Poradniki

Poznać i Zrozumieć, szkolenie z przedstawicielami społeczności żydowskiej

14.10.2024 • Karina Pohoska

Dzięki zaproszeniu skierowanemu do Komendy Stołecznej Policji przez Żydowskie Stowarzyszenie Czulent, grupa specjalnie wyznaczonych osób miała okazję wziąć udział w szkoleniu pn. „Prawa człowieka, mowa nienawiści, przestępstwa motywowane uprzedzeniami oraz współpraca z organizacjami mniejszościowymi”. Współpraca szkoleniowa naszych instytucji stanowi istotny element podnoszenia kwalifikacji funkcjonariuszy Policji, przydatnych zwłaszcza w sytuacjach, które wymagają wykazania się konkretną wiedzą i postawą.


Zdjęcia do artykułu wykonała Karina Pohoska

Szkolenie było szczególnie ukierunkowane na funkcjonariuszy pionu dochodzeniowo-śledczego prowadzących postępowania przygotowawcze dotyczące przestępstw z nienawiści, a także uczestniczących, bądź przewidzianych do udziału w zabezpieczeniach procesowych, w których trakcie może dojść do zachowań rasistowsko-ksenofobicznych.

Zjawisko mowy nienawiści oraz przestępstw na tym tle wciąż istnieje i w dalszym ciągu wyrządza ogromne szkody. Dlatego właśnie pogłębianie wiedzy z zakresu tej tematyki zawsze będzie potrzebne. Ważnym punktem szkolenia było to, jak mamy postępować i na co zwracać uwagę – wykonując swoje czynności służbowe. Rozmowa z przedstawicielami społeczności mniejszościowej, jaką jest społeczność żydowska, okazała się bardzo pomocnym doświadczeniem.

CZULENT

Żydowskie Stowarzyszenie Czulent jest niezależną organizacją non-profit o statusie pozarządowej organizacji mniejszości narodowych, skupiającą ekspertki i ekspertów należących do żydowskiej społeczności w Polsce. Jest również organizacją rzeczniczą, co oznacza, że ich rolą jest wpływanie na decyzje i na percepcję osób, które podejmują te decyzje, a także przedstawianie mniejszościowej perspektywy na różnych spotkaniach, w tym międzynarodowych. Od czterech lat prowadzą wewnętrzny i zarazem publiczny program dotyczący rejestrowania wszystkich incydentów o charakterze antysemickim, które spotykają osoby z mniejszości albo z nimi związanych czy kojarzonych, na terenie całej Polski. Z badań organizacji wynika, że ponad 90% z nich w ogóle nie trafia na Policję i to z bardzo różnych pobudek. Jedną z nich jest zaufanie, o którym można powiedzieć, że go nie ma. Do tego dochodzą również złe doświadczenia, na przykład związane z tym, że po trafieniu na komendę w celu złożenia zawiadomienia, osoba poszkodowana zostaje skutecznie do tego zniechęcona, bądź też, gdy postępowania toczą się przez kilka lat i nic z tego nie wynika.

ZAGADNIENIA ZE SZKOLENIA

Istnieje wiele form dyskryminacji, które na co dzień generują różne incydenty. Są to zdarzenia, które czasem mają charakter kryminalny, czyli na przykład ktoś komuś napisze na drzwiach obraźliwe słowa, używając przy tym wyrazu „Żydzie”. To, co jest niezwykle ważne przy tych wszystkich incydentach, zwłaszcza kryminalnych, które dotykają osoby ze społeczności mniejszościowych, to fakt, że one nigdy nie są skierowane tylko do jednej osoby, ale również do otoczenia. W momencie, gdy kogoś dotyka jakaś niesprawiedliwość, która nie zawsze ma charakter kryminalny, jest odbierana jako komunikat dla całej społeczności, mając wpływ na życie tych ludzi. Część z tych incydentów, które dotykają osoby z mniejszości, mają charakter mowy nienawiści, która, choć nie musi, bywa sprawą kryminalną. W dużej mierze zależy to właśnie od tego, co kto mówi, śpiewa, prezentuje itd. Czasem jest to również przestępstwo motywowane uprzedzeniami i w takim powszechnym dyskursie publicznym utarło się, że o mowie nienawiści mówimy w sytuacjach, kiedy ktoś kogoś obraża, ale nie zawsze tak jest. Nawet dobrze znany nam hejt nie musi być mową nienawiści. Jest cała, wielka piramida, która pokazuje, jak pewne rzeczy eskalują. Zaczyna się od tego, że w przestrzeni publicznej pojawia się wspomniana mowa nienawiści, potem jest unikanie i izolowanie, są elementy dyskryminacyjne, czyli np. nie zatrudnimy kogoś, bo jest konkretnej narodowości, bo ma konkretny kolor skóry albo nie sprzedamy mu czegoś w sklepie, bo nosi jakieś znaki religijne itp. W końcu dochodzi do aktów przemocy fizycznej, a potem do eksterminacji. Cały obszar prawa dotyczący mowy nienawiści i przestępstw z nienawiści jest pokłosiem II Wojny Światowej i aby drugi raz nie przechodzić tego samego, warto zwracać uwagę na mechanizmy, które wielokrotnie się powtarzają. Przeciwdziałanie przestępstwom z nienawiści i ściganie sprawców jest jednym z podstawowych praw człowieka, bo wszyscy ludzie są sobie równi i wszyscy są wolni.

