"To nie pasja, to sposób życia"
28.12.2013 • Dominik Mikołajczyk
Swoją przygodę ze sztukami walki zaczęła w wieku 15 lat. W Opolskim Klubie Sportów Walki poznała charyzmatycznych policjantów, którzy wpłynęli na jej dalsze losy. W 2010 roku zasiliła szeregi stołecznych policjantów. Trening zaczyna od samego rana, potem biegnie na służbę i odwrotnie. Swoją pasją podzieliła się z nami sierż. Ewelina Kubczak z Komisariatu Policji w Wesołej.
Policjant: sierżant Ewelina Kubczak
Staż w Policji: 3 lata
Jednostka: Komisariat Policji w Wesołej, KRP VII
POCZĄTKI
- Na treningi taekwon-do trafiłam przypadkowo. W trzeciej klasie gimnazjum, poszłam na pokaz sztuk walki z którego nie chciałam już wyjść. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie mojego życia bez treningów. Trenerami, którzy prezentowali swój kunszt, byli policjanci. Ich postawa, sposób bycia, przekazywania wiedzy oraz to, że uczyli nas nie tylko, jak walczyć ale i jak być dobrymi ludźmi, sprawiły, że zapragnęłam być taka jak oni. Chciałam trenować, pomagać społeczeństwu, wiedzieć, że to co robię, jest słuszne. Oczywiście postanowiłam skończyć studia, zdobyć wykształcenie i jednocześnie cały czas ćwiczyć. Pracowałam jako pilot wycieczek, jednak wszystko zmierzało do tego, że prędzej czy później trafię tam, gdzie jest moje miejsce, czyli do Policji. Obecnie pracuję w zespole patrolowo - interwencyjnym.
DZIEŃ JAK CO DZIEŃ
- Aktualnie trenuję głównie bjj (brazylijskie jiu jitsu), na tym sporcie skupiam się najbardziej, jeżdżę na zawody, poświęcam treningom każdą wolną chwilę. Dodatkiem do tego jest crossfit (treningi ogólnorozwojowe, wytrzymałościowo - kondycyjne) oraz biegi. Przed wstąpieniem do Policji trenowałam taekwon-do, mma. W ubiegłym roku rozpoczęłam nowy etap mojej sportowej drogi. Zaczęłam poznawać muay thai, a w lutym ubr. rozpoczęłam treningi bjj i jak już wspomniałam na tym sporcie skupiłam się najbardziej. W międzyczasie zrobiłam uprawnienia instruktora samoobrony, cały czas się szkolę i staram się uczyć jak najwięcej.
RODZINA
- Sportem hobbystycznie i zawodowo zajmuje się prawie cała moja rodzina. Ojciec biegał maratony, nadal trenuje amatorsko, brat jest lekkoatletą, regularnie jeździ na zawody i odnosi spore sukcesy. Jedynie mama wyłamała się z tego trybu życia, jest zdecydowanie spokojniejsza niż my. Rodzina od zawsze wspierała mnie w mojej pasji. To moi najwierniejsi kibice. Oczywiście pierwsze siniaki czy kontuzje wzbudzały pewne obawy, zwłaszcza u mojej mamy, ale nigdy nie zabroniła mi pójść na trening. Teraz, gdy jestem już dorosła, mogę jej tylko za to podziękować, bo zawsze motywowała mnie do tego, bym to, co robię, robiła jak najlepiej potrafię. Jeżeli chodzi o znajomych, to większość z nich jest osobami, które należą do tego samego klubu sportowego co ja. Sport łączy. Jeździmy na obozy, spotykamy się na treningach i w wolnych chwilach. Są dla mnie jak rodzina.
PRACA I UMIEJĘTNOŚCI
- Treningi na pewno sprawiają, że jestem pewniejsza siebie na ulicy. Nie dlatego, że czuję, że nic mi nie grozi, bo trenuję, lecz dlatego, że znam swoje słabości. Mam też świadomość, że człowiek nie jest niezniszczalny i trzeba szanować swoje zdrowie. ,,Ulica” jest specyficznym miejscem, każda interwencja może przebiegać w inny sposób. Podobnie jest z interwencjami w domach. Dlatego najważniejsze zawsze będą: spokój i opanowanie. Odnajduję się w zespole patrolowo-interwencyjnym, gdyż jest to praca dynamiczna. Tutaj nie ma miejsca na nudę, każda służba jest inna. Do tego dochodzi kontakt z ludźmi. Jesteśmy najbliżej społeczeństwa ze wszystkich grup w szeregach Policji. Na chwilę obecną ten rodzaj pracy, jest zdecydowanie tym, co sprawia mi przyjemność. Nie wiem, gdzie będę pracować w przyszłości, nie chciałabym utknąć za biurkiem, potrzebuję dynamiki w pracy. Chciałabym nadal trenować, więc na pewno ciekawą opcją jest praca instruktora taktyk i technik interwencji. Czas pokaże.
SUKCESY
- Praca i treningi pochłaniają większość mojego czasu. Czasami ciężko jest poukładać plan dnia tak, by znalazło się miejsce na wszystko. Na pewno muszę podziękować kierownictwu komisariatu Policji w Wesołej oraz kolegom i koleżankom z pracy za to, że zamieniają się ze mną służbami, kiedy tego potrzebuję. Jest to bardzo duże ułatwienie, zwłaszcza, gdy akurat przygotowuję się do zawodów i na macie jestem nieraz dwa razy dziennie. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że im więcej człowiek ma zajęć, tym łatwiej może zagospodarować czas tak, żeby wszystko to odpowiednio poukładać. Jeździmy też na obozy treningowe, mamy seminaria. Wystarczy, że zawiadomię o tym wcześniej i zazwyczaj, jeśli nie ma sytuacji nadzwyczajnej, mam wtedy wolne. Dodam jeszcze, że czasami jest to kwestia wyboru. Albo można odpoczywać przed telewizorem, albo zmęczyć się na macie, co daje dużo więcej satysfakcji i wyzwala mnóstwo hormonu szczęścia. Czasami, mając służbę na godzinę 14, wychodzę z domu przed 7, idę na trening, po nim prosto do pracy. W domu jestem nieraz około północy. Oczywiście taki tryb życia nie jest łatwy, ale daje dużo radości i zależy od wewnętrznej dyscypliny. Jeśli się coś lubi i sprawia to radość, zawsze znajdzie się na to czas. Tak jest u mnie z treningami. Nie ukrywam, że duże znaczenie ma tu też atmosfera panująca w klubie, gdzie trenuję. Jest rewelacyjna. To nie tylko społeczność, która razem trenuje, to społeczność, która dzięki treningom stała się rodziną. Nie muszę dodawać, że sport ma duży wpływ na naszą ogólną sprawność, co jak wiadomo, jest niezbędne w naszej pracy. Do tego jest to idealny sposób na stres. W mojej akademii policjantów jest kilku i myślę, że każdy z nich czerpie z treningów sporo radości. Wszyscy odnoszą sukcesy, robią to z pasją. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie trenować. To nie tylko pasja, to sposób życia. Każde zawody to odpowiednie przygotowania, plan treningowy, odpowiednie żywienie.
Nasza sportsmenka zajęła ostatnio pierwsze miejsce w Podziemnym Pucharze Polski w Bochni.
/ PODKOM. EWA SZYMAŃSKA - SITKIEWICZ /
foto archiwum prywatne Eweliny Kubczak