Sylwetki

Pomaga innym, 13 razy uratował ludzkie życie, czy coś więcej trzeba mówić?

29.07.2013 • Michał Całusiński

Od 15 lat pełni służbę w specjalistycznej jednostce jaką jest Komisariat Rzeczny w Warszawie. Mowa o młodszym aspirancie Zbigniewie Wiercińskim. To człowiek skromny, zadowolony z życia. Ma dwoje dzieci, z którymi spędza każdą wolną chwilę. Z żoną mają wspólne cele i marzenia. W pracy zawodowej realizuje się w 100%.

W pracy przez wszystkich lubiany. Skromny. Zapatrzony w swoje dzieci, rodzinę. Od 15 lat pracuje w Policji i tyle samo w komisariacie rzecznym. Jego ojciec również był funkcjonariuszem, jednak do wstąpienia do Policji, konkretnie do tej jednostki namówił go wuj. Na rozmowę wstępną zaprosił go ówczesny komendant. Spędził u niego 2 godziny. Gdy wychodził ze spotkania już wiedział, że będzie tam pracować.

- Rozmowę wstępną ówczesny komendant przeprowadzał z każdym kandydatem do pracy w komisariacie rzecznym. To on przez lata powtarzał ,,Życie ludzkie jest najważniejsze”. Gdy gratulował, zwykle mówił: ,,Widzisz, uratowałeś ludzkie życie”. Wybrałem komisariat, bo jesteśmy jednostką ratowniczą. Udzielamy pomocy, ratujemy życie, ostrzegamy przed niebezpieczeństwem. Kiedy zbliżamy się do osoby, która jest w wodzie, to wiemy, że nie możemy pozwolić sobie na pomyłki. Podczas akcji ratowniczej sternik tak musi podpłynąć łódką, aby drugi policjant jednym ruchem wciągnął osobę tonącą na pokład. Tak też stało się i ostatnim razem. Nasze czerwcowe wyłowienie kobiety zostało nagrane przez przypadkową osobę. Film został wyświetlony w jednej z polskich telewizji. Kolega, który mieszka na Grochowie, usłyszał od zagorzałego przeciwnika Policji, który obejrzał akcję ratowniczą, że może zmieni zdanie o Policji. I to, w naszej pracy jest fajne. Ratując ludzkie życie, zyskujemy jako Policja. Najtrudniejsze akcje ratownicze odbywają się zimą. Wisła jest wtedy zamarznięta. Poruszamy się po niej poduszkowcem lub innym przystosowanym do zimy sprzętem. Osobiście udało mi się przeprowadzić dwukrotnie akcję ratowniczą w warunkach zimowych. To jest podwójny wysiłek. Załoga musi być zgrana. Podczas takiej akcji musimy zachować wszelkie środki ostrożności. Mamy na sobie kamizelki ratunkowe. Zdarza się, że osoba tonąca nie chce z nami współpracować i wciąga nas do wody. W takich sytuacjach kamizelki asekuracyjne są zbawienne. W większości przypadków reanimujemy osoby na pokładzie łodzi. Kiedy jeden policjant wykonuje czynności ratownicze, sternik płynie do brzegu. W tym samym czasie nawiązuje kontakt z pogotowiem, ustala miejsce przejęcia uratowanej osoby. Są to szybkie, dynamiczne decyzje.

Dlaczego patrol po Wiśle, a nie po Zegrzu, czy innym akwenie wodnym?
Wisła zmienia swój nurt. To kwestia godzin, dni, aby zaczęła płynąć swoim nowym torem. Zmiana stanu wody, to kwestia pogody i innych czynników atmosferycznych. To jest piękne, że jak przychodzę do pracy, Wisła już jest inna, następuje inny tor żeglugi. I tak może być codziennie. Poza tym jednostki pływające po Wiśle znają nas i witają z daleka. Były komendant Zbigniew Falana powtarzał ,,Wisła, to królowa polskich wód”. Zgadzam się z nim całkowicie. Jednak turyści odwiedzający brzeg naszej rzeki, nie zdają sobie sprawy, jak może być niebezpieczna. Niektórym wydaje się, że po dwóch, trzech piwach przepłyną z jednej strony rzeki na drugą. Porywając się na taki wyczyn, nie znają Wisły i swoich możliwości.

podkom. Ewa Szymańska-Sitkiewicz