Odnaleźć właściwy tor
17.03.2014 • Dominik Mikołajczyk
Numer jego telefonu rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. Pocztą pantoflową przekazywany jest z gwarancją stuprocentowej pewności i zaufania. W swoim rejonie jest widoczny nie tylko z powodu swojej postury. Patrząc z pozycji posiadanych 198 centymetrów niewiele rzeczy umknie jego uwadze. Mieszkańców zdobywa jednak przede wszystkim siłą gołębiego serca, gotowego każdego wysłuchać i nieść bezinteresowną pomoc.
Policjant: asp. Andrzej Łuc
Staż w Policji: 10 lat
Jednostka: dzielnicowy rejonu Stare Bielany w KRP V
- Taki człowiek to rzadkość. Emanuje wyjątkową energią. Gotowy jest pomagać w każdych okolicznościach. Jego telefon jest czynny całą dobę. Nikogo nie zostawia w potrzebie. Nie przejdzie obojętnie widząc cierpienie. Można mu w pełni zaufać. Jest słowny, dyspozycyjny i uczynny. Znam wielu policjantów, m.in. mój brat i chrześniak noszą niebieskie mundury, ale z takim podejściem do ludzi i problemów Pan Andrzej jest tylko jeden – mówi Zofia Korzeniecka ze Stowarzyszenia „Dom-Rodzina -Człowiek”, z którą aspirant Andrzej Łuc nawiązał współpracę.
Jego zaangażowanie daleko wykracza poza służbowe obowiązki. Uważnie wsłuchuje się w każde słowo, patrzy i zaraz myśli, jak może pomóc. Jego aktywności i zaangażowaniu towarzyszy ogromna pasja i poczucie misji, a wsparcie, którego udziela, nie opiera się wyłącznie na administracyjnym doradztwie, ale wkracza w sferę ducha. Może właśnie dlatego jest tak skuteczny i ceniony przez mieszkańców. Jemu po prostu zależy na człowieku. Kiedy trzeba, pogrozi palcem, ale tylko po to, aby kierować ludzi na dobrą drogę. Pytanie, które niemal zawsze mu towarzyszy brzmi: „Jak pomóc?” Wspominaną fundację stara się wspierać na różne sposoby i zaangażował do tego swoją rodzinę. Wraz ze swoimi synami: 10-letnim i 4-letnim oraz przy zaangażowaniu szkoły i przedszkola, do których uczęszczają dzieci, uzbierali w ciągu pół roku aż 500 kilogramów plastikowych nakrętek! Stanowi to co prawda pewien fragment ilości niezbędnej na zakup specjalistycznego wózka dla osoby niepełnosprawnej, jednak widząc radość osoby obdarowanej ma się poczucie, że można góry przenosić. Może właśnie dlatego najmłodszy syn samodzielnie targa worki z nakrętkami, czym wzrusza i zadziwia wszystkie panie z fundacji, a starszy waży worki i zlicza kolejne kilogramy. Obaj chłopcy wiedzą, że mają bardzo fajnego i wyjątkowego tatę.
Jakie sposoby komunikowania się z Panem mają mieszkańcy pana rejonu? Czy jest Pan dla nich dostępny?
Jest wiele sposobów skontaktowania się ze mną, co odnosi się oczywiście do wszystkich dzielnicowych. Najprostszym i najszybszym sposobem jest kontakt telefoniczny. Za pośrednictwem internetu każdy mieszkaniec może sprawdzić, kto opiekuje się terenem, który zamieszkuje. Może też uzyskać numer telefonu do właściwego dzielnicowego. Staram się również w trakcie obchodu osobiście przekazywać mieszkańcom swoje wizytówki. Administracje osiedli umieszczają moje dane kontaktowe na tablicach informacyjnych. Uczestniczę w różnego rodzaju spotkaniach z mieszkańcami, debatach społecznych dotyczących problemów, z którymi borykają się na co dzień. Jestem w stałym kontakcie z placówkami oświatowymi, urzędem gminy Bielany, środkiem pomocy społecznej, poradnią rodzinną i poradnią problemów alkoholowych. Często patrole interwencyjne kontaktują się ze mną w sytuacjach wymagających mojej pomocy. Warto pamiętać też o tym, że każdy mieszkaniec może przesłać skargę lub prośbę w konkretnej sprawie – tradycyjną pocztą lub drogą elektroniczną. Najważniejszym elementem mojej pracy jest utrzymanie stałego kontaktu z mieszkańcami, a jeżeli sytuacja tego wymaga również w czasie wolnym od służby. Czy „moja dostępność” jest wystarczająca dla mieszkańców – tego nie wiem, choć bardzo o to zabiegam.
Co jest najtrudniejsze w pracy dzielnicowego?
Najtrudniejsza jest trafna ocena sytuacji zastanej przez dzielnicowego. Problem dotyczy wszystkich policjantów prewencji. Podczas interwencji często bowiem okazuje się, że przebieg wydarzeń opisany przez osobę zgłaszającą może nie odzwierciedlać stanu rzeczywistego. Dzielnicowy w krótkim czasie musi dokonać analizy sytuacji poprzez dokonanie odpowiedniego rozpoznania np. rozpytania sąsiadów, ustalenia ewentualnych świadków zdarzenia.
Dzięki dobremu kontaktowi ze społeczeństwem i zdobytemu zaufaniu – może pozyskać cenne informacje od mieszkańców. Taka wstępna praca operacyjna wymaga jednak poświęcenia dużej ilości czasu, którego często brakuje.
Kolejną trudnością z jaką się zetknąłem, to konieczność udzielenia pierwszej pomocy w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Miałem już zdarzenie, kiedy reanimowałem osobę uczestniczącą w awanturze domowej, w wyniku której doznała obrażeń oraz poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych. Uważam, że wszyscy policjanci obowiązkowo raz na jakiś czas powinni przejść kurs udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, żeby wiedzieć, jak się zachować w tego typu sytuacjach.
Niekiedy ciężko jest się pogodzić z faktem, że dzieci, osoby zupełnie niewinne, są świadkami awantur w rodzinie i niestety ofiarami przemocy. Pojawiają się wtedy emocje, z którymi trzeba sobie poradzić, by zachować bezstronność i działać zgodnie
z literą prawa.
Jakimi cechami charakteru powinien odznaczać się dobry dzielnicowy?
Jest to praca dla osób, które lubią kontakt z drugim człowiekiem i lubią pomagać. Dzielnicowy powinien być otwarty i wrażliwy na problemy ludzkie. Łatwo nawiązywać kontakt i umieć dobrze poprowadzić rozmowę w zależności od rozmówcy i rodzaju problemu. Inaczej rozmawia się z osobą starszą, inaczej z młodzieżą, inaczej z ofiarą przemocy. Ważna jest empatia, wtedy łatwiej zrozumieć innych. Dzielnicowy musi być sumienny i słowny. Bez tego nie zdobędzie zaufania mieszkańców, na które niekiedy zapracować trzeba latami. Zawsze powinien odpowiadać na wszelkie zgłoszenia od mieszkańców i nie bagatelizować ich, nawet, gdy mogą wydawać się głupim żartem, lub pochodzić od osób, sprawiających wrażenie niezrównoważonych.
Oczywiście w pracy policjanta ważna jest sprawność fizyczna, o którą każdy z nas dba we własnym zakresie i w miarę wolnego czasu. Niektórzy biegają, niektórzy zdobywają szczyty lub są fanami nordic walking, a ja jeżdżę na rowerze, co sprawia mi ogromną radość i pomaga odreagować stres i utrzymać dobrą kondycję i zdrowie.
Jakie usprawnienia organizacyjne i prawne mogłyby wpłynąć na poprawę komfortu pracy dzielnicowego?
Przede wszystkim powinien być zwiększony dostęp do szkoleń prowadzonych przez praktyków i znawców tematu, a nie teoretyków, w takich obszarach jak: praca operacyjna, technika i taktyka interwencji, komunikacja społeczna z uwzględnieniem różnic międzykulturowych (coraz więcej obcokrajowców przeprowadza się do Warszawy), zmiany w przepisach i ich praktyczna interpretacja, pomoc osobom uzależnionym, pierwsza pomoc przedmedyczna. Kursy językowe również powinny być szeroko dostępne, tak, aby w przypadku interwencji z udziałem obcokrajowca, nie trzeba było mobilizować sztabu tłumaczy.
Najlepsi dzielnicowi powinni mieć możliwość rozwoju. Po osiągnięciu pewnego pułapu doświadczenia, wiedzy i umiejętności, dzielnicowy mógłby stanowić trzon pracy policji łączący wiele różnych komórek lub prowadzić praktyczne szkolenia dla nowych dzielnicowych w oparciu o własne przemyślenia i doświadczenia. Pierwszą osobą, która wprowadziła mnie w tajniki pracy dzielnicowego jest aspirant Grzegorz Zieniuk. Udzielił mi wielu cennych wskazówek i porad, z których korzystam do dziś. Oczywiście przez kilka ostatnich lat pracy spotkałem wielu doświadczonych policjantów, którzy chcieli się dzielić wiedzą i umiejętnościami. Często jednak dzielnicowi z dużym stażem odchodzą do innych komórek, bo nie mogą osiągnąć już nic więcej w tej pracy – dotyczy to zarówno awansu zawodowego, jak i wyższej pensji. Wiele wartościowych i skutecznych osób z olbrzymią wiedzą i doświadczeniem odchodzi, nie przekazując młodemu pokoleniu dobrych
i sprawdzonych metod pracy.
Wreszcie uproszczeniu powinny ulec procedury, np. w przypadku wykroczeń. Gdy podczas interwencji osoba odmawia przyjęcia mkk – oświadczenie sporządzone tego dnia przez policjanta powinno stanowić dokument, bez konieczności dalszych wyjaśnień i dodatkowych czynności służbowych, często znacznie odroczonych w czasie.
Co lubi Pan w swojej pracy?
Lubię pomagać innym i widzieć efekty swojej pracy. Cieszy mnie, gdy ludzie mówią, że, dzięki mojej pomocy odzyskują kontrolę nad swoim życiem i wracają na właściwy tor. Motywuje mnie to do dalszych wysiłków.
Jakiego rodzaju pomocy ludzie oczekują najczęściej?
Nie ma na to reguły: od doraźnej, jednorazowej pomocy, poprzez oddziaływania długoterminowe lub skierowanie do właściwych instytucji, takich jak pomoc społeczna, poradnia rodzinna. Wiąże się z tym zachęcanie i motywowanie ludzi, by skorzystali z tej pomocy.
Jak Pana profesja wpływa na życie osobiste i jak korzysta Pan ze swoich zawodowych doświadczeń na co dzień?
O to należałoby zapytać moją rodzinę. Staram się oddzielić pracę od życia domowego i z reguły mi się to udaje. Zawód policjanta to służba – stała czujność i zdolność obserwacji sytuacji społecznych – tego nie da się tak po prostu wyłączyć.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz
foto Dominik Mikołajczyk