Prawda jest taka, że formalnie w polskim prawie nie ma nigdzie w kodeksie definicji mowy nienawiści i jej nie będzie. Natomiast jest rekomendacja, która mówi o tym, czym ta mowa nienawiści jest. Wynika z tego, że jest to wszelka forma wypowiedzi, czyli nie tylko słowo pisane, ale również piosenki, grafiki lub cokolwiek innego, co przyjdzie nam do głowy. Te wszystkie zabiegi mają na celu podżeganie, promowanie, rozpowszechnianie i usprawiedliwianie przemocy, nienawiści lub dyskryminacji z powodu rzeczywistych, lub przypisanych cech osobistych. Czyli tak naprawdę nie ma znaczenia czy ktoś, kto doświadcza mowy nienawiści lub przestępstwa motywowanego uprzedzeniami jest konkretnej narodowości, ale niezwykle ważne jest to, co myśli o tym kimś sam sprawca czynu. Kluczowa zatem jest motywacja sprawcy, a nie to, żebyśmy musieli na przykład odpowiadać na komisariacie na pytanie, czy ktoś na pewno jest Żydem albo, czy ktoś na pewno jest osobą homoseksualną. Niestety są to pytania, które w dalszym ciągu się pojawiają, a patrząc z punktu doktryny prawnej, nie ma potrzeby ich zadawania. Jedyne co wprowadzają, to niepokój strony przesłuchiwanej. Jest to zwykłe wymuszanie na kimś, że musi się tłumaczyć albo musi się określać. Zdarzają się sytuacje, że na przykład jakaś osoba została pobita i przy okazji zwyzywana od Żydów czy homoseksualistów, informuje o tym, jaki był motyw sprawcy i nagle dostaje pytanie, czy na pewno nim jest. Bardzo często bywa tak, że ktoś słysząc takie coś – po prostu nie odpowie, bo z różnych przyczyn nie chce o tym mówić i nie życzy sobie, żeby to znalazło się w aktach sprawy. Zdarza się, że takie przestępstwa są wówczas umarzane albo ktoś jest zniechęcony, aby formalnie złożyć zawiadomienie. Takim sytuacjom zawsze są przypisane rzeczywiste cechy, które mają charakter niezbywalny, czyli takie, których nie jesteśmy się w stanie pozbyć, a mowa tu o rasie, kolorze skóry, języku, religii, narodowości, pochodzeniu narodowemu i etnicznemu, niepełnosprawności, wieku, płci, tożsamości płciowej i orientacji seksualnej. Często zadaje się pytania, dlaczego ta kategoria cech jest taka zamknięta i nie ma tam na przykład statusu ekonomicznego albo innych rzeczy. Odpowiedzią na to jest fakt, że obracamy się na takim, a nie innym gruncie prawnym.

Co jest niezwykle ważne, ta definicja, z którą spotykamy się na co dzień, jest oficjalną definicją w dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale też w podręcznikach policyjnych. Jeśli więc zajdzie potrzeba użycia jej, to śmiało można się tym właśnie posiłkować i pamiętać, aby zawsze podać źródło, bo jest to formalnie państwowa definicja. Oprócz tego istnieje też inna opcja, która mówi o tym, że są to wszystkie możliwe czyny popełniane na tle rasistowskim i ksenofobicznym, które podlegają sankcjom karnym jako przestępstwo kryminalne.

Z badań stowarzyszenia wynika, że ponad 90% treści o charakterze nienawistnym w internecie skierowanych do osób ze społeczności żydowskiej nie jest w formie pojedynczej np. „Kowalski, Ty Żydzie”, tylko do całej grupy. Mamy tu sytuację, w której możemy mówić o tym, że to jest nienawiść do ogółu osób. Każda społeczność mniejszościowa ma trochę inną specyfikę tych przestępstw. W stosunku do osób ze społeczności żydowskiej zazwyczaj są to treści w formie mnogiej, natomiast jeśli chodzi o inne społeczności, dużo częściej są to treści w formie pojedynczej.

Istotne jest, że mowa nienawiści może mieć charakter karalny, ale musimy pamiętać o tym, że to nie jest każdorazowe obrażanie jakiegoś człowieka, ale kwestia ekspresji, tego, co sprawca chce powiedzieć i to nie zawsze wynika wprost, a czasami wynika na przykład z jego aktywności w mediach społecznościowych. Zwracajmy na to szczególną uwagę.

Przestępstwa z nienawiści to sytuacja, w której każde przestępstwo, ale też każde wykroczenie jest z pobudek nienawistnych. Wprost mówi o tym definicja, która też pojawia się w oficjalnych materiałach policyjnych oraz MSWiA. Będzie również można ją znaleźć w nowych wytycznych prokuratora generalnego, które pośrednio obowiązują policjantów w postępowaniach przygotowawczych.

Bardzo ważną sprawą jest, aby osoby trafiające na komendę czy komisariat miały poczucie, że niezależnie od tego, kim są, czuły się zrozumiane i bezpieczne. Nie powinno się ich zostawiać w poczuciu, że to, co ich dotknęło, nie jest ważne albo, że w żaden sposób nie można temu sprostać. Muszą wiedzieć, że zostaną potraktowane poważnie i nie będą pozostawione same sobie z bólem i niekomfortową sytuacją. Warto czasem pomyśleć, co by było, gdybyśmy to my byli po tej drugiej stronie stolika podczas składania zeznań.

Jeśli mamy pokrzywdzonego i przestępstwo z nienawiści, musimy pamiętać, że nie ma ono charakteru zwykłego przestępstwa, tak jak w momencie, gdy ktoś komuś kradnie rower albo rysuje na drzwiach z powodu zwykłego sąsiedzkiego zatargu. Mamy tu do czynienia z przestępstwami o charakterze na poziomie emocjonalnym dla osób, które doświadczają tych sytuacji. W takich przypadkach wysyłany jest komunikat nie tylko do poszkodowanej osoby, ale do całej społeczności i tak naprawdę jest to trochę, jak wytykanie palcem, że tu mieszkają Żydzi, tu mieszkają Ukraińcy itd. O przestępstwach z nienawiści trzeba też myśleć w takim kontekście, że czasem dochodzi do dyskryminacji krzyżowej i mamy pokrzywdzonych, którym dostaje się za wszystkich i za wszystko. Te przestępstwa w dużej części nie mają nic wspólnego z tym, kto, jaką miał korelację ze sprawcą. W momencie, gdy dochodzi do sytuacji, w której danym mniejszościom za coś się dostaje, automatycznie powoduje to, że ludzie ci zamykają się na świat zewnętrzny i przez to wiele poszkodowanych osób nie przyjdzie do Policji szukać zrozumienia i pomocy. Będą rozmawiać o tym tylko w obrębie własnej społeczności, ale nie będzie w nich żadnego impulsu ani sił, żeby zrobić coś z tym dalej. Mechanizm ten jest podobny jak w przypadku długotrwałego wystawienia na różnego rodzaju przemoc. Nie zawsze jest adekwatna reakcja na to, co tych ludzi spotyka i można to nawet trochę porównać do przemocy domowej, gdzie też trzeba się naprawdę zebrać w sobie, aby wyjść z takim komunikatem na zewnątrz, przyznając się, że coś złego kogoś spotyka. Dla poszkodowanych nie jest to prosta sprawa i niezwykle trudno jest o tym mówić. Łatwo jest jednak o tym mówić, gdy jest się z grupy większościowej albo gdy nigdy się nie miało do czynienia z przestępstwem tego typu. Osobom, które doświadczają przestępstw z nienawiści, bardzo często pogarsza się stan zdrowia. Z badań wykonanych na terenie Unii Europejskiej wynika, że jest bardzo duży odsetek stresu pourazowego (PTSD z ang. post-traumatic stress disorder), który jest często odwlekany w czasie i może się objawić nawet po kilku miesiącach. Każdy kolejny incydent na nowo uruchamia jego objawy. Praca z osobą z innej kultury może być trudna i kłopotliwa, dlatego przy wykonywanych czynnościach wobec pokrzywdzonych, warto pamiętać o czymś takim jak wskaźniki uprzedzeń, które są rekomendowane przez OBWE i również są do znalezienia w policyjnych materiałach szkoleniowych. Na tych kilka pytań, naprawdę warto sobie odpowiedzieć:

•Jaka jest motywacja sprawcy?
•Jak był postrzegany pokrzywdzony?
•Jak postrzegają to świadkowie?
•Czy jest różnica między sprawcą a pokrzywdzonym ze względu na konkretne cechy osobiste?
•Jaka jest lokalizacja?
•Jaki był czas?
•Jaki był język, słowa, gesty i symbole?
•Czy jest to element zorganizowanej nienawiści?
•Jaka jest historia wcześniejszych przestępstw?
•Czy w okolicy były też inne ataki na mienie?
•Jaka jest charakterystyka sprawcy?
•Jaki jest stopień brutalności całego zdarzenia?

Zwracajmy na wszystko uwagę i postawmy się na miejscu pokrzywdzonego. Trochę więcej cierpliwości i empatii może się okazać zbawienne, nie tylko dla postępu sprawy, ale i dla osoby po tej drugiej stronie. Musimy pamiętać, że często przychodzą do nas ludzie w ogromnym roztrzęsieniu emocjonalnym. Warto wtedy zasugerować, aby złożyli zawiadomienie na piśmie, które umożliwi przemyślenie i poukładanie sobie wszystkiego na spokojnie.

Można też zaproponować inny termin składania zeznań i przyjście wówczas z pełnomocnikiem lub osobą towarzyszącą. To jest bardzo przydatne w sytuacjach, gdy ktoś niekomfortowo czuje się w kwestiach władania językiem polskim. Pamiętajmy, że nie każdy Żyd mieszkający w Polsce – tutaj się urodził.

Nie zapominajmy, że my nie możemy kwestionować czyjejś wersji wydarzeń. Nie mówmy z pełnym przekonaniem, że np. ktoś nie został pobity, a została jedynie naruszona jego nietykalność osobista. Jest to komentarz, który możemy zostawić dla siebie, unikniemy w ten sposób umniejszaniu danej sytuacji. Nasz rozmówca nie ma obowiązku dostrzegania różnicy między pobiciem a naruszeniem nietykalności osobistej, dlatego dajmy mu się swobodnie wypowiedzieć. Większość poszkodowanych chce jedynie, żeby ich sprawa, tylko i wyłącznie, została uznana za przestępstwo z nienawiści. Zazwyczaj nie oczekują srogich wyroków, ale raczej tego, aby było wskazanie lub wszczęcie i żeby ktoś w końcu po prostu uznał to, co ich spotkało za rzeczywistą krzywdę. Ważne jest, aby powiedzieć pokrzywdzonej osobie, że rozumiemy ją i że to, co czego doświadczyła, było naprawdę złe i musi być dla niej trudne. Nawet jeśli wiemy od początku, że z danej sprawy nic nie będzie, to nie odbierajmy temu poszkodowanemu nadziei, że sprawiedliwość dosięgnie, kogo trzeba. Pamiętajmy, że sam fakt pojawienia się poszkodowanego w celu złożenia zeznań, jest już naprawdę dużym wyczynem z jego strony i bardzo wiele go to kosztowało, aby do nas przyjść. Oczywiście jest grupa pokrzywdzonych, zwłaszcza organizacji, które zawiadamiają w sprawach, w których cała społeczność jest pokrzywdzona. Osoby te są dość „elastyczne” w takim kontekście, że bardzo często zdają sobie sprawę, że pewnych rzeczy nie da się wywalczyć albo, że to będzie bardzo trudne. Często też rozumieją, jakie są warunki pracy Policji, że na przykład policjanci są między poszkodowanym a prokuratorem i jeśli prokurator czegoś nie zleci, to wiele rzeczy się nie wydarzy. Trzeba przypominać poszkodowanym, że warto składać wnioski dowodowe, bo to napędza postęp każdej sprawy.

SYMBOLE I ZNAKI ZAKAZANE

Jeżeli chodzi o kodowanie treści przez grupy skrajne, to musi to być robione w taki sposób, aby były atrakcyjne dla potencjalnego odbiorcy. Nie zawsze idea jest taka, aby było łatwo zidentyfikować treść, ale o to, żeby stała się np. viralem w internecie. Bardzo często wykorzystuje się znaki i powszechne określenia, które są stosowane na co dzień, czasem nawet nieświadomie.

W Polsce nie ma katalogu znaków zakazanych, jednak kwestie związane z III Rzeszą bądź ze skrajnymi zidentyfikowanymi organizacjami terrorystycznymi, jak np. używanie flagi lub innych symboli, może być zabronione przez prawo. Podobny mechanizm zakazywania pewnych znaków mają np. Holendrzy. Fakt, że takie symbole są wykorzystywane i wyciągane z naszego codziennego życia społecznego, a grupy skrajne wykorzystują je do własnych celów, powoduje, że trudno je zidentyfikować. Trudno również jednoznacznie określić, czy jeśli ktoś używa takiego, a nie innego znaku, to czy faktycznie należy do jednej z grup skrajnych i otwarcie prezentuje wiadome nam komunikaty.

 

Znaki, symbole i treści są stosowane z kilku powodów. Jednym z nich jest oznaczanie terenu, czyli wskazywanie, że ten konkretny obszar „należy” do kogoś lub że osoby z przeciwnych grup nie są tu mile widziane. Kolejnym elementem jest promowanie swoich poglądów oraz identyfikowanie danych grup. Badania tworzone przez psychologów, którzy zajmują się mową nienawiści w internecie, świadczą o tym, że one w ogóle nie idą w taką stronę, że mowa nienawiści ma kogoś krzywdzić. Jak się okazuje, większość sprawców nie ma na celu krzywdzenia kogokolwiek swoimi treściami, które dla wielu osób mogą właśnie mieć charakter mowy nienawiści. Oni tak naprawdę skupiają się na tworzeniu przynależności do grupy, z którą chcą się identyfikować. Krzywdzenie jest czymś, co wydarza się „przy okazji”, jest efektem ubocznym, ale nie jest to ich prawdziwą intencją. Najważniejszą dla nich potrzebą jest to, aby ten komunikat dotarł, do kogo ma dotrzeć i żeby myślano o nim, że jest „swój człowiek”.

Podczas gdy niektóre osoby są nieświadome antysemickiego znaczenia takich symboli i przypisują im odmienne znaczenie, inne osoby mogą posługiwać się nimi świadomie, tj. jak kodem pozwalającym na rozpoznanie jednostek, grup lub instytucji popierających antysemickie lub ekstremistyczne ideologie, takie jak kultury młodzieżowe kojarzone z neonazizmem. Antysemickie symbole można znaleźć na rysunkach, karykaturach, w liczbach, literach, piosenkach, zwrotach czy też symbolach religijnych i mitycznych, które mają więcej niż jedno znaczenie. Nie wszystkie z nich dają się tak łatwo rozpoznać, jak swastyka i flaga narodowych socjalistów. Dla przekazu antysemickich treści można też wykorzystywać kolory. I tak np. w Niemczech czarny, czerwony i biały - kolory flagi niemieckiego imperium (1871-1918) – są wykorzystywane dla wskazania prawicowo-ekstremistycznych korzeni. Grupy, które zaczęły pasjonować się elementami ideologii rasistowskich, twierdząc, że jedna rasa jest lepsza od innych, połączyły pewne mity odnośnie grup społecznych nordyckich i zaczęły odwoływać się do niektórych legend, znaków, które są stosowane w kulturze nordyckiej. Chodzi tu oczywiście o runy, aczkolwiek nie wszystkie nazistowskie symbole faktycznie nimi są, gdyż naziści dostosowywali te znaki pod siebie i własne potrzeby. Warto zawsze pytać, w jakim kontekście ktoś je zastosował, gdyż mogą one nam wskazywać na to, że ktoś może, ale nie musi mieć coś wspólnego ze skrajnymi ugrupowaniami.

BEZPIECZEŃSTWO W MIEJSCU KULTU

Dlaczego wyzwaniem jest zajmowanie się bezpieczeństwem miejsc kultu i dlaczego w ogóle w takich miejscach może być niebezpiecznie? Dlatego, że są to przestrzenie otwarte, do których każdy może wejść, podatne na wszelkie zagrożenia i przede wszystkim dlatego, że dzieje się tam bardzo dużo. Nam się zawsze wydaje, że są to tylko miejsca, gdzie ludzie przychodzą się modlić, ale tak nie jest. Miejsca kultu to są takie miejsca, gdzie ludzie przychodzą się uczyć, coś zjeść, gdyż są tam również jadłodajnie, odbywają się tam różnego rodzaju zajęcia, spotkania, wystawy. Ludzie przychodzą tam po pomoc i są to naprawdę różnego rodzaju ludzie. Przyjeżdżają tam samochody, w tym dostawcze, przywożąc wszelakie towary. Czasami trudno jest się połapać, kto jest kim. Czy ta konkretne osoba przychodzi, bo jest rzeczywiście związana z tym miejscem, czy może po to, aby komuś zaszkodzić lub w jakiś sposób skrzywdzić. I to jest takie największe wyzwanie, jeżeli chodzi o miejsce kultu. Jeśli nie znamy tego miejsca dobrze, nie wiemy, jak ono funkcjonuje, nie wiemy co się tam dzieje, to również nie będziemy wiedzieć, czy osoby, które się tam pojawiają, są bezpieczne dla otoczenia czy nie.

Wsparcie ze strony Policji w takich miejscach jest bardzo ważne, ale bywa również problematyczne, gdyż osoby desygnowane do pełnienia tam służby, bardzo często się zmieniają. Czasem trafiają się policjanci, którzy nigdy wcześniej tam nie byli, a czasami tacy, którzy są prawie stałymi bywalcami. Gdy pierwszy raz jakiś funkcjonariusz tam trafia, to stoi, obserwuje i nie wie, co się dzieje. Przed Policją pojawia się wówczas duże wyzwanie, bo przekonują się, jak ważna jest ścisła współpraca z członkami społeczności żydowskiej. Komunikując się między sobą, możemy wzajemnie się informować o osobach stwarzających jakieś zagrożenie. Dwustronny przepływ informacji jest kluczowy.

W Warszawie mamy kilka organizacji żydowskich i mamy społeczność żydowską zorganizowaną wokół Gminy Wyznaniowej Żydowskiej Warszawskiej, która ma dwie synagogi, ortodoksyjną i reformowaną. Podział ten wynika z faktu, że Żydzi dzielą się na takich, którzy ściśle przestrzegają wszelkich zasad i praw oraz na takich, którzy również przestrzegają wszelkich zasad i praw, ale w bardziej nowoczesny, elastyczny, luźniejszy sposób. Tych drugich trudno rozpoznać, gdyż na co dzień ubierają się normalnie i bez problemu wtapiają się w otoczenie.

Pamiętajmy, że Żydzi ortodoksyjni naprawdę bardzo ściśle przestrzegają prawa żydowskiego. Jeśli kiedykolwiek dostaniemy wezwanie do synagogi, na interwencję, to Żyd ortodoksyjny przywita się z mężczyzną, ale kobiecie ręki już nie poda. Jeżeli wyniknie sytuacja, że trzeba będzie kobietę przeszukać, to musi to zrobić tylko i wyłącznie kobieta. Podział na płeć jest tutaj bardzo istotny. Natomiast w przypadku Żydów reformowanych nie jest to jakoś odgórnie narzucone, ponieważ jedną z głównych różnic między nimi a ortodoksyjnymi jest to, że tego podziału nie ma. Jednak na pewno będzie pozytywnie odebrane, jeśli zapytamy, jak mamy wobec nich w tej kwestii postępować.

Czasem trzeba kogoś zaprosić na komendę w celu przesłuchania, trzeba wtedy również pamiętać o tym, że Żyd ortodoksyjny nie może być sam na sam w zamkniętym pokoju z obcą kobietą. Musi być wtedy obecna osoba trzecia, najlepiej mężczyzna lub trzeba pozostawić otwarte drzwi, aby nie było żadnych wątpliwości, że nie miały miejsca żadne niestosowne kontakty z osobą drugiej płci.

Z istotnych spraw warto również pamiętać, jak ważnym dla społeczności żydowskiej jest koniec tygodnia. W piątek po zachodzie słońca zaczyna się Szabat i trwa do zachodu słońca w sobotę. Jest to taki czas, kiedy Żydzi ortodoksyjni nie będą nosić przy sobie dokumentów, nie będą też obsługiwać żadnych urządzeń, a zatem nie będą mieć przy sobie telefonu. Nie będą wykonywać czynności takich, jak podpisywanie czegokolwiek, pobieranie odcisków palców, przechodzenie przez bramki itp., bo to wszystko jest po prostu niezgodne z prawem żydowskim. Tutaj pojawia się problem, jak w takiej sytuacji zidentyfikować osobę, która nie może i nie chce poddać się czynnościom. Jest na to pewien pomysł. Jeśli zdarzy nam się, że trafimy na ortodoksyjnego Żyda, który nie będzie mógł z wiadomych przyczyn współpracować z nami, ale przedstawi nam się i powie, że przyjechał na Szabat, zawsze można skontaktować się z panią Natalią Zimnowodzką. Wszyscy goście, którzy nie są stąd, a przyjechali do Warszawy na uroczystości żydowskie, są sprawdzani i rejestrowani. Gdy wpływa potwierdzenie, że faktycznie są Żydami i nie stwarzają żadnego zagrożenia, dopiero wtedy otrzymują zielone światło i mogą przyjechać. Zdarza się, że ktoś kategorycznie odmawia współpracy w zakresie sprawdzenia autentyczności jego tożsamości, wtedy oczywiście spotyka się z brakiem zezwolenia na przyjazd do Warszawy. Nawet jeśli wpłynie pozytywne potwierdzenie, jednak nie jest ono na czas, to goście muszą liczyć się z tym, że nie zostaną wpuszczeni. To nie jest procedura obowiązująca tylko w Warszawie, ale we wszystkich społecznościach na świecie. Po prostu nie ma przypadkowych przyjazdów i zaproszeń, bo zdarzyło się już zbyt wiele ataków terrorystycznych, aktów przemocy i innych sytuacji, że trzeba się przed tym odpowiednio zabezpieczać i chronić. Wszystkie gminy żydowskie prowadzą rejestry swoich członków, a poza tym ludzie też się znają wzajemnie.

Jeśli zostaniemy kiedyś wezwani do synagogi na interwencję, to wchodząc tam, zawsze gdzieś przy wejściu będzie pojemnik z kipami. Zakładając ją, mężczyźni okazują szacunek i zawsze zostanie to dobrze odebrane i docenione przez Żyda ortodoksyjnego. Oczywiście, jeśli policjanci mają własne nakrycia głowy w postaci czapek od munduru, to też wystarczy i nie trzeba ich zdejmować, aby zakładać kipę. Jeśli chodzi o kobiety, to nie można ubierać krótkich spódniczek, krótkich spodenek itp. W kwestii poruszania się po obiekcie, w celu dokonania policyjnych czynności, nie ma z tym jakiegoś większego problemu, ale jeśli chodzi o ołtarz i Torę, to mogą jej dotykać tylko Żydzi. Sprawę oględzin w tym przypadku należy uzgodnić z władzami synagogi, a i tak nie ma pewności, że się na to zgodzą, gdyż Tora, to dla nich rzecz święta.

CMENTARZE ŻYDOWSKIE

Jest wiele przestępstw związanych z wandalizmem na cmentarzach żydowskich. Co w ogóle zrobić i jak zachować się na takim cmentarzu? Jest to bardzo ciekawe zagadnienie, które wiąże się z religijnością. Zacznijmy od tego, że jest całe mnóstwo cmentarzy żydowskich, nie tylko te dobrze nam znane dwa warszawskie. One wszystkie mogą wyglądać jak bardzo zaniedbane i zapomniane miejsca. Prawda jest taka, że przeciwnie do tradycji chrześcijańskiej, Żydzi nie chodzą na cmentarze i nie dbają o nie. Relacja ze zmarłymi w judaizmie jest taka, że cmentarze odwiedza się bardzo rzadko i żyją one własnym życiem. Chodzi tam tylko bardzo bliska rodzina, czyli np. żona do męża, mąż do żony, rodzice do dzieci, dzieci do rodziców i to wszystko. Gdy trafimy na taki cmentarz, to wyrazem szacunku w przypadku mężczyzn, jest założyć na głowę kipę. Jeśli chodzi o poruszanie się, to tylko i wyłącznie po wydeptanych ścieżkach, ponieważ wszędzie mogą być jakieś ludzkie szczątki. Jest to kwestia ingerencji Matki Natury, która poprzez korzenie i rozwój bujnej roślinności, może je wysuwać z ziemi na powierzchnię. Można też zauważyć, że na większości cmentarzy żydowskich nie ma typowych pomników, a są pionowo ustawione, prostokątne płyty kamienne lub drewniane tzw. macewy. Jeżeli widzimy, że są one przewrócone i zarośnięte, trzeba o tym pamiętać, aby ich samemu nie podnosić, gdyż możemy się natknąć na, wspomniane już wcześniej, ludzkie szczątki. Najlepsze co możemy w takim przypadku zrobić, to zadzwonić do Komisji Rabinicznej i zgłosić dewastację cmentarza oraz zabezpieczyć dany obszar tak, jakby był on miejscem zbrodni. Dopiero gdy zjawi się człowiek ze społeczności żydowskiej, który jest specjalistą w danym zakresie, będzie wiedział, co dalej z tym fantem zrobić.

Na cmentarzach żydowskich z szacunku dla zmarłych nie można jeść i pić. Wierzy się, że osoby, które odeszły, wciąż tam egzystują, dlatego, gdy ktoś opuści ten świat, mówi się „Niech jego duch będzie włączony w węzeł życia”. Żydzi lubią się ze sobą wykłócać zarówno w kwestiach życia pozagrobowego, jak i w innych kwestiach, co po prostu leży w ich naturze. Uważają, że nie można robić na cmentarzu nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób zawstydzać tych, którzy już nie żyją i siłą rzeczy, nie mogą robić tego, co my, wciąż żyjący. To samo tyczy się załatwiania potrzeb fizjologicznych na mur lub pod murem. Wielu ludzi myśli, że mur to już koniec cmentarza. Nic bardziej mylnego, bo często są one postawione w miejscu, gdzie jeszcze kiedyś była jakaś część przeznaczona na pochówek. Prawda jest taka, że niezależenie od tego, czy jesteśmy Żydami, Polakami czy kimkolwiek innym, cmentarzom i przede wszystkich zmarłym tam pochowanym, należy się jakiś szacunek.

CODZIENNIE OBSERWOWANI

Obecnie największym czasem zagrożenia, gdy Żydzi mieszkający w Polsce wręcz spodziewają się, że coś może się wydarzyć, to 11 listopada, kiedy jest Marsz Niepodległości, wszystkie Szabaty, wszystkie święta w tym Rosz ha-Szana, Sukkot, Jom Kipur. Wyzwaniami są dla nich również święta muzułmańskie, zwłaszcza15 maja – Święto Nakby, kiedy Palestyńczycy wspominają wielką emigrację, wygnanie z ziem Izraela po ogłoszeniu państwa Izrael. Poza tym Ramadan, szczególnie dzień przed jego rozpoczęciem i dzień przed jego zakończeniem, to są takie dwa dni, kiedy oczy muszą być dosłownie dookoła głowy. Zwłaszcza teraz, gdy jest wojna w Izraelu, wszyscy funkcjonują w stanie podwyższonej gotowości. Ogólnie zawsze wszyscy są bardzo uważni, bo tak naprawdę niezależnie od dnia, raz w mniejszym, raz w większym stopniu, jest zainteresowanie żydowską synagogą, społecznością oraz organizacjami z nimi związanymi, w tym szkołą. Już na miesiąc przed wojną społeczność żydowska zauważyła wzrost obserwacji przez różne osoby. Takie przypadki są stale odnotowywane, a incydenty zgłaszane na Policję, z którą jest pod tym kątem dobra i ścisła współpraca. To nie jest tak, że zwykły, krzywy grymas twarzy u kogoś powoduje, że społeczność żydowska od razu jest pełna podejrzeń, chwyta za telefon i zgłasza incydent. Nauczeni doświadczeniem i nie tylko, znają definicję obserwowania, wiedzą doskonale, jak to wygląda w praktyce. Potrafią rozgraniczyć ludzką ciekawość od złowrogiego monitorowania ich codziennego życia.

Ludzie spoza społeczności mniejszościowych nie zdają sobie sprawy, jak to jest być jej członkiem. Nie wiedzą, jak to jest żyć z faktem, że trzeba codziennie mieć oczy szeroko otwarte, bo tak naprawdę nie wiadomo, co przyniesie nowy dzień i czy hejterzy nie postanowią tego dnia komuś uprzykrzyć. Oczywiście, hejt może „wylać się” dosłownie na każdego z nas, ale wiemy, jak jest. Antysemityzm to sposób postrzegania Żydów, który wielokrotnie objawia się po prostu jako zwykła nienawiść wobec nich, wobec całego państwa Izrael, za całe zło, które się wydarza dookoła. Wyrażany na różne sposoby np. w mowie czy piśmie, ma na celu przedstawienie ich stereotypowo i w negatywnym świetle.

Czy stwierdzenie „Ty Żydzie” powinno być formą obrażania kogoś? Nie, ale staje się to coraz bardziej powszechne, nawet w szkołach.

Ważne jest podejmowanie działań, które nie tylko uwrażliwią ludzi na sytuację społeczności mniejszościowych, ale przede wszystkim podniosą świadomość, że obok nas żyją też inni, którzy tak, jak my mają swoją historię i co najważniejsze, mają prawo żyć i czerpać garściami z tego życia, a nie obawiać się o nie codziennie.

„Nie łatwo jest być Żydem” – usłyszeliśmy na szkoleniu.

Joanna Grabarczyk-Anders – politolożka, pełnomocnik pokrzywdzonych w przestępstwach z nienawiści, specjalistka ds. mowy nienawiści i przestępstw motywowanych uprzedzeniami oraz bezpieczeństwa w sieci. Współtwórczyni kampanii HejtStop. Na zdjęciu trzecia z prawej.

Piotr Kwapisiewicz  prezes zarządu Stowarzyszenia Żydowskiego Czulent, działacz społeczny w obszarze rzecznictwa, partycypacji społecznej oraz przeciwdziałaniu antysemityzmowi, mowie nienawiści, przestępstwom z nienawiści, jak i innym formom dyskryminacji. Na zdjęciu pierwszy z lewej.

Natalia Zimnowodzka – researcherka, ekspertka ds. bezpieczeństwa i antysemityzmu, koordynatorka Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Projekcie ProSPeReS. Na zdjęciu druga z prawej.