Spryt i inteligencja idą w parze
14.05.2013 • Michał Całusiński
Dobrze wyszkoleni ludzie, specjalistyczny sprzęt, doświadczeni dowódcy - to połowa sukcesu. Jeszcze odrobina szczęścia i kolejni bandyci zatrzymani przez policjantów z Wydziału Realizacyjnego KSP.
Kiedy nie mają realizacji, ich dzień służby to żmudne ćwiczenia, intensywna praca fizyczna nad sobą, swoim charakterem. Ich celem są bandyci różnego ,,kalibru”. Od pojedynczych „rzezimieszków” do zorganizowanych grup przestępczych. Dlatego też sprzęt, którym posługują się realizacyjni jest nowoczesny i profesjonalny. Przy zintensyfikowanych działaniach daje im to komfort. Jeżeli jest taka potrzeba, korzystają z technik wysokościowych, również przy użyciu śmigłowca Komendy Głównej Policji. Kiedy otrzymują zlecenie z rodzimych wydziałów, CBŚ lub innych komend wojewódzkich, podchodzą do ,,zamówienia” w sposób indywidualny i w pełni profesjonalny. Szczególną rolę w pracy wydziału ma Wydział dw. z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP, który jako „zleceniodawca” otrzymuje pełne wsparcie ze strony WR. Jest to niezwykle wymagający współpracownik, prowadzący najtrudniejsze postępowania przygotowawcze w skali kraju, oczekujący od swoich kooperantów profesjonalnego podejścia do wykonywanych zadań. Policjanci z WR, o ile mają zgodę od „zleceniodawcy”, sami robią bardzo szczegółowe rozpoznanie, począwszy od fotografii posesji (np. przy użyciu śmigłowca), drogi dojazdu, ewakuacji, ludzi, ich kontaktów, przyzwyczajeń, zdjęć figurantów. Jeśli jest taka potrzeba sami prowadzą obserwację. Sprawdzają nawet pogodę, czy nie przeszkodzi im na ,,froncie walki”. Wykonują również szereg innych, przeróżnych czynności, które pozwolą im odnieść podczas realizacji pełen sukces. Policjanci wydziału realizacyjnego, na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania zlecanego przez KGP, realizują konwoje międzynarodowe, europejskie. Wbrew pozorom jest to ciężka praca. Największego poświęcenia wymagają od nich konwoje zbiorowe. Szczególnie, gdy podróż po osoby skazane – bez względu na to, czy są to ,,zwykli” alimenciarze, czy przestępcy ,,z wysokiej półki” - odbywa się do odległego kraju samolotem wojskowym, w którym trudno o wygodne fotele czy catering. Muszą być czujni przez cały czas podróży. W końcu przewożą skazanych.
Nie mają prawa się pomylić
Pirotechnicy z Wydziału Realizacyjnego KSP neutralizują ujawnione ładunki lub materiały wybuchowe. Przeprowadzają również kontrolę obiektów i terenów do nich przyległych, gdzie odbywają się ważne imprezy sportowe, kulturalne lub z udziałem VIP-ów. Przed meczami sprawdzają stadiony pod kątem ewentualnych ładunków wybuchowych, wykonując mrówczą pracę. Kontrolują nietylko teren przyległy do budynku, ale również wszystkie pomieszczenia począwszy od ubikacji, trybun, pomieszczeń biurowych, a skończywszy na iglicy stadionu. To samo dzieje się, gdy dojdzie do eksplozji ładunku. Sprawdzają, czy nie ma innych materiałów lub ładunków wybuchowych. Ujawnione materiały niebezpieczne wywożą w specjalistycznych beczkach pirotechnicznych na wyznaczone poligony wojskowe, gdzie dokonują ich neutralizacji (wysadzenia). Muszą być skrupulatni, a zarazem bardzo ostrożni.
– W naszym wydziale pracują wyłącznie pasjonaci – mówi naczelnik wydziału realizacyjnego i dodaje - im się chce. To sama przyjemność z nimi pracować. Kiedyś zdarzyło się, że moi ludzie skończyli nad ranem bardzo trudną, mozolną i wielogodzinną realizację. W międzyczasie wpłynęło kolejne zlecenie. Żeby ich odciążyć poprosiłem zaprzyjaźnioną jednostkę o pomoc. Ile ja musiałem się wtedy nasłuchać, że sami daliby sobie świetnie radę sami. Jednak każdy musi odpocząć. Tym bardziej że będąc zmęczonym nie trudno o błąd. A tu za błędy drogo się płaci.
Rekrutacja
Do wydziału zgłaszają się wyłącznie policjanci. Tam nie prowadzi się naboru z cywila. Dokonywana selekcja weryfikuje kandydatów nadających się do zespołu. Wewnętrzna procedura mówi, że trzeba mieć minimum trzy lata służby. Zdarza się jednak, że chętny ma wyjątkowe predyspozycje, np. pracował w jednostkach specjalnych, ma wybitne osiągnięcia w sportach walki, jest maratończykiem itd., wtedy po szczegółowej weryfikacji umiejętności może być dopuszczony do dalszej procedury. Weryfikacja rozpoczyna się od złożenia CV. Już z niego można wywnioskować, czy kandydat sprawdzi się w wydziale. Następnie doświadczony policjant lub jeden z dowódców przeprowadza z nim rozmowę. Po jej przejściu predyspozycje do służby w realizacyjnym weryfikuje policyjny psycholog. Na końcu następuje selekcja wyczynowa, czyli test sprawnościowy, który trwa kilka godzin. Nie każdemu udaje się przejść pierwszy etap rozmowy. Nie mówiąc o psychologu, testach sprawnościowych i ok. półrocznym kursie wyrównawczo – zgrywającym, zakończonym egzaminem.
- Selekcja potrzebna jest nie tylko do sprawdzenia wytrzymałości fizycznej kandydata, ale również, aby sprawdzić jego cechy charakteru – informuje naczelnik. Tworzymy hermetyczny zespół. To ważne, aby wiedzieć, że ,,kolega-partner” w służbie jest profesjonalistą i mogę na niego liczyć niezależnie od okoliczności. Mamy kilkunastu świetnie wyszkolonych paramedyków, którzy każdego roku biorą udział w międzynarodowych zawodach paramedycznych jednostek specjalnych Policji i wojska organizowanych przez SPAP w Gdańsku. Należy dodać, że z sukcesami. Sami również prowadzą profesjonalne warsztaty z zakresu medycyny taktycznej. W zeszłym roku odbyła się już trzecia edycja z udziałem żołnierzy Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej, BOR, ABW i jednostek specjalnych Policji. Nasza praca jest bardzo niebezpieczna. W ubiegłym roku podczas realizacji jednemu z policjantów granat hukowy rozerwał dłoń. Dzięki szybkiej, sprawnej pomocy kolegów uratowano mu życie. W wyniku wielu operacji, tygodniach przebytych w szpitalach, przeszczepach, lekarzom udało się uratować trzy palce. Policjant 16 kwietnia br. odszedł na rentę. Z naszej strony cały czas mógł liczyć na wsparcie - woziliśmy go do lekarzy, szpitali. Olbrzymią pomoc, jako przełożony, okazał mu również komendant stołeczny Policji. Dzięki sile charakteru i odporności na stres nasz kolega nie załamał się. Byłem naprawdę pod olbrzymim wrażeniem jego spokoju i odporności psychicznej w obliczu takiego nieszczęścia. Jest on przykładem dla nas wszystkich. To nie są zwykli policjanci - dodaje podinsp. Jarosław Mikiciuk - których można spotkać w codziennej służbie. Niejednokrotnie podczas realizacji zmieniają się plany. Moi ludzie na miejscu muszą podejmować szybkie i trafne decyzje. Często nie ma czasu na wykonanie telefonu i dodatkowe konsultacje. To właśnie między innymi wyszkolenie, doświadczenie i wyposażenie robi z nas policjantów od zadań specjalnych. Jesteśmy wyspecjalizowaną komórką. Nie odbiegamy w tym zakresie od innych jednostek specjalnych w kraju. Jednak podkreślam - u nas nie ma miejsca dla indywidualistów, tworzymy zespół. Dzięki ukształtowanym relacjom, pracowitości, wypracowanej marce związanej między innymi z ilością wykonach zleceń, jesteśmy bogatsi w doświadczenie bardziej niż niejedna jednostka specjalna w kraju. Policjanci wspierają się też poza służbą. Mają podobne pasje. To ludzie czynu. Zawsze można na nich liczyć. Nawet, kiedy mają dzień wolny od służby, czy są na urlopie. Tu nie zdarzają się sytuacje, że policjant nie odbiera lub ma wyłączony telefon. Dowodzę nimi szósty rok i nigdy się na nich nie zawiodłem. Dzięki nim mamy tak dobrze wypracowaną renomę. To profesjonaliści, wiedzą, że każdy nasz wyjazd w teren to jak pójście na wojnę, nie wolno bagatelizować zagrożenia. Dlatego też, do naszych szeregów wstępują tylko ludzie z podobnymi zapatrywaniami na życie, czy mający podobne cele zawodowe.
Rozmowa zostaje przerwana. Naczelnik Mikiciuk przeprasza i odbiera telefon. Słyszę rozmowę, którą prowadzi. Jest podekscytowany. ,,Tak…, to rewelacja stary, dwie na dwie zatrzymane. Pogratuluj chłopakom. Dobrze. Zadzwoń później, jak będziesz mógł rozmawiać”.
Przekazuje mi radosną informację. Na zlecenie CBŚ ze Szczecina nasi funkcjonariusze wspólnie z policjantami z WTKiZ KSP zatrzymali dwóch niebezpiecznych bandytów. W dwóch różnych miejscach Warszawy. Realizacja okazała się pełnym sukcesem. Bandyci byli zaskoczeni i nie stawiali oporu. W oczach naczelnika widzę błysk, który mówi o tym, że jego ludzie wykonali ,,kawał” dobrej roboty. A on, cieszy się tak, jakby był to ich pierwszy wspólny sukces. A przecież pracują razem od lat i to nie jedna taka realizacja za nimi.
- Wracając do rozmowy, po przejściu selekcji kandydat zostaje delegowany do nas na pół roku. W tym czasie szkoli się pięć dni w tygodniu, często również w weekendy, jeśli jest taka potrzeba. Jest to kurs wyrównawczy, podczas którego uczy się sztuk walki, obsługi broni, technik wysokościowych, ratownictwa medycznego, podstaw pirotechniki, pływa, biega, na kilkanaście dni jedzie na poligon wojskowy, gdzie uczy się tzw. „zielonej taktyki” i survivalu, niezależnie od pory roku, dnia i nocy czy pogody. Osoba taka, po pół roku szkolenia, nie może i nie ma prawa odstawać pod kątem wyszkolenia od pozostałych policjantów. Kurs kończy się egzaminem. Nie każdy jednak zostaje po nim
u nas. Tym, którzy nie przejdą szkolenia, a warci są wysiłku, jaki w nich włożyliśmy, pomagamy znaleźć ciekawą pracę w innym wydziale. Oprócz standardowych zaliczeń testów policyjnych policjanci każdego roku przechodzą wewnętrzny test sprawnościowy, na który składa się m. in. bieg na czas, tor przeszkód, skok z wieży na basenie. Stawką jest ludzkie życie. I dla nikogo nie ma taryfy ulgowej.
Na początku kwietnia br. w wydziale realizacyjnym kandydaci ukończyli półroczny kurs. Egzamin trwał od piątku, z małymi przerwami na sen, aż do poniedziałku. Na dziesięciu potencjalnych kandydatów kurs skończyło tylko czterech. Pozostali wrócili do swoich macierzystych jednostek lub przeszli do innych wydziałów KSP. Każdy z policjantów realizacyjnego ma jakąś pasję. Kiedy nie mają „zlecenia”, ćwiczą na siłowni, potem basen, strzelanie taktyczne, bieg, mata, zajęcia z paramedyki, obsługi broni, znowu taktyka. Tak wygląda służba policjantów realizacyjnego. W czasie wolnym od służby wspólnie uprawiają wspinaczkę wysokogórską, nurkują, uprawiają sporty zimowe. Jednak, nie zawsze jest tak sielsko. Zdarza się, że przez kilka dni nie wracają do domów, śpią w pracy, gdyż zaplanowana jest kolejna „robota”. Zdarza się też, że przestępcy lub ich rodziny skarżą policjantów (również korzystając z możliwości oskarżenia subsydiarnego). Dzięki dobremu wyszkoleniu, sprzętowi i używaniu kamer w trakcie realizacji niejednokrotnie uniknęli pomówień. Kilkukrotnie nieodzowną pomocą służyli im pracownicy i policjanci Zespołu Prasowego, którzy filmowali na bieżąco moment zatrzymania. Dzięki ich nagraniom można było obalić bezzsasadne zarzuty. Zdarzało się, ze prokuratura wszczynała postępowania karne w stosunku do pomawiających. Tam nie ma miejsca dla osób słabych psychicznie. Wszyscy znają cel do osiągnięcia i zespołowo do niego dążą. To ludzie z wielką pasją i sercem.
Mottem naczelnika wydziału, podinsp. Jarosława Mikiciuka, jest: ,,Ludzie bez pasji są ludźmi jałowymi”.
podkom. Ewa Szymańska-Sitkiewicz