Sharenting – gdy prywatność dziecka trafia do sieci
22.08.2025 • Karina Pohoska
W dobie mediów społecznościowych wielu rodziców z dumą dokumentuje życie swoich pociech. Pierwszy uśmiech, pierwszy krok, dzień w przedszkolu czy wakacje nad morzem. Wszystko trafia na Facebooka, Instagrama czy TikToka. Ten trend ma swoją nazwę: sharenting (od ang. share – udostępniać i parenting – rodzicielstwo). Choć wydaje się niewinnym dzieleniem się radością z bliskimi, może mieć poważne konsekwencje, zarówno dla dziecka, jak i całej rodziny.
Zdjęcie: Prostock-studio
CZYM JEST SHARENTING?
Sharenting to nadmierne publikowanie zdjęć, filmów i informacji o dziecku w internecie przez rodziców lub opiekunów. Według badań organizacji zajmujących się bezpieczeństwem cyfrowym, przeciętnie, dziecko do 13. roku życia „publikuje się” ponad tysiąc zdjęć w sieci, często bez jego wiedzy i zgody.
DLACZEGO TO NIE JEST TAKIE NIEWINNE?
1. Utrata prywatności dziecka
Raz wrzucone do internetu treści żyją własnym życiem i trudno je całkowicie usunąć. Zdjęcia malucha w kąpieli, w kostiumie czy z widocznym adresem domu, mogą krążyć po sieci latami i trafić w niepowołane ręce.
2. Wykorzystanie przez pedofilów
Z punktu widzenia Policji, publikowanie zdjęć dzieci – nawet pozornie niewinnych – może dostarczać materiałów do pedofilskich forów i tzw. darknetu. Funkcjonariusze wielokrotnie podkreślają, że fotografie przerabiane są w sposób erotyzujący lub zestawiane z innymi, równie gorszącymi treściami.
3. Ryzyko kradzieży tożsamości
Imię, nazwisko, data urodzenia, miejsce zamieszkania, to wszystko można często odczytać z opisów lub tagów pod zdjęciem. Cyberprzestępcy mogą wykorzystać te dane do wyłudzeń lub podszywania się pod dziecko w przyszłości.
4. Profilowanie i ślad cyfrowy
Firmy technologiczne i reklamowe gromadzą różne dane od pierwszych miesięcy życia dziecka. Może to skutkować nie tylko agresywnym targetowaniem reklam, ale także trwałym zapisem preferencji i historii, zanim dziecko będzie mogło samo decydować o swojej prywatności.
5. Wykorzystanie w cyberprzemocy
Zdjęcia czy filmiki mogą stać się materiałem do żartów, memów lub cyberprzemocy wśród rówieśników, szczególnie wśród młodzieży w okresie szkolnym.
Co mówi Policja?
Policjanci z wydziałów ds. walki z cyberprzestępczością apelują, by rodzice traktowali publikowanie zdjęć dzieci w sieci tak, jak ujawnianie informacji poufnych. Funkcjonariusze wskazują m.in. na:
- Zasłanianie twarzy dziecka na zdjęciach lub publikowanie kadrów bez możliwości identyfikacji;
- Nieużywanie prawdziwych danych (np. pełnego imienia i nazwiska);
- Unikanie lokalizacji GPS przy publikacjach;
- Przemyślenie, jak zdjęcie może być odebrane za kilka lat i czy dziecko nie poczuje się skrzywdzone lub zawstydzone.
Policja podkreśla też, że w skrajnych przypadkach nadmierny sharenting może być uznany za naruszenie dóbr osobistych dziecka lub nawet zagrożenie jego bezpieczeństwa.
Jak chronić dziecko w sieci?
- Publikuj rzadko i świadomie. Pytaj siebie, czy to zdjęcie jest naprawdę potrzebne w internecie;
- Dbaj o ustawienia prywatności. Ogranicz grono odbiorców tylko do zaufanych osób;
- Unikaj zdjęć z lokalizacją i oznaczeniami miejsc – szczególnie tam, gdzie dziecko bywa regularnie;
- Nie publikuj treści intymnych, nawet jeśli wydają się niewinne;
- Rozmawiaj z dzieckiem o tym, zwłaszcza jeśli jest już starsze. Zawsze pytaj o zgodę na publikację.
Dlaczego warto się powstrzymać?
Sharenting może wpływać nie tylko na bezpieczeństwo, ale też na relacje rodzinne w przyszłości. Dziecko, które dorasta, może czuć się pozbawione prawa do decydowania o własnym wizerunku. Niektóre nastolatki przyznają, że publikacje rodziców były dla nich źródłem wstydu lub stresu.
Podsumowując:
Internet nie zapomina. Policja i eksperci ds. bezpieczeństwa apelują: zanim klikniesz „opublikuj”, zastanów się, czy Twoje dziecko będzie Ci wdzięczne za publikację tego zdjęcia za 5, 10 czy 20 lat. Lepiej zachować wspomnienia dla siebie, w albumie rodzinnym, niż narażać je na zagrożenia, których często nie widać na pierwszy rzut oka.