Chór, który mówi chórem
24.01.2013 • Michał Całusiński
Sala 200 A w budynku Komendy Stołecznej Policji. Większość z nas zna ją ze szkoleń – pełna krzeseł, z telebimem wiszącym na ścianie. Tylko w rogu, tuż przy wejściu, po prawej stronie stoi zagubione pianino. Dwa razy w tygodniu, o godzinie 17.00 z tego miejsca prawie na cały Pałac rozbrzmiewa śpiew i muzyka. Postanowiłam tam zajrzeć i zobaczyć, co dzieje się za tymi przeszklonymi drzwiami we wtorki i czwartki …
Piosenka jest dobra na wszystko
Radosne powitania, uśmiechy, przyjazne gesty - kiedy się obserwuje grupę osób stojących przed wejściem do jednej z sal, odnosi się wrażenie, że oto przyjaciele, którzy dawno się nie widzieli, spotkali się po pracy. Kim są? Większość z nich to policjanci i pracownicy cywilni naszego garnizonu. Ale nie tylko – niektórzy z nich z Policją nie mają nic wspólnego. Wszyscy natomiast wiedzą jedno – bez muzyki i śpiewu trudno jest im żyć. Szybki sondaż przeprowadzony wśród członków zespołu wykazał, że tylko część z nich ma skończoną podstawową szkołę muzyczną. Reszta, jako dzieci, chodziła na zajęcia np. do ognisk muzycznych. Większość z nas muzykę ma po prostu w sobie. – mówi Rafał, a reszta potwierdza jego słowa. Jak się znaleźli w chórze? Różnie – część „drogą pantoflową” dowiedziała się o jego istnieniu, niektórzy sami szukali informacji na jego temat. Pamiętam, że oglądałam jakiś wywiad w telewizji - mówi Agnieszka – Występowała w nim moja koleżanka z jednostki. To od niej później dowiedziałam się, jak się tu dostać.
Śpiew w chórze dla większości członków zespołu jest odskocznią od codziennego życia. O naborze dowiedziałam się z ogłoszenia. - mówi Ela - Szukałam czegoś, co pozwoli mi zapomnieć o problemach, które wtedy miałam. W chórze jestem prawie od samego początku, czyli już jakieś 7 lat. Chór to także sposób na stres – ten w pracy i ten prywatny. Jak przyznaje dyrygentka, Sylwia Krzywda, zespół, który prowadzi w Komendzie Stołecznej Policji jest czasami mało zdyscyplinowany – Dyscyplinę mają w pracy, dlatego czasami na próbach muszą jakoś odreagować. Jednak im bliżej do występu, tym bardziej wspólny cel staje się najważniejszy. Czasami nie jestem pewna, czy wszystko jest przygotowane tak, jak być powinno. Na szczęście nigdy nie zdarzyło się, żebyśmy mieli jakiś problem na samym koncercie – motywująca trema i talent, który wszyscy chórzyści mają, zaczynają działać i kiedy wyjdą już na scenę, pokazują co potrafią. Na pytanie, czy pani Sylwia jest wymagającym dyrygentem wszyscy odpowiadają zgodnym chórem: Tak, ale tak właśnie trzeba żeby było widać efekty naszej pracy. Nikt się więc nie buntuje, a w spornych kwestiach słuchają siebie nawzajem i potrafią dzięki temu dojść do konsensusu. Nawet w najlepszej rodzinie zdarzają się czasami różnice zdań – mówi Tomek – ale zawsze potrafimy się porozumieć. W końcu przychodzimy tu dla przyjemności, a nie żeby się sprzeczać. Jego słowa potwierdza dyrygentka - Prowadzę sześć innych zespołów, ale żaden z nich nie jest tak zgrany, jak ten.
Śpiewaj z nami, śpiewaj, słowa, które dobrze znasz
Każdego roku Chór Komendy Stołecznej Policji bierze udział w licznych uroczystościach resortowych, państwowych, kościelnych oraz w imprezach charytatywnych. W jego repertuarze znajdują się zarówno pieśni patriotyczne (np. Hymn Narodowy, Warszawianka), ludowe (np. Szła dzieweczka), kościelne (np. Ave verum korpus) jak i rozrywkowe (np. Zacznij od Bacha) czy operowe (np. pieśń chóru niewolników z Nabucco Verdiego). Dobór pieśni na dany koncert zależy od tego, dla kogo śpiewamy – mówi Arek i dodaje - Śpiewamy nie tylko w kraju, ale i za granicą, np. w niemieckim mieście Schweich, gdzie byliśmy gośćmi chóru policyjnego. Zanim jednak dany utwór zaprezentowany zostanie publiczności, chórzyści wraz z dyrygentem spędzają wiele godzin na próbach. Tak było w przypadku np. „Kolędy Warszawskiej” opracowanej przez panią dyrygent do muzyki Antoniego Kopffa i słów Adama Zachnera, którą chór po raz pierwszy zaśpiewał podczas ostatniego spotkania opłatkowego w Komendzie Stołecznej Policji. Okazuje się, że śpiew to nie sama przyjemność, ale też ciężka praca … fizyczna. Kiedy byliśmy na warsztatach, śpiewaliśmy po 7 godzin dziennie. – przypomina sobie Sylwia – To było jak sport wyczynowy – nie dość, że całe ciało było w ten wysiłek zaangażowane, to jeszcze umysł musiał cały czas pracować „na wysokich obrotach”. Żeby na przykład przygotować godzinny koncert, potrzebujemy aż 7 – 8 miesięcy prób.
Podstawą ładnego śpiewu jest poprawne oddychanie i postawa całego ciała. Wszystkie próby zaczynają się więc od ćwiczeń oddechowych, które prowadzi pani Sylwia – Ciało jest jak instrument, który czasami trzeba obudzić przy pomocy odpowiedniego uścisku czy dotyku. Wykonywane we właściwy sposób ćwiczenia pomagają nie tylko rozluźnić się, ale też odstresować. Rzadko kiedy na próbach jest 100-procentowy skład. Czasami wyznaczona służba lub inne zobowiązania powodują, że ktoś nie może się na nich pojawić. Jest to szczególnie uciążliwe, gdy zbliża się dzień koncertu i każda chwila spędzona na wspólnym śpiewie jest szczególnie cenna. Niestety, poprawnej emisji głosu czy tzw. wystrojenia brzmienia nie można ćwiczyć samemu w domu. Do tego potrzebna jest obecność na próbie. To, co słyszymy, jest złudne, nieprawdziwe. Żeby się o tym przekonać, wystarczy nagrać swój głos na dyktafon, a później odsłuchać. Dzięki temu od razu usłyszymy, „jaki mamy dziwny głos”. – mówi dyrygentka chóru. Pamiętam, że przygotowywaliśmy się do jakiegoś ważnego koncertu, a ja ze względu na służbę nie mogłem przychodzić na próby. – mówi Kamil – Pani dyrygent nagrywała mi moją partię głosową na dyktafon. Później ja to odsłuchiwałem w domu lub tramwaju. Nad emisją głosu musiałem pracować już razem z chórem na próbach.
Godziny ciężkiej pracy wynagradza satysfakcja z udanego koncertu oraz brawa publiczności i słowa pochwały od przełożonych czy znawców muzyki. Większość zespołu zgadza się, że jednym z najlepszych występów był ten, który odbył się w „Teatrze na Woli”. W ten sposób uczciliśmy piątą rocznicę powstania. – mówi Agnieszka – Repertuar, który zaprezentowaliśmy, był bardzo zróżnicowany – od kolęd poprzez piosenki rozrywkowe aż do utworów z opery Traviatta. Profesjonalna scena, ponad 300 osób na widowni – tego się nie zapomina. Co roku Chór Komendy Stołecznej Policji śpiewa podczas Mszy Świętej w Bazylice p.w. Św. Krzyża w Warszawie, która transmitowana jest przez program pierwszy Polskiego Radia. Te występy przez chórzystów również zaliczane są do wyjątkowych – Zazwyczaj jest nas dużo, a wtedy łatwiej się śpiewa. Ostatnim razem przyjęliśmy mnóstwo gratulacji – nawet od ludzi spoza tzw. „kręgu policyjnego” – wspomina Sylwia Krzywda.
Śpiewać każdy może
W tym roku Chór Komendy Stołecznej Policji będzie obchodził siódmą rocznicę powstania. Przez ten czas członkowie zespołu zmieniali się – jedni odchodzili, inni zajmowali ich miejsce. Trzon grupy stanowią Agnieszka, Kasia, Monika i Krzysztof, którzy śpiewali na pierwszym koncercie – To było otwarcie nowego budynku komendy policji w Starych Babicach. – wspomina Sylwia Krzywda – Część osób, która zaczynała razem ze mną budować chór, odeszła już z niego. Czasami miały na to wpływ sytuacje rodzinne, np. pojawienie się dziecka czy przejście na emeryturę i zmiana miejsca zamieszkania. Niestety, udział w próbach oraz wyjazdy na koncerty odbywają się kosztem najbliższych – czasami trzeba wybrać to, co ważniejsze. Zawsze, kiedy gdzieś występujemy, wiem, że oni są tu dzięki wyrozumiałości i wsparciu swoich rodzin. Akceptacja hobby członków chóru przez najbliższych jest niezwykle ważna – dwugodzinne próby odbywają się we wtorki i czwartki w godzinach od 17.00 do 19.00 w budynku Komendy Stołecznej Policji w sali 200A, a gdy zbliża się koncert zdarza się, że dodatkowo także w sobotę lub niedzielę. Co jeszcze, oprócz chęci, wytrwałości i czasu musi „mieć” każdy chórzysta? Podstawowe poczucie rytmu, podstawowe wyczucie wysokości dźwięku, czyli po prostu słuch oraz dużo dystansu do siebie i innych. – wylicza dyrygentka chóru i dodaje – Poczucie humoru jest w śpiewaniu ogromnie potrzebne na przykład po to, aby …. nie zniechęcać się, kiedy coś po raz kolejny nie wychodzi.
Członkami Chóru KSP są także osoby „z zewnątrz”, które np. ze względów rodzinnych darzą dużym sentymentem naszą formację. Wszyscy chórzyści śpiewają z potrzeby serca, społecznie. Podczas występów trudno jest rozpoznać, kto jest cywilem, a kto funkcjonariuszem. Każdy ma na sobie galowy mundur policyjny, który w tym przypadku traktowany jest jako strój sceniczny – nikt nie ma czapek, a pagony „cywilów” są zawsze czyste. Jeśli ktoś chce śpiewać – nie ma lepszego miejsca niż nasz chór – mówi Jan a reszta zespołu mu wtóruje: Chcecie poznać fajnych ludzi – przyjdźcie – pani dyrygent sprawdzi wasze umiejętności! Zapraszamy!
Tekst powstał dzięki pomocy Pani Sylwii Krzywdy - dyrygentki Chóru Komendy Stołecznej Policji oraz dzięki członkom chóru: Elżbiecie Rosolskiej (sopran), Agnieszce Tulei (sopran), Agnieszce Lityńskiej (alt), Tomaszowi Gawlikowi (tenor), Janowi Szemielowi (tenor), Tomaszowi Wójcikowi (tenor), Arkadiuszowi Bazydło (tenor), Kamilowi Zych (bas) i Rafałowi Świeżak (bas).
Agnieszka Włodarska
foto Krzysztof Chwała,
archiwum Chóru KSP