Sylwetki

„Africą” po wolność

12.10.2010 • Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Do resortu mógł się dostać przed 20 laty, ale wybrał jazdę w transporcie międzynarodowym. Jako zawodowy kierowca przemierzył setki tysięcy kilometrów, pokonał wiele zakrętów, aby powrócić do punktu wyjścia. Trafił do Komendy Stołecznej Policji przed pięciu laty i chętnie dzieli się swoim doświadczeniem. Andrzej Przybysz posiada wszystkie kategorie prawa jazdy, lubi jazdę autobusem, ale najbardziej pokochał wojaże na motocyklu.

Wywodzi się z rodziny policyjnej. Zdawał na psychologię, ale los skierował go na inną drogę życia. Przez wiele lat jeździł tirem po całej Europie. Ile przemierzył kilometrów? Przestał liczyć po dystansie 1,5 miliona. Ma na koncie tylko jedną kolizję, ale nie ze swojej winy. Nie próbuje dyskutować z policjantami zatrzymującymi go do kontroli. Uważa, że uwagi funkcjonariuszy nigdy nie są bezpodstawne. Stara się jeździć tak, aby nie płacić, stąd nie ma na koncie wielu mandatów. Jazda jest dla niego jak oddychanie. – A jak długo wytrzymamy bez powietrza? – logicznie pyta Andrzej.

Przez kilka lat był również instruktorem jazdy. Właśnie tutaj mógł poznać wielu ludzi, przyglądać się ich reakcjom i zachowaniom. Nie jest w stanie wymienić ile osób nauczył jeździć samochodem. Do każdej z nich musiał jednak podjeść indywidualnie. Jednych trzeba było „przystopować”, bo ich pewność siebie mogła być fatalna w skutkach. Innych natomiast motywować, przełamać opór, niekiedy postawić przed faktem dokonanym.

- Przydało mi się tutaj zainteresowanie psychologią. Myślę, że miało to wpływ na końcowy efekt nauki. Bardzo polubiłem to zajęcie. Próbowałem wprowadzać nowe elementy szkolenia. Sprawdzać umiejętności kursantów w nieprzewidzianych sytuacjach. Chciałem mieć pewność, że zawsze sobie poradzą. Do dziś czuję się w pewien sposób za nich odpowiedzialny – mówi Andrzej. - Po rezygnacji właściciela szkoły nauki jazdy z prowadzenia działalności podjąłem pracę w Policji. A tu pojawiły się nowe wyzwania. Zostałem włączony do zespołu, który zajął się opracowywaniem systemu doskonalenia jazdy policjantów. Kilka pomysłów udało się wdrożyć, na inne potrzeba dużych nakładów finansowych.

Samochód jego marzeń to BMW 740. Najbardziej ceni sobie jednak motocykle. Jest dumnym posiadaczem Hondy Africa Twin, dzięki której może oddawać się największej pasji.

- Podróżowanie na dwóch kółkach daje wyjątkowe poczucie wolności i swobody. Uwielbiam powiew wiatru, poczucie ogromnej przestrzeni, możliwości, brak ograniczeń… Aktywnie jako jeden z pierwszych użytkowników działam na forum „AFRICA TWIN”, gdzie grupują się posiadacze tego motocykla, jak i inni motocykliści o podobnym stylu bycia. Forum jest kopalnią wiedzy o tych motocyklach. Wymieniamy się doświadczeniami, a przede wszystkim relacjami z podróży po całym świecie. Organizujemy zloty, nawiązujemy przyjaźnie.

Miłośnicy Hondy Africa Twin doceniają jej zalety. Przede wszystkim trwały silnik, bezawaryjność czy… piękną historię. To właśnie na Hondzie legendarny zawodnik Cyril Neveu w 1982 roku wygrał Dakar. Po roku powtórzył swój sukces na NXR 750, a dla repliki tego modelu XRV 650 rozpoczęła się dobra passa. Maszyna z takim rodowodem zdobyła serca wielu miłośników dalekich podróży. Również Andrzeja, przed którym planowana wyprawa na Daleki Wschód, a potem ekspresowa „ na kawę” do Szkocji.

Elżbieta Sandecka-Pultowicz