jakim jest panowanie nad psem w takim stopniu, że zostanie zagwarantowane bezpieczeństwo publiczne.

W artykułach „dla psiarzy” czytam o różnych aspektach, w tym, że psy niektórych ras, dobrze prowadzone przez właściciela, nie muszą chodzić na smyczy czy w kagańcu. Proszę Państwa, mnie zaatakował i pogryzł pies rasy border collie, z natury przyjacielski i łagodny, o wesołym usposobieniu, który nie jest agresywny w stosunku do ludzi, pies pasterski. Oczywiście jestem świadoma, że ze względu na specyfikę pracy, którą czasem wykonują, mogą zdarzyć się osobniki mniej ufne, ale są to jednostki i raczej nie jest to wada ich charakteru. Tylko nieprawidłowo zsocjalizowany lub sfrustrowany border collie (i nie tylko) potrafi wykazać się agresją. W moim przypadku ewidentnie zawinił człowiek, jak zresztą w większości przypadków. Dlatego będąc świadomym posiadaczem psa, stwierdzenie „mój pies nie jest agresywny” kompletnie do mnie nie przemawia. Tak samo, jak spuszczanie go ze smyczy w miejscach publicznych, w których zestresowany czy umyślnie sprowokowany, różnie może zareagować.

Kolejną sprawą jest luźno trzymana smycz podczas mijania się na trasie z innymi. Nie każdy pupil toleruje, gdy doskakują do niego inne pieski. Taka sytuacja może również zakończyć się skoczeniem sobie do gardeł, na czym może też ucierpieć właściciel. Nawet jeśli jesteście pewni swojego psa, weźcie pod uwagę, że ten idący z naprzeciwka może potrzebować więcej przestrzeni wokół siebie. Dlatego warto zainwestować w żółtą wstążeczkę, która doczepiona do obroży czy psich szelek, będzie informować o tym, że zwierzak potrzebuje dodatkowego spokoju. Nie bójcie się zwrócić uwagi innym spacerowiczom, gdy widzicie, jak łatwo przychodzi im poluzowanie smyczy albo pozwolenie dzieciom na beztroskie podbieganie do Waszego psa w celu pogłaskania. Może w ich oczach wyjdziecie na gbura, ale przynajmniej będziecie mieć świadomość, że zapobiegliście ewentualnej tragedii, a także uchroniliście swojego czworonoga przed niepożądanym dyskomfortem.

Często ataki zdarzają się znienacka, a ludzie są zbyt ufni wobec czworonogów, aby zauważyć, że coś może być nie tak. Niestety wielokrotnie nie mamy czasu na żadną obserwację psa, aby móc ewentualnie zapobiec dalszemu rozwojowi agresji wobec nas czy naszego pupila, jeśli jednak do ataku jeszcze nie doszło, zaobserwuj, jak zachowuje się zwierzak. Napięte mięśnie i zastygnięcie w bezruchu, to oznaka, że pies jest gotowy do obrony własnej, jak i do ataku. Innymi sygnałami, które powinny być alarmujące to: skupiony na Tobie wzrok, uszy nastawione do tyłu, wargi podniesione i odsłaniające kły, zmarszczony nos, sztywne łapy, włos zjeżony na grzbiecie i ogonie, warczenie, szczekanie. Krótko mówiąc, jeśli widzisz psa w pozycji bojowej, to już wiadomo, że coś jest na rzeczy. Spróbuj uspokoić psa gestami, ale przypominam, że nie mogą to być gwałtowne ruchy, przez które czworonóg poczuje zagrożenie. Nie patrz mu prosto w oczy i nie stój do niego „twarzą w twarz”. Jeśli chcesz się wycofać, rób to powoli, nie okazując strachu. Staraj się być jak najbardziej obojętny na zaistniałą sytuację, bo wtedy jest spora szansa, że pies straci zainteresowanie Tobą i atakiem Policjanci ze swojej strony robią wszystko w celu edukacji najmłodszych, w zakresie postępowania z psami. Prelekcje z udziałem policyjnych psiaków zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem, również dorosłych. W 2015 roku Komisariat Rzeczny Policji w Warszawie przy współpracy ze Starostwem Powiatowym w Legionowie, wydał publikację z cyklu „Bezpiecznie nad wodą z Kapitanem Wyderką”, ale tym razem dotyczyła ona głównie tematyki psów pracujących nad wodą oraz zasad bezpieczeństwa w kontakcie z czworonogami. Kolorowa i przejrzysta książeczka jest idealną formą edukacji, już od najmłodszych lat. Nadal jest dostępna na stronie internetowej Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie, także serdecznie polecam jej lekturę.


Foto: Archiwum KPP Legionowo

PODSUMOWANIE

Pamiętajmy, KAŻDY pies może ugryźć, nawet taki, na którym się nigdy nie zawiedliśmy. Dlatego musimy nauczyć się zapobiegać incydentom, które w każdej chwili mogą wywołać agresję u zwierzaka. Miejmy na uwadze, że nie ma jednego, złotego środka, aby obronić się przed psem, ani nie możemy przewidzieć, który pies konkretnie nas zaatakuje. Prawda jest taka, że znam pit bulle i amstaffy, które wychowują się z dziećmi i całe życie nawet muchy nie skrzywdziły i znam yorki oraz psy rasy chichuaha, które rzucają się do łydek każdej napotkanej osobie.

Rozwiązanie jest tylko jedno – bądź odpowiedzialnym właścicielem psa.