Przygoda życia
29.10.2009 • Mariusz Mrozek
Urodzony inicjator, pasjonat kilku dyscyplin sportowych, abstynent, a jednocześnie specjalista od narkotyków Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie – st. sierż. Marcin Kwiatkowski w środowisku znany jako „Solar”. Dla wymarzonego zawodu, który wykonuje przerwał studia na AWF. I choć wiele osób wówczas pukało się w czoło, on jest przekonany, co do słuszności podjętej decyzji. Odnalazł swe miejsce na ziemi.
Służy w Policji od 5 lat. Początkowo w służbie patrolowo-intewencyjnej. Refleksja z tamtego okresu - starcie dwóch żywiołów - teorii z prawdziwym życiem. To czas zdobywania niezbędnego doświadczenia i poznawania prawdziwego smaku pracy...
- Na tzw. ulicy nauczyłem się stosownej reakcji, czy chociażby prawidłowego zadawania pytań. Zdobywanie informacji „na gorąco” może mieć niebagatelny wpływ na przebieg całej sprawy. A i tego trzeba się nauczyć. Nie bez kozery wymyślono penetrację. Jeżeli policjant szybko kojarzy fakty i ma intuicję, może liczyć na sukces. Co ważne, policjant „na dole” jest wyznacznikiem jednostki, to on buduje opinię o całej formacji.
Kolejny szczebel wtajemniczenia to sztab Policji, stamtąd Marcin został skierowany do sekcji ds. nieletnich, gdzie pracuje od półtora roku.
- Nie mówię tego dla poklasku, ale obecne kierownictwo daje ludziom możliwości. Mamy nowy sprzęt, piękny nowy obiekt i nikt nie wymusza na nas wyników. Mamy po prostu wolną rękę, a to dużo lepszy sposób na osiąganie dobrych wskaźników. Nowo powołany komendant Czesław Leicht powiedział w wywiadzie do lokalnej prasy – „poznacie mnie po wynikach”. I tak się stało. Dziś jednostka jest na tzw. pudle. Największy sukces daje umiejętne zarządzanie ludźmi. Czujemy u komendanta zrozumienie i szacunek. Nikt nas nie gania i nie naciska. Skończyły się podziały na piony lepsze, łatwiej wymieniamy się informacjami. Tu pracuje się po prostu normalnie. Szef nie musi ręcznie sterować, każdy wie, co do niego należy zgodnie z powiedzeniem „dobry sternik – łódź płynie dalej”. Sprzyja temu również odpowiedni i czytelny system motywacji. Policjant czuje się potrzebny, a ludziom chce się pracować. Nie wyobrażam sobie przejścia do innej jednostki. Nie zgadzam się z pogłoskami, że pracują tu ludzie z zsyłki. Dementuję kategorycznie, nie jest to jednostka karna. Życzyłbym wszystkim takich przełożonych jak u nas.
Marcin mieszka w Górze Kalwarii, a pochodzi z Wielkopolski, dokładnie z Piły. Z tego powodu musiał przejść dość długi okres aklimatyzacji i przekonać wszystkich, że nie będzie wracał w rodzinne strony. Zawsze chciał nosić niebieski mundur. Podjął decyzję samodzielnie. Jego ojciec był związany z Policją, ale nie nosił munduru. Rodzice bez sprzeciwu przyjęli wybór. Dziś z przekonaniem twierdzi, że Policja to największa przygoda jego życia. Przeszedł tu ze świata sportu. Jest przewodnikiem turystyki rowerowej, sędzią piłkarskim, a także kuratorem sądowym. Uprawia czynnie tenis, squash, piłkę nożną. Swoją sportową pasją zaszczepił kilku kolegów, dzięki czemu w komendzie z powodzeniem trenuje drużyną piłkarską. Pierwsze koszulki kupił za swoje pieniądze. Teraz starosta zasponsorował dla siedemnastu osób cały komplet ubrań, łącznie z dresami i torbą z napisem „Policja”. Na turniejach piłkarskich nikt już nie mówi „przyszły psy”. Drużyna jest bardzo pozytywnie odbierana przez kibiców. Marcin był ponadto jednym z inicjatorów Rowerowego Rajdu Ziemi Piaseczyńskiej, w którym wzięło udział 120 mieszkańców.
- To dobry sposób na zbliżenie obu środowisk i pokazania innego oblicza Policji. Prawdziwych ludzi, mających te same pasje, zainteresowania i potrzeby. Chcemy w ten sposób pokazać, że jesteśmy otwarci. W wielu sytuacjach gramy przecież do jednej bramki.
Marcin jest osobą bardzo rozmowną, oby nie powiedzieć gadułą. W jego pracy nawiązywanie szybkich kontaktów jest bardzo istotne. Często podkreśla, że lubi ludzi i chętnie z nimi rozmawia. Nie opiera się podawać swojego prywatnego numeru telefonu, bo wierzy, że kiedyś może komuś pomóc. Łatwiej podzielić się wiedzą w ten sposób, niż dzwoniąc pod 997. Przyznaje, że jest prawdomówny i, niestety, nieraz na tym traci. Najczęściej to on w imieniu grupy ma odwagę mówić o bolączkach, bo ważne jest, aby policjant szanował kolegę i zawodowo się z nim solidaryzował.
- Nie liczę do magicznych 15 lat stażu, pragnę pracować w Policji tak długo, jak będę potrzebny. Myślę, że moja data to, co najmniej 30. Policja nie jest jednak całym moim życiem, tylko istotną częścią. Pozostałą zostawiam dla rodziny, choć w tej sferze jeszcze wszystko przede mną.
Marcin ma swoje zasady. Do kobiet zwraca się zawsze „per Pani”, nawet, jeśli z ich strony pada propozycja przejścia na ty. Ma ogromny szacunek do rodziców. Dobre wychowanie i kulturę osobistą uznaje za podstawę funkcjonowania zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Nie pije alkoholu. Z przekonania. Nie chce tracić efektu, jaki uzyskuje z uprawiania sportu. Z tego powodu, na początku, koledzy byli nieco nieufni. Zgodnie z powiedzeniem „kto nie pije, podp…”. Czas zrobił swoje. Dziś nikogo już nie niepokoi, że Marcin nie sięga po kieliszek. Styl życia, jaki prezentuje, na pewno jest dobrym przykładem dla młodzieży, z którą ma kontakt.
- Rzeczywistość jest smutna. Dzieci wychowują się same i znajdują się pod ogromnym wpływem mediów, internetu i rówieśników. Są bardzo podatne na zachowania negatywne. Skok cywilizacyjny powoduje szybki rozwój przestępczości. Największy problem wynika z narkomanii. Policjant wiedzę w tym zakresie ciągle musi pogłębiać. Istotna jest obserwacja wszystkich symptomów. Najważniejsza jest wstępna ocena, ostatecznie decydują wyniki testów. Niestety rodzice najczęściej dowiadują się o problemie ostatni. Muszę z drugiej strony przyznać, że u osób zażywających narkotyki kamuflaż jest doskonały.
W całym zagadnieniu związanym z problematyką narkomanii Policja jest tylko drobnym ogniwem. Największą pracę do wykonania mają rodzice. Jeżeli tracą kontakt z dzieckiem może to mieć fatalne skutki. Rozwiązaniem jest prawdziwa rozmowa i - choć nie zabrzmi to optymistycznie – ciągła kontrola.
- Dla młodzieży jesteśmy wrogami. Coraz rzadziej otrzymujemy informację od zatrzymanego skąd ma „towar”. Używają slangu, a informację o tym, że jesteśmy w pobliżu szkoły przekazują sobie lotem błyskawicy.
Czteroosobowa sekcja ds. nieletnich w KPP Piaseczno to zgrany zespół, zaangażowany w pracę, która przynosi efekty. Piaseczno liczy ok. 30 tys. rdzennych mieszkańców, ale rzeczywistej liczby nikt chyba nie zna. Boom mieszkaniowy spowodował, że niemal każdego dnia wyrasta nowe osiedle. Rozpoznanie wymaga sporo czasu, a anonimowość jest powszechna. Szczególnie dzielnicowi mają pełne ręce roboty. Blokowiska kryją w sobie wiele problemów, także skala tych zjawisk w powiecie piaseczyńskim może w najbliższym czasie gwałtownie wzrosnąć.
- Stawia to ogromne wyzwanie dla policjantów. To jeden z trudniejszych zawodów wymagających koncentracji, odporności fizycznej i psychicznej. Policjant jest złożonym tworem – musi mieć coś z ojca i matki, spowiednika, a niekiedy wróżki. I właśnie ta specyfika pociąga mnie w tej profesji najbardziej – podkreśla Marcin.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